[2014.12.11] Droga do zwycięstwa
Dodane przez Administrator dnia 11/12/2014 18:23:07
W minioną sobotę Rada Polityczna Prawa i Sprawiedliwości zatwierdziła kandydaturę Andrzeja Dudy w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. Tym samym krakowski polityk zmierzy się z Bronisławem Komorowskim, obecnym prezydentem, wcześniej działaczem Platformy Obywatelskiej. Inni kandydaci się nie liczą, nie wiadomo nawet czy inne partie wystawią swoich przedstawicieli.
W sobotę telewizja publiczna, a także inne, „zaprzyjaźnione” z obozem władzy stacje telewizyjne, robiły co mogły, aby odwrócić uwagę od decyzji PiS. Przede wszystkim rozwodzono się nad kabaretową propozycją Leszka Millera, aby to Ryszard Kalisz był kandydatem „szerokiej” lewicy. Okazało się, że Kalisz nie jest w stanie pozyskać poparcia nawet SLD, bo działacze władz tej partii odmówili swojej zgody. Lewica dawniej broniła ludzi biednych, poświęcających się ciężkiej pracy i gorzej wynagradzanych, dziś już jednak „bananowi” liderzy nie mają z nimi nic wspólnego. Szukają więc nowych wyborców, ale słabo im to idzie, bo muszą walczyć z konkurencją Palikota. Na lewicy konkurenta dla pojedynku Dudy i Komorowskiego nie będzie; nawet gdyby nadal Palikot i Kalisz codziennie pojawiali się w programach prorządowych telewizji, głosów rzeczywistej opozycji nie zdobędą.
Andrzej Duda, 42 lata (Komorowski ma 63), jest doktorem prawa na UJ, należał do bliskich współpracowników śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, a wcześniej był wiceministrem sprawiedliwości. Wiosną tego roku został posłem do europarlamentu. Jego kandydaturę zaproponował Jarosław Kaczyński podczas krakowskich uroczystości święta 11 listopada tego roku. Pierwszym zadaniem Andrzeja Dudy będzie spotkanie się z jak największą liczbą Polaków, aby zachęcić ich do poparcia swojej kandydatury.
Tylko jego zwycięstwo może być zwiastunem zmian w Polsce. A jak są one potrzebne pokazały zmanipulowane wyniki ostatnich wyborów. Oszustwo to najłagodniejsze słowo, jakiego w tej sprawie można użyć: wyborcy nie byli informowani o zasadach głosowania, telewizja wprowadzała ich w błąd, a wyniki znacznie odbiegają od sondażu przeprowadzonego pod lokalami wyborczymi. Do tego dochodzi niewiarygodnie wysoka liczba głosów nieważnych, akurat spośród tych, które miały zostać oddane na PiS.
Dlatego w najbliższą sobotę PiS organizuje wielki marsz protestu w Warszawie: rocznica wprowadzenia stanu wojennego jest doskonałą okazją do obrony zagrożonej demokracji. Kiedyś Jaruzelski i jego szajka usiłowali zniszczyć „Solidarność”, dziś Platforma na spółkę z PSL usiłuje za wszelką cenę uratować swoją władzę. Dlatego Jarosław Kaczyński wzywa do udziału w warszawskim marszu, a potem w następnych, w całej Polsce: „Nie możemy się poddać, jesteśmy silnym Narodem, jesteśmy dumnymi Obywatelami, jesteśmy wolnymi Polakami. Już nie raz udowodniliśmy, że potrafimy się jednoczyć w przełomowych momentach. Dlatego 13 grudnia, gdy przez ulice Warszawy przejdzie pochód obywatelski, wtedy nie może zabraknąć żadnego z Was. Polacy muszą odzyskać wiarę w to, że dobra zmiana jest możliwa”.
Ryszard Terlecki