ZA KLASZTORNYM MUREM
Dodane przez Administrator dnia 08/02/2008 12:33:35
Cysterski klasztor w Mogile, kryje wiele bezcennych skarbów kultury. Niektóre znane są historykom sztuki i konserwatorom od dawna. Wielokrotnie były opisywane. Część mogilskich dzieł sztuki można było zobaczyć w 1993 roku w Muzeum Historycznym Miasta Krakowa na jednej z wystaw z cyklu „Skarby krakowskich klasztorów” – oczywiście tej, która poświęcona została klasztorowi cystersów w Mogile. Ale skarbem są również unikalne wnętrza. Tych nie da się przenieść do sal wystawowych – trzeba je zobaczyć na miejscu. Do takich wnętrz należy przepiękna biblioteka z polichromią Stanisława Samostrzelnika.
W klasztornej bibliotece
- Dla nas historyków – mówi Maciej Zdanek, historyk z Polskiej Akademii Nauk – bezcenny jest zbiór zgromadzonych w tutejszej bibliotece dokumentów, rękopisów, starodruków… Trzeba przy tym pamiętać, że inne klasztory cysterskie, w wyniku kasat, straciły swoje zbiory. Ich archiwalia zostały rozproszone, a często uległy zniszczeniu. Natomiast w Mogile znajdujemy materiał do badań, także nad innymi placówkami cysterskimi w Polsce.
- Sama biblioteka jest jednym z najcenniejszych, zachowanych do dnia dzisiejszego, renesansowych wnętrz klasztoru w Mogile – opowiada Marcin Starzyński, historyk z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Pomieszczenie to pełni swoją funkcję od lat trzydziestych XVI stulecia, od chwili, gdy opat mogilski Erazm Ciołek przebudował je na bibliotekę. I co wyjątkowo ważne – od tamtego czasu pomieszczenie zachowało swój pierwotny wygląd. Z wyjątkiem posadzki i szaf, które zostały wymienione na początku XX wieku.
Sklepienie biblioteki pokrywa przepiękna polichromia wykonana przez cysterskiego mnicha Stanisława Samostrzelnika, wybitnego polskiego renesansowego iluminatora schyłkowej epoki malarstwa książkowego. Biblioteczną polichromię Samostrzelnik wykonał na polecenie wspomnianego opata Ciołka, który zresztą uwiecznił swoją osobę, jako fundatora, w napisie umieszczonym na jednej z bibliotecznych ścian.
Na zwornikach sklepienia Samostrzelnik namalował interesujący program heraldyczny, który odzwierciedlał nie tylko pozycję opactwa mogilskiego w strukturach małopolskiego kościoła początków XVI wieku, ale także kontakty opata Erazma z ówczesnymi środowiskami intelektualnymi zarówno Krakowa, jak i całego Królestwa. Widzimy więc zarówno herby rodziny królewskiej (Zygmunta Starego, Zygmunta Augusta, królowej Bony), jak i biskupa krakowskiego Piotra Gamrata oraz kanoników krakowskich. Cała kompozycja heraldyczna nie jest przypadkowa, gdyż Erazm Ciołek w roku 1536 został wprowadzony, jako pierwszy opat mogilski, do grona krakowskiej kapituły katedralnej i dlatego jego herb również znajduje się w programie namalowanym przez Samostrzelnika. Cały ten program spajają dwie tarcze herbowe umieszczone na ścianach bocznych – to herb Odrowąż, używany także przez Erazma Ciołka oraz trzy litery: EAC, które tworzą skrót, a w rozwiązaniu oznaczają łacińską wersję imienia oraz godność opacką Ciołka: Erasmus Abbas Claratumbensis (Erazm Opat Jasnej Mogiły).
Stanisław Samostrzelnik
Był najwybitniejszym polskim iluminatorem doby renesansu. Urodził się w Krakowie około 1480 roku. Jego rodzice mieszkali w dworcu cysterskiego opata w Koprzywnicy. W wieku 15 lat Samostrzelnik wstąpił w mury mogilskiego klasztoru. Po raz pierwszy spotykamy się z nim w dokumentach źródłowych z roku 1506, gdzie określany jest jako malarz – pictor. Z tego okresu nie znamy żadnych jego prac malarskich, chociaż możemy podejrzewać, że prawdopodobnie brał udział w pracach nad dekoracją malarską klasztornej kroniki, spisywanej w latach 1504-1506 przez innego mogilskiego cystersa, brata Mikołaja z Krakowa – mówi Marcin Starzyński. Tekst tej kroniki ozdobił cykl rysunkowy przedstawiający postaci wszystkich opatów mogilskich – począwszy od pierwszego opata Piotra z Lubiąża aż po Jana Weinricha, opata, który sprawowała swoją funkcje w stuleciu XVI. - Oczywiście nie są to portrety opatów, ale raczej ich wizerunki imaginacyjne. Można przyjąć, że Stanisław Samostrzelnik, wraz z innymi braćmi pracującymi w pracowni iluminatorskiej mogilskiego klasztoru, brał udział w pracach nad tą kroniką – dodaje krakowski historyk.
