[2018.06.29] PiS wciąż wygrywa
Dodane przez Administrator dnia 30/06/2018 09:25:20
Jak to się dzieje, że sondaże poparcia dla partii politycznych znów wskazują bardzo wysokie notowania Prawa i Sprawiedliwości oraz znaczną przewagę nad opozycją? W zeszłym tygodniu według CBOS, gdyby wybory parlamentarne odbyły się teraz, na PiS głosowałoby 43 procent wyborców, na Platformę – 17, a do Sejmu weszłyby jeszcze ze skromnym poparciem Kukiz – 8 i Nowoczesna – 5 procent. Z kolei według Kantar Public na PiS głosowałoby 41 procent, na Platformę – 20, a na Kukiza i SLD po 6 procent wyborców. W obu sondażach PSL dostaje za mało głosów, żeby przekroczyć 5-procentowy próg wyborczy.
Oczywiście, prawdziwym sprawdzianem poparcia są wybory, a nie sondaże. Warto jednak zauważyć, że utrzymująca się miażdżąca przewaga Prawa i Sprawiedliwości po dwóch i pół roku sprawowania władzy, jest czymś wyjątkowym. Analitycy polityczni zastanawiają się nad tym, co jest przyczyną tak wysokiego poparcia PiS, skoro do programów społecznych, takich jak 500 plus, czy obniżenie wieku emerytalnego, Polacy zdążyli się już przyzwyczaić. Równocześnie opozycja prowadzi niesłychanie ostrą kampanię, krytykując wszystko, co tylko zaproponuje PiS. Jak w tej sytuacji możliwe jest utrzymanie tak wysokiej przewagi obozu władzy?
Według polskich i zagranicznych analityków, przyczyn tego stanu rzeczy jest kilka. Po pierwsze opozycja atakując PiS, sama niczego nie proponuje. Powtarzany do znudzenia bełkot o naruszaniu Konstytucji i niszczeniu demokracji, dla każdego rozsądnie myślącego obywatela jest tak absurdalny, że – paradoksalnie – działa na rzecz partii rządzącej. Polacy dobrze wiedzą na czym polega demokracja: to wygrane wybory, a nie „ulica i zagranica” rozstrzygają o tym, kto ma prawo realizować swój program. Odsunięci od władzy oszuści, którzy przyzwalali na rozkradanie Polski, dwa lata temu sromotnie przegrali wybory i powinni teraz schować się do mysiej dziury, a nie urządzać uliczne awantury i donosić na własny kraj za granicą. Opozycji szkodzi też „nadzwyczajna kasta”, czyli ci sędziowie, którym wydawało się, że już na zawsze zachowają przywileje, władzę i ogromne majątki.
Od dwóch miesięcy politycy Prawa i Sprawiedliwości spotykają się z wyborcami w setkach dużych, mniejszych i najmniejszych miejscowości, słuchając uwag i opinii, odpowiadając na pytania i rozwiewając rozmaite wątpliwości. Wprawdzie spotkania te usiłują zakłócać działacze (głównie działaczki) objazdowego cyrku, w jaki zamienił się KOD, to jednak każdy kto chce, może porozmawiać z ministrem czy posłem, odpowiedzialnym za konkretne decyzje. Nic więc dziwnego, że nie zdarzają się spotkania polityków PiS, na które przychodzi mniej niż sto osób (nawet w małych gminach, bo w miastach przychodzi po kilkaset), podczas gdy na spotkaniach, organizowanych przez liderów opozycji, pojawia się po kilku słuchaczy. Jest oczywiste, że nie popełnia błędów tylko ten, co nic nie robi, ale PiS potrafi się do błędów przyznać i szczerze o nich rozmawiać. Tymczasem opozycja usiłuje za granicą zaszkodzić Polsce tak, aby powstrzymać rozwój gospodarczy i nastraszyć Polaków rzekomym osamotnieniem naszego kraju na arenie międzynarodowej. Polacy nie lubią donosicieli i nic dziwnego, że ostatnio opozycja całkowicie zrezygnowała z bezpośredniego kontaktu z obywatelami, poprzestając na agitacji w oddanych jej mediach. O tym, jak nieskuteczna jest to polityka przekonują sondaże, a zapewne wkrótce przekona także wynik jesiennych wyborów samorządowych.
Ryszard Terlecki