[2015.08.17] Okoniowe żniwa (III)
Dodane przez Administrator dnia 17/08/2015 19:25:54
Na dobre zaczęło się przed szóstą rano. Sygnalizacyjna bombka na kiju Andrzeja nerwowo drgnęła i po chwili uderzyła o kij. Rozległ się również charakterystyczny dźwięk elektronicznego sygnalizatora brań. Andrzej podbiegł do kija, zaciął i po chwili na brzegu wylądował przyzwoity okonek. Mierzył dwadzieścia dwa centymetry. Wziął na niewielką rosówkę. Nie minęło nawet dziesięć minut, gdy do swojego kija podbiegłem i ja. Biała bombka na moim kiju również zaczęła zachowywać się nietypowo i gdy w pewnym momencie zaczęła majestatycznie piąć się w górę, zaciąłem. Jak się po chwili okazało, na haczyku mojej wędki również był okoń, w podobnych do Andrzejowego rozmiarach. Gdy ja mierzyłem jeszcze swojego okonia, Andrzej miał kolejne branie. Po minucie wyciągnął swojego drugiego okonia.
Leszek był wyraźnie „podkręcony” całą sytuacją, ale z drugiej strony można było u niego wyczuć pewien zawód, że – jak dotychczas – na swoim koncie miał jedynie dziesięciocentymetrowego okonka, którego złowił jako pierwszy. Nie miałem jednak czasu na obserwowanie Leszka, ponieważ Andrzej miał kolejne branie i kolejnego okonia. - No proszę, proszę – rzucił nostalgicznie Leszek, przypatrując się jak Andrzej wyczepia złowioną przez siebie rybę. - Leszek, nie patrz na to, co robi Andrzej, tylko popatrz na swój prawy kij – rzuciłem w jego stronę. A był powód, by zwrócił uwagę na wędkę, ponieważ i na niej bombka zaczęła wykazywać oznaki ożywienia. Leszek natychmiast podbiegł pod wędzisko i gdy bombka pacnęła o kij, zaciął. Po chwili i on miał na brzegu ładnego okonia mierzącego dwadzieścia centymetrów.
Okonie brały do dziesiątej. Tego przedpołudnia złowiliśmy ich łącznie jedenaście. Wszystkie w granicach dziewiętnastu, dwudziestu dwóch centymetrów. I wszystkie połakomiły się na zebrane poprzedniego dnia wieczorem rosówki.

Jakub Kleń


Okoń Leszka mierzył dokładnie dwadzieścia centymetrów.