Dwadzieścia osiem lat temu… Sierpniowy wiatr od morza
Dodane przez Administrator dnia 29/08/2008 14:09:01
Kolejna rocznica sierpnia. Już dwudziesta ósma. To wielkie wydarzenie, które zapoczątkowało rozpad sowieckiego imperium, jest dziś jakby wyciszane i zagłuszane przez inne. I chociaż w zbiorowej pamięci narodu jest jeszcze obecne, to młode pokolenie Polaków wie o nim zatrważająco mało. Może dlatego, że – zwaśnieni i zajęci dzisiejszym, niemałymi przecież problemami - nie chcemy i nie umiemy docenić tego symbolu, a może dlatego, że bardziej spektakularne dla świata okazało się obalenie muru berlińskiego?
Tymczasem bezspornym przecież sprawcą tego zdarzenia, jak i innych, lawinowo później już występujących w tzw. „demoludach” był fakt powstania polskiej „Solidarności”. Podkreślmy: po raz pierwszy w historii świata powstała 10-milionowa organizacja, która swoim pokojowym - bez stosowania przemocy – działaniem upomniała się o prawa pracownicze, społeczne i wolnościowe. Dziś nie ulega wątpliwości, że jej powstanie miało bezpośredni związek z pierwszą pielgrzymką do Polski papieża Jana Pawła II. Jego zawołanie na warszawskim placu: ”Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi” jest prapoczątkiem „Solidarności”.
W sierpniu 1980 r. świat i Polska wielokrotnie wstrzymywały oddech. Strajk w Gdańsku miał różne fazy i zdarzenia. Historycy i uczestnicy strajku wiele już na ten temat napisali, ale nasza wiedza wciąż nie jest jeszcze pełna, a interpretacja – jednoznaczna. A lata upływają, bezpośredni uczestnicy dramatycznych wydarzeń odchodzą.
Co dało bezpośredni sygnał do robotniczego buntu? Przypomnijmy: 1 lipca władza wprowadziła w Polsce ceny komercyjne na przetwory mięsne w bufetach i stołówkach zakładowych. Decyzja ta stała się przysłowiową iskrą zapalającą lont pod beczką z prochem. Doszło do przerw w pracy (tak wtedy władza nazywała strajki) w wielu zakładach pracy. Miały one miejsce w Warszawie, Poznaniu, Sanoku, Tarnowie czy Ursusie. Były to żądania wyłącznie o charakterze ekonomicznym. Władza z reguły na nie przystawała, skąd wzięła się popularność hasła :” Nie staniesz, nie dostaniesz” , co skutkowało rozprzestrzenianiu się strajków w kolejnych zakładach pracy.
Pod koniec lipca w Lublinie zorganizowano największe protesty, których władza nie mogła już przemilczeć i poinformowano o nich społeczeństwo. „Przerwy w pracy” odbyły się w wielu zakładach i przyniosły realne podwyżki płac. Z protestującymi rozmawiał nawet ówczesny wicepremier, Mieczysław Jagielski.
Gaszenie lokalnych strajków było na tyle skuteczne, że władza nie czuła się zagrożona, a Edward Gierek udał się nawet na początku sierpnia na tradycyjny wypoczynek sekretarzy na Krym. Tymczasem fala strajkowa dotarła na wybrzeże. 14 sierpnia stanęła Stocznia im. Lenina. Strajk miał charakter okupacyjny, a bezpośrednią przyczyną protestu było zwolnienie z pracy suwnicowej Anny Walentynowicz, działaczki Wolnych Związków Zawodowych. Powstał Komitet Strajkowy, który zażądał przywrócenia do pracy Walentynowicz i zwolnionego wcześniej Lecha Wałęsy. Charakter ekonomiczny miało żądanie podwyżek płac o 2 tysiące złotych i podwyższenie zasiłków rodzinnych do poziomu obowiązującego w milicji, ale już domaganie się zgody na budowę pomnika Ofiar Grudnia 70 zapowiadało stawianie przez załogę znacznie bardziej fundamentalnych żądań. W krótkim czasie stoczniowcy zdobyli uznanie i wsparcie wielu zakładów Trójmiasta. Słynne 21 postulatów rozpowszechniane były nielegalnie poza Gdańsk. 18 i 19 sierpnia wybuchły strajki w Szczecinie i Elblągu. W Szczecinie na czele stanął Marian Jurczyk, a 36 postulatów strajkujących wywołało już poważne zaniepokojenie władz. Gierek przerwał urlop na Krymie i wygłosił telewizyjne przemówienie, w którym przedstawił stanowisko PZPR-u: odrzucamy postulaty strajkujących, a w szczególności postulat o utworzeniu wolnych związków zawodowych…
Mieczysław Gil