Ile razy trzeba umrzeć, żeby nie żyć
Dodane przez Administrator dnia 30/01/2009 18:07:08
Teatr Łaźnia Nowa zaprasza na wyjątkowy spektakl „Wszystkie rodzaje śmierci” w reżyserii Pawła Passiniego, którego premiera odbędzie się 30 stycznia o godz.19 w kinie Światowid
Śmierć -nic w naszym życiu nie jest tak pewne jak ona, nic nie jest tak definitywne, nieodwołalne. Jednocześnie niewiele jest zdarzeń w życiu człowieka wzbudzających tyle kontrowersji. Kiedy tak naprawdę umieramy? Umieranie jest procesem, który nie zachodzi w jednej, konkretnej i dającej się jednoznacznie stwierdzić chwili. Śmierć kliniczna następuje wraz z ustaniem oddychania i krążenia. Śmierć osobnicza jest definiowana w momencie, kiedy stwierdzi się ustanie pracy mózgu. Rozwój medycyny pozwolił na dalsze uściślenie definicji śmierci – zachodzi ona wtedy, gdy dochodzi do obumarcia pnia mózgu. Ile zatem razy trzeba umrzeć, żeby już na pewno nie żyć? Czy wystarczy przestać oddychać? Czy trzeba jeszcze aby przestało bić nasze serce? A może to wciąż nie jest koniec? Ile jest rodzajów śmierci?
Bohaterem „Wszystkich rodzajów śmierci” jest lekarz, transplantolog, który w momencie przeprowadzania kolejnej operacji – przeszczepu serca z organizmu, będącego w stanie formalnej śmierci do wciąż żyjącego – staje przed pytaniem zasadniczym. Jak wyznaczyć jednoznaczną granicę pomiędzy życiem a śmiercią? Aby znaleźć odpowiedź na nurtujące go pytania udaje się za namową swojego przyjaciela do Indii. Postanawia dotrzeć do źródła, przechodząc przez kolejne etapy wtajemniczenia.
Czym dzisiaj dla ludzi Zachodu jest podróż na Wschód? - Punktem wyjścia „Wszystkich rodzajów śmierci” była powieść ojca New Age'u Hermana Hessego „Siddhartha, wydana w 1922 roku, która stała się jednym z punktów wyjściowych fascynacji Europy Wschodem. Niemal sto lat po jej opublikowaniu chcę postawić pytanie: co zostało nam z tej fascynacji? Jak dziś my – Europejczycy – śnimy nasz sen o podróży na Wschód? Indie nadal są symbolem tego co odwieczne, starsze od naszej kultury – a przecież wielu z nas utożsamia je z naśladującym zachodnie mity i konwencje Bollywoodem. Opowiadana przeze mnie historia rozpoczyna się więc w naszym, „zachodnim” świecie - mówi Paweł Passini, reżyser.
Spektakl „Wszystkie rodzaje śmierci” Pawła Passiniego nie przez przypadek odbywają się w budynku dawnego kina Światowid. W martwej przestrzeni, której już dawno nie ożywiają projekcje filmów. W przestrzeni opuszczonej i ogołoconej zaczyna rodzić się… nowe życie, spotykają się ludzie, powstaje teatr… W wybielonej przestrzeni starego kina (w Indiach biały to kolor żałoby), zapełnionej śniegiem (to on pokrywa ziemię, by znowu mogła rodzić) toczyła się będzie historia o Wszystkich rodzajach śmierci. Światowid to słowiański bóg o czterech twarzach, który patrzy we wszystkich kierunkach świata, łączy je w sobie. Jego ostatnia świątynia została spalona w 1168 roku. Jego świątynia w Nowej Hucie została zamknięta w 1992 roku. Spektakl „Wszystkie rodzaje śmierci” otwiera ją na nowo!
Tym, którzy jeszcze się wahają czy zobaczyć spektakl zdradzimy, że we „Wszystkich rodzajach śmierci” pojawia się taniec. - Przy tworzeniu choreografii mieliśmy sporo pracy. Choć wszyscy, występujący w spektaklu aktorzy są fizycznie bardzo sprawni, wcześniej żaden z nich nie miał żadnego kontaktu z konwencją tańca bollywoodzkiego, tym bardziej z jego praktyką. Było więc trochę pracy, szczególnie że w każdym układzie, wykorzystanym w przedstawieniu, zarówno kobiety jak i mężczyźni tańczą to samo: bez podziału na tancerzy pierwszo- i drugoplanowych” mówi Zuzanna Adamkiewicz, choreografka spektaklu.
Tym spektaklem Paweł Passini próbuje odpowiedzieć na pytanie z czym my ludzie zachodu udajemy się na Wschód, a z czym spodziewamy się wrócić. Czy wspólna podróż do Indii pozwoli nam odpowiedzieć na pytania dotyczące śmierci? Wyrusz wspólnie z twórcami spektaklu, kup bilet i sprawdź co się stanie.
AŁ