[2013.11.21] NIE MA PIENIĘDZY DLA EMERYTÓW, ALE…
Dodane przez Administrator dnia 21/11/2013 21:42:52
Pisałem ostatnio o próbach oszczędności fiskusa na biednych. Chodziło o bary mleczne, które poddane kontroli w Gdańsku miały zwrócić udzielone dotacje dlatego, że zupa, czy pierogi zostały okraszone. W tej sprawie mam dobre wieści. Okazuje się, że kontrole przeprowadzone w nowohuckich barach przez pracowników Urzędu Skarbowego miały zupełnie inne charakter. Nie tak jak w Gdańsku dodanie „spyrki” zabierało potrawie dotację, ale zgodnie z mądrą interpretacją, wyłączono z dotacji słoninę, mięso solo zakupione przez bar mleczny, a nie całą potrawę, do której dodano nie dotowane produkty. Chwała naszym nowohuckim urzędnikom za racjonalne podejście do sprawy.
Niestety to koniec dobrych wieści, bo mam złe wiadomości dla emerytów i rencistów. Nie dość, że ich emerytury nie wystarczają na pokrycie rosnących kosztów utrzymania, to okazuje się, że Zakład Ubezpieczeń Społecznych wydaje coraz więcej na swoje wewnętrzne i wyuzdane potrzeby zamiast na tych, którym płaci świadczenia. Jak wynika z zestawień do których dotarł jeden z dzienników, w ciągu ostatnich sześciu lat ZUS wydał na pensje swoich urzędników 11 miliardów złotych. Na same nagrody, w tym czasie, wydano prawie 1,3 miliarda złotych. Te pieniądze wystarczyłby na wypłatę średniej emerytury w wysokości 1820 złotych dla ponad 58 tysięcy emerytów przez jeden rok. Prezes tej państwowej firmy Zbigniew Derdziuk tłumaczy, że wszystko to normalne i wynika z funduszu płac przewidzianego dla ZUS. W sumie nagrody otrzymało 47 tysięcy pracowników i nie za bardzo wiadomo, za co te nagrody przyznano. Ten sam prezes ze smutkiem stwierdził, w wywiadzie dla jednego z dzienników, że tylko w tym roku zabraknie 49 miliardów złotych na wypłaty świadczeń. Co za beztroskie podejście do sprawy.
To nie koniec nieodpowiedzialnego postępowania kierownictwa ZUS. Wielkie pieniądze w tej firmie wydaje się nie tylko na pensje i nagrody biurokratów. Kolejne miliony wydaje się na zakup limuzyn dla urzędników. W tym samym okresie minionych sześciu lat na samochody służbowe przeznaczono 21 milionów zł. To jest tyle pieniędzy ile wydaje się rocznie na dofinansowanie barów mlecznych. W latach 2007-2012 wydano 10,64 milionów zł, a tylko w tym roku prawie drugie tyle, bo 10,42 milionów zł. I to jest przerażające, bo ponoć ten rok jest nadal kryzysowy i rząd szuka wszędzie oszczędności. Dziwne, że ZUS, który jest dofinansowany dziesiątkami miliardów złotych z budżetu państwa, jest poza tymi oszczędnościami. Przecież po co ZUS-owi tyle limuzyn? Na początku tego roku ZUS miał 329 aut służbowych, a pod koniec tego roku będzie ich miał około 400. Rzecznik prasowy tej firmy tłumaczy, że samochody służbowe są potrzebne do przewożenia ważnych dokumentów pomiędzy oddziałami ZUS i centralą. Chyba głupszego tłumaczenia nie można było wymyślić. Samochody służą głównie do wożenia biurokratów i wcale nie jestem pewien, że tylko w sprawach służbowych. Za tę beztroskę kierownictwa ZUS odpowiada rząd i jego premier. Najwyższy czas powstrzymać bizantyjski styl funkcjonowania instytucji, która nie ma pieniędzy na wypłaty świadczeń, ale ma fundusze na sybaryckie i ponad stan życie swoich urzędników.
SŁAWOMIR PIETRZYK