[2014.07.10] ODGRZEWANE POTRAWY
Dodane przez Administrator dnia 10/07/2014 15:57:11
To, że odgrzewane po dłuższym czasie potrawy mogą nam zaszkodzić, to wiemy, ale często w sytuacji braków na przysłowiowym stole, sięgamy do takich zapasów. Niestety kończy się to z reguły niestrawnością i związanymi z tymi konsekwencjami. Najłagodniejszą formą jest przeczyszczenie. Bywa, że kończy się jeszcze gorzej.
Po tym gastronomicznym wstępie, przejdę do sedna sprawy. Trwają przygotowania do wyborów samorządowych. Po zaciekłej bitwie w wyborach do Europarlamentu, gdzie dwie od lat walczące w Polsce pomiędzy sobą partie, Platforma Obywatelska i Prawo i Sprawiedliwość uzyskały remis z minimalnym wskazaniem na PO, te wybory nabierają szczególna znaczenia.
Z tym, że obecnie w związku z aferą taśmową sytuacja się jeszcze bardziej skomplikowała. Platforma Obywatelska po ujawnieniu nagrań swoich czołowych polityków traci impet. Zresztą postępowanie lidera tej partii, czyli premiera Donalda Tuska wzbudza coraz więcej wątpliwości, nawet u sojuszników. Zachowanie na funkcji ministra spraw wewnętrznych pana Sienkiewicza budzi nie tylko zastrzeżenia, ale nawet sprzeciw. No, bo jak można być sędzią w swojej sprawie. Zresztą co to za minister, który odpowiada za ochronę nie tylko rządu, a nawet sam nie potrafi się ochronić przed bezprawnymi działaniami. Takiego niekompetentnego ministra w rządzie nie pamiętam od dawna. A trochę już przeżyłem na tym świecie. Nie wystarczy być potomkiem wybitnego pisarza i nosić ważne w historii kraju nazwisko. Do pełnienia funkcji państwowych potrzeba przede wszystkim kompetentnych ludzi, a nie wywodzących własną pozycję z zasług protoplastów. W takiej sytuacji szef przeciętnie ważnej firmy powinien szybko podjąć działania, bo szkody mogą być coraz większe. To co robi natomiast premier, zachowując takiego nieudacznika jakim jest minister ważnego resortu zaczyna zakrawać na samobójstwo.
Okazuje się, że partia rządząca zaczyna popełniać coraz więcej błędów, czyżby było to prawo serii? I tu przejdę do spraw lokalnych, czyli naszych krakowskich. Jak już wspomniałem stoimy u progu bardzo istotnych wyborów samorządowych. Platforma Obywatelska najpierw ogłosiła, że demokratycznie wybierze swojego kandydata na prezydenta w tzw. prawyborach na początku lipca (nomen omen). Jednak Lipcowi Grzegorzowi (przywódcy PO w Małopolsce i Krakowie) to nie spasowało i termin przesunięto na wrzesień. A może takie dyspozycje dostał z centrali? Faktem jest, że już nie jest podstawowym kandydatem Bogusław Sonik, który przegrał wybory do Europarlamentu, a szkoda bo był znakomitym deputowanym. Ale to już wina jego macierzystej partii, która wystawiła go na trzecim miejscu, umieszczając niekompetentnego celebrytę na drugim. Niestety, mimo dobrych kwalifikacji w sprawach wyżej wspomnianych, nie nadaje się on na prezydenta naszego miasta. PO to zrozumiała i w tej sytuacji poza chętnymi do udziału w prawyborach dwoma sympatycznymi paniami, radnymi miejskimi, dotarło do niej, że mimo wszystko wybory przegra. I w tym momencie pojawiła się kandydatura Józefa Lassoty byłego prezydenta Krakowa w latach 1992 – 1998. Ten ruch jest dla mnie już zupełnie niezrozumiały. No chyba, że tonący brzytwy się chwyta tylko, aby nie ucięło mu nie tylko ręki, albo innych części ciała. Józef Lassota już raz przegrał wybory w roku 2002 wybory z Jackiem Majchrowskim obecnym prezydentem i już zgłoszonym kandydatem na następną kadencję, lekceważąc go i nie doceniając. Potem przeżył trudne chwile, o których przez grzeczność nie będą wspominał, ale jak będzie trzeba to przypomnę. Z całym szacunkiem dla pana Józefa Lassoty stwierdzę, że do tej samej rzeki się nie wchodzi w sytuacji, gdy ma się do końca nie zamknięte sprawy z minionych czasów.
SŁAWOMIR PIETRZYK