[2017.07.07] PODROŻEJE PALIWO
Dodane przez Administrator dnia 08/07/2017 11:13:13

---

Po triumfalnym ogłoszeniu przez rząd niskiego deficytu za 5 miesięcy roku 2016, ponoć rzędu 200 mln zł, nagle dowiadujemy się, że będzie podwyżka podatku od paliw i to już w lipcu. To pokazuje prawdę o stanie finansów państwa. Warto przypomnieć, że przygotowany przez PiS budżet na rok 2016 przewiduje blisko 60 mld zł deficytu, co jest największą dziurą od czasu transformacji politycznej.
Do marszałka Sejmu już trafił projekt ustawy o powołaniu Funduszu Dróg Samorządowych (FDS), który ma zostać sfinansowany z podwyższenia opłaty paliwowej o 0,20 zł na litrze. Oczywiście spowoduje to podniesienie cen benzyny, oleju napędowego i LPG o prawie 0,25 zł/l, bo trzeba jeszcze doliczyć podatek VAT. Autorzy projektu ustawy z PiS zakładają, że do budżetu państwa z tytułu podwyżki opłaty paliwowej trafi ok. 5 mld zł. Rządzący planują, iż połowa tej kwoty trafi do wspomnianego FDS, a pozostała część do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad na realizację budowy dróg krajowych. Wynika z tego, że już brakuje pieniędzy na inwestycje drogowe, mimo sporego zastrzyku finansowego z Unii Europejskiej na ten cel.
Podwyższenie opłaty paliwowej nastąpi szybko, bo jak zwykle partia rządząca proceduje ustawę drogą kuchenną, czyli projektem poselskim. Taka regulacja nie wymaga czasochłonnych konsultacji społecznych i może dzięki temu być szybko wprowadzona. Najprawdopodobniej paliwo podrożeje jeszcze w czasie wakacji.
Gwoli sprawiedliwości trzeba przyznać, że pomysł załatania dziury budżetowej na inwestycje drogowe powstał już wcześniej. Przygotowany przez rząd PO/PSL zakładał, że program budowy dróg miał wynosić 107 mld zł rocznie. Obecny rząd niedawno, bo w drugiej połowie czerwca 2017 już ogłosił, że na ten program potrzeba 135 mld zł. Zatem potrzeba nie 5 mld zł, ale 18 mld zł, co oznacza, że trzeba będzie znaleźć dodatkowo kilkanaście miliardów złotych z kredytów, obligacji, podwyższenia opłaty TOLL, a także opłat za przejazd autostradami, które i tak są jednymi z najdroższych w Europie.
Obawiam się, że to nie koniec podwyżki opłat paliwowych. Ponoć w pierwszej wersji podwyżka miała wynieść 0,35 zł na litrze, ale rządzący trochę przestraszyli się reakcji społecznych. Co prawda na razie ceny paliw w Polsce są stosunkowo niskie, bo wynika to z niskich cen ropy naftowej na światowym rynku oraz stosunkowo niskiego kursu dolara do złotówki. Tylko kto nam zagwarantuje, że ta tendencja utrzyma się na dłużej? Czas dobrej koniunktury dla klientów na tym rynku może się w każdej chwili skończyć, a wtedy ceny paliw zdecydowanie poszybują powyżej 6 zł na litrze.
Jestem zdecydowanym zwolennikiem rozbudowy dróg w Polsce. Trzeba bowiem nadrobić wieloletnie zaległości w tej dziedzinie, a apetyty społeczne zostały w ciągu ostatnich lat wyraźnie rozbudzone. Nie piszę tego egoistycznie jako człowiek zmotoryzowany i odczuwający na własnej skórze, co to znaczy dobra droga. Infrastruktura komunikacyjna i to nie tylko ta drogowa, ale także kolejowa, warunkująca rozwój każdego kraju. Pozwala nie tylko korzystać z tych dobrodziejstw indywidualnym osobom, ale także rozwijać inwestycje i różne dziedziny gospodarki. Tylko nasuwa się jedno pytanie. Czy kolejna podwyżka opłat paliwowych jest najlepszą drogą w rozwoju dróg? Obecnie podatki już stanowią 59 proc. ceny najpopularniejszej benzyny E-95. Sama akcyza wynosi 37 proc. wartości paliwa, do tego doliczamy jeszcze wspomnianą opłatę paliwową i VAT, który płaci się nie od wartości paliwa netto, ale jest obliczany po doliczeniu podatków, czyli płacimy podwójnie podatki w przypadku paliw. Stają się one coraz bardziej luksusowym towarem i mogą spowodować lawinowe podwyżki w cenach innych towarów, a w szczególności żywności.
SŁAWOMIR PIETRZYK