[2007.08.31] Ręce opadają
Dodane przez Administrator dnia 31/08/2007 14:54:32
Z zainteresowaniem zabrałem się za lekturę Deklaracji Programowej Lewicy i Demokratów, opublikowanej w ubiegłym tygodniu w „Głosie” w formie ogłoszenia. Zerknąwszy na głośne nazwiska sygnatariuszy spodziewałem się dobrze przemyślanego, merytorycznego dokumentu programowego. Mówiąc inaczej, spodziewałem się poważnego pomysłu na państwo. Tymczasem po lekturze pozostałem z mieszanymi uczuciami. Dlaczego? Otóż dlatego, że dokument ten prawie w całości składa się z propagandowych haseł, pobożnych życzeń, półprawd i oczywistych przekłamań.
Trudno w krótkim felietonie dokonać szczegółowej analizy całego tekstu, dlatego ograniczę się tylko do dwóch kwestii, które zostały w nim poruszone. W Deklaracji Programowej LiD, jej autorzy zapisali: „Potrzebna jest oświata seksualna w szkole i w mediach oraz dostępność środków antykoncepcyjnych”. Przetarłem oczy ze zdumienia – przecież prezerwatywy można kupić w każdym hipermarkecie i na każdej stacji benzynowej, a inne środki antykoncepcyjne są powszechnie dostępne w aptekach. A może chodzi o to, by wraz ze szklanką mleka, rozdawać je na dużej przerwie gimnazjalistom? Wtedy dostępność tych środków istotnie byłaby większa (a przy okazji podniosłaby się szkolna oświata seksualna). Co prawda, nie zgadzam się z takim podejściem do tego problemu, ale przynajmniej rozumiem o co w nim chodzi. Zupełnie nie zrozumiałem natomiast postulatu dotyczącego „zliberalizowania ustawy o planowaniu rodziny”. Mogę tylko domniemywać, że chodzi o przyzwolenie na aborcję z tzw. względów społecznych, czyli de facto o aborcję na życzenie. Tylko dlaczego autorzy deklaracji nie napisali tego wprost? A może chodzi o przyzwolenie na śluby par homoseksualnych? Wtedy, istotnie, samo rozumienie rodziny zostałoby mocno zliberalizowane. Czyżby właśnie o to lewicy i demokratom chodziło?
Tak, czy inaczej, ręce opadają.
Jan L. FRANCZYK