[2015.03.05] Na marcowe klenie
Dodane przez Administrator dnia 05/03/2015 18:52:45
Po zimie rybom zaczyna powracać apetyt. Zaczynają żerować płocie, okonie, jazie, kąpie, leszcze, klenie, jelce… A jak pisałem ubiegłym tygodniu, w chłodniejsze dni można skutecznie zapolować także na miętusa. Wydaje się jednak, że najpewniejszymi rybami marca pozostają jazie i klenie. Dlatego dzisiaj skoncentruję się na kleniach, a do jazi wrócę w drugiej kolejności.
W wędkarskich poradnikach i czasopismach znaleźć można informację, że na klenie można polować cały rok. Potwierdzają to moje wędkarskie wyprawy – jak choćby opisana w Głosie wyprawa grudniowa, połączona z wędzeniem szynki i kiełbas na święta. Złowiłem wówczas, niewielkiego, ale zawsze klenia – no, może lepiej byłoby powiedzieć klonka.
Co prawda, za miesiące najlepsze w połowie tej ryby uchodzą kwiecień, czerwiec i wrzesień, ale przecież w marcu, lipcu czy w sierpniu klenia – i to wyjątkowo pięknego – też upolować można.
Kleń należy do tych ryb, które cieszą wędkarza. Dlaczego? Bo wystarczy go obejrzeć - okazały, klocowaty, cały w ciemną, delikatną kratę utkaną z czarnych obrzeży dużych srebrnych łusek, z czerwonawymi brzusznymi płetwami – może robić wrażenie. A potrafi osiągać niezłe rozmiary. Właśnie takiego okazałego klenia w roku 1973 złowił Tadeusz Flis z Kielc – ryba mierzyła 83 centymetry długości, a ważyła 6.3 kilograma. Oczywiście o takim kleniu można pomarzyć, ale zacięcie nawet jedno, czy dwukilogramowego klenia też zapowiada nie lada emocje, ponieważ ryba ta potrafi walczyć.
Jeśli chodzi o przynęty, kleń nie należy do ryb wybrednych. Ujmując rzecz inaczej, łatwiej jest wyliczyć, to czego nie jada niż to, co uznaje za jadalne. Znaczną część jego pokarmu stanowią wpadające do wody owady: chrząszcze, polne koniki czy delikatne jętki. Nie gardzi drobnymi żabkami i kijankami. Smakują mu nasiona roślin uprawnych, a szczególnym sentymentem darzy niektóre owoce, jak wiśnie, czereśnie czy śliwki mirabelki. Nie gardzi nawet odpadkami z kuchni człowieka – klenie z powodzeniem łowiono m.in. na drobiowe jelita czy stężałą zwierzęca krew. I chociaż należy do rodziny karpiowatych, to jego charakter można określić jako półdrapieżny – na małe rybki poluje już od wczesnej młodości (stąd tylu wędkarzy łowiących klenie na niewielkie blaszki).
Szukając kleniowych stanowisk rozglądajmy się po rzece za trasami prądów. Za obiecujące łowiska można uznać te fragmenty poniżej przewężeń rzeki, gdzie jej prąd zwalnia, stwarzając rybom dogodniejsze warunki przebywania i żeru. Klenie lubią też trzymać się w przybrzeżnych rynnach, jeśli są one osłonięte przed penetracją z lądu wchodzącymi w wodę zaroślami. Można też z powodzeniem założyć, że spotkamy klenie na każdej krawędzi bystrego nurtu, w pobliżu starych zalanych ostróg, w średnio głębokich wyrwach brzegowych, pojedyncze zaś sztuki za cypelkiem przy stoku koryta, za jakimś kamieniem, filarem czy pniem. Generalnie siedliska kleniowe zyskują na atrakcyjności, gdy rzekę czy rzeczkę otaczają bogate łąki, zarośla i drzewa – wszak to nieprzebrany rezerwuar wszelkiego rodzaju robactwa, owadów i żabek.
Jakub Kleń