Po roku 1506, Krzysztof Szydłowiecki, blisko związany z dworem Zygmunta Starego, późniejszy kanclerz wielki koronny, przeprowadził formalną eksklaustrację Samostrzelnika. Stanisław przeniósł się z klasztoru na dwór Szydłowieckiego, od którego otrzymał co prawda probostwo, ale tak naprawdę funkcjonował w charakterze nadwornego malarza. Po pewnym czasie Samostrzelnik podjął współpracę z dworem królewskim. Zajął się wówczas iluminacją dwóch wspaniałych modlitewników - dla króla Zygmunta Starego i dla królowej Bony. Później, na początku lat trzydziestych XVI wieku iluminował jeszcze jeden, dziś zaginiony modlitewnik, który sporządzony został z okazji ślubu córki Zygmunta Starego, Jadwigi Jagiellonki. Pracował także nad kolejnymi modlitewnikami: dla Krzysztofa Szydłowieckiego i kanclerza litewskiego Wojciecha Gasztołda oraz nad malarską kroniką rodziny Szydłowieckich.
W końcowym okresie pobytu w Krakowie, na początku lat trzydziestych XVI wieku, Samostrzelnik podjął współpracę z biskupem krakowskim Piotrem Tomickim i na jego zamówienie iluminował kilka wspaniałych kodeksów. Pracował też nad monumentalnym pocztem biskupów gnieźnieńskich. Po śmierci biskupa Tomickiego, około 1535 roku, Samostrzelnik powrócił do klasztoru w Mogile. Przebywał w nim aż do śmierci, która nastąpiła w roku 1541. I właśnie między rokiem 1535 a 1541, na zlecenie opata Erazma Ciołka, Samostrzelnik pracował nad wykonaniem monumentalnej pracy malarskiej – zarówno wewnątrz kościoła klasztornego, na ścianach i sklepieniu krużganków oraz w fundowanej wówczas klasztornej bibliotece. Notabene, opat Erazm został umieszczony w charakterze adoranta na fresku znajdującym się w klasztornych krużgankach, a przedstawiającym scenę ukrzyżowania.
Co ciekawe, w archiwum klasztornym, nie zachowały się żadne wzmianki o śmierci brata Stanisława. Datę jego śmierci poznaliśmy dzięki zachowanemu zapisowi w nekrologu kanoników regularnych, którzy swój klasztor mają przy ul. Bożego Ciała w Krakowie. Klasztor ten od początku XV wieku związany był z klasztorem mogilskim konfraternią modlitewną – dodaje Marcin Starzyński.
Skarby odkrywane
Ale mogilski klasztor, to nie tylko dzieła znane. W ostatnich latach dowiedzieliśmy się sporo ciekawych rzeczy dzięki prowadzonym tutaj badaniom i pracom konserwatorskim. Opowiada o nich Aleksandra Grochal, konserwator zabytków: – Naszym podstawowym zadaniem było odsłonięcie oryginalnych polichromii w krużgankach spod późniejszych nawarstwień. Ich stan był nie najlepszy. Bardzo dużo było zatarć, barkowych domalowań. Niektóre fragmenty były ukryte pod tynkiem, inne zamalowane… Gdy udało nam się odsłonić malowidła oryginalne i zabezpieczyć je, pojawił się problem podstawowy: w jaki sposób je wyeksponować? Gdybyśmy je pozostawili w takim stanie, w jakim je zastaliśmy, to na ścianie pozostałyby rozproszone fragmenty, które w sumie nie dawałyby wyobrażenia o całym dziele. Tym bardziej, że krużganki, to bardzo charakterystyczne klasztorne wnętrze, które ma swoistą rytmikę. I gdybyśmy pozostawili te porozrzucane bez ładu i składu fragmenty polichromii, to mielibyśmy wrażenie chaosu, jakiegoś dysonansu między nimi, a harmonią powtarzających się rytmicznie detali architektonicznych. Dlatego po wielu dyskusjach w gronie fachowców zdecydowaliśmy się na rekonstrukcję całości. Nasza rekonstrukcja została wykonana taką techniką, że można odróżnić fragmenty wykonane przez Samostrzelnika (czyli fragmenty oryginalne) od fragmentów zrekonstruowanych. Te zrekonstruowane fragmenty wykonane są za pomocą kropek. A tam, gdzie fragmenty są scalone, oznacza iż są oryginalne. Oczywiście z daleka tych szczegółów nie widać i oglądający ma wrażenie, że ogląda jednolite całe dzieło.
W trakcie prowadzonych prac konserwatorzy odkryli wiele tajemnic. Na przykład w obrębie żeber sklepienia odnaleziona została polichromia gotycka. Odkryty został także gotycki zegar, który znajdował się w pobliżu wyjścia na wirydarz, czyli wewnętrzny ogród. – Proszę sobie wyobrazić, że był to zegar mechaniczny – opowiada Aleksandra Grochal. - Te relikty zostawiliśmy oczywiście nietknięte.
Inna ciekawostka wiąże się z oknami. Obecnie istniejące okna w krużgankach wykonane zostały w okresie baroku, i w takim stanie przetrwały do dzisiaj. Okna gotyckie były węższe i wyższe. To były piękne okna w kamiennych obramowaniach. Został po nich ślad w postaci podokienników w jednym ze skrzydeł. W kluczu okien, ponad oknami barokowymi, odkryliśmy szczyt okien gotyckich. Usunęliśmy „zamurówkę” i te szczyty widać z dołu, one mają formę niewielkich wnęk, w których pozostawiliśmy ślady oryginalnej polichromii Samostrzelnika – dodaje pani konserwator.
Jan L. FRANCZYK
Fot. Autor
Historyk Maciej Zdanek opowiada o prawdziwych skarbach znajdujących się w klasztornej bibliotece.
W klasztornym wirydarzu.
Tutaj znajdował się gotycki zegar mechaniczny.