[2014.06.12] DROGA DO WOLNOŚCI
Dodane przez Administrator dnia 12/06/2014 13:28:50
W minionym tygodniu uroczyście obchodzono 25 rocznicę wyborów z 4 czerwca. Przyjechali do Polski przywódcy wielu państw europejskich, przedstawiciele rodów panujących, a nawet przyleciał prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama. Wygłosił on płomienne wystąpienie o roli Polski w drodze do wolności Europy, podkreślając jej fundamentalną rolę w przemianach u schyłku XX wieku. Ponadto znając pewnie nieco naszą historię, gdy opuścili nas sojusznicy i doprowadziło to najpierw do rozbiorów i 123 letniej koszmarnej nocy utraty suwerenności, a później hekatomby II wojny światowej, zapewnił nas, że „Polska nigdy nie będzie samotna”. Oby te deklaracje były zgodne z rzeczywistymi działaniami, bo podobne słowa słyszeliśmy już w 1939 roku i wiemy czym to się skończyło, gdy pozostaliśmy zdani tylko na siebie.
Nie piszę tego bezpodstawnie, bo znów jesteśmy świadkami powtarzającej się historii. Nie daleko od nas, za wschodnią granicą, na Ukrainie podjęto próbę poprowadzenia państwa do wolności i co? Ci co uwierzyli, że można wybić się na demokrację, zostali brutalnie sprowadzeni do parteru. Przywódca sąsiedniego państwa uzurpującego sobie prawa do polityki mocarstwowej, dokonał aneksji części suwerennego państwa jakim jest Ukraina przy cichej akceptacji innych państw. No bo, cóż znaczą buńczuczne wypowiedzi, krytykujące takie postępowanie innego suwerennego państwa, w sytuacji gdy nie idą za tym w ślad zdecydowane działania. Właściwie werbalne groźby o sankcjach dla agresora, nie przyniosły żadnego rezultatu, bo i tak zrobił na Krymie co chciał i doprowadził do jego aneksji, czy jak kto woli Anschlussu. Nie przypadkiem niektórzy politycy ze szczerością porównują takie działania do tych sprzed 75 lat i nawet powiedzieli, że obecny przywódca Rosji jest podobny do tego, który był dyktatorem w Niemczech i doprowadził do wybuchu II wojny światowej.
Mój niepokój budzi także postępowanie naszych niektórych rodzimych polityków. Na wspomniane uroczystości nie przybył przywódca największej partii opozycyjnej, bo ponoć dostał alergii, ciekawe na co, czy na kogo? Niektórzy nazwali to nawet chorobą dyplomatyczną. Przewodniczący związków zawodowych, które kiedyś odegrały istotną rolę w drodze Polski do wolności, wręcz oświadczył, że nie przybył na uroczystości, bo został nieodpowiednio zaproszony… Świadczy to o panującej niezgodzie w polskich elitach politycznych. Piszę o tym świadomie, bo obecni przywódcy tego związku zawodowego już zapowiadają udział w kolejnych wyborach, jakie odbędą się na jesieni.
Już stare przysłowie mówi, iż zgoda buduje, a niezgoda rujnuje. Na pewno sytuacja w Polsce jest w pewnym sensie wynikiem tego stwierdzenia. Rozumiem, że można się różnić, a nawet jest taka potrzeba, aby w drodze do wolności spierać się co do metod jej osiągnięcia. Tylko w sytuacji, gdy świętuje się niekwestionowane wydarzenia na drodze do wolności z udziałem przedstawicieli innych państw, to wymaga pewnego porozumienia się sił politycznych. To co stało się 4 czerwca na placu zamkowym w Warszawie, bez udziału liczących się polityków, budzi niepokój i zmusza do zadania sobie pytania, dokąd zmierzamy w tej naszej drodze do wolności?
SŁAWOMIR PIETRZYK