[2013.10.03] RO¯NOWSKIE SANDACZE (II)
Dodane przez Administrator dnia 03/10/2013 17:14:25
O dziesi±tej obozowisko by³o gotowe. Wreszcie mogli¶my zarzuciæ nasze zestawy. Postanowili¶my pos³aæ po jednym zestawie ¿ywcowym, a drugie kije uzbroiæ w bia³e i czerwone robaki (¿eby daæ szansê równie¿ tamtejszym leszczom). Ale w przybrze¿nym pasie wody w zasadzie nie dzia³o siê nic. Nie by³o widaæ drobnicy, nie by³o te¿ oznak ¿erowania drapie¿ników czy innych wiêkszych sztuk spokojnego ¿eru. Za to dzia³o siê co¶ w dalszej odleg³o¶ci od brzegu. Od czasu do czasu widzieli¶my tam wyskakuj±c± z wody drobnicê. Decyzja by³a szybka. Zestawy z robakami zarzucamy od brzegu, a zestawy ¿ywcowe wywozimy pontonem w pobli¿e miejsca, gdzie widzieli¶my oznaki ¿erowania – najpewniej - sandacza. Co prawda, zestawy ¿ywcowe mo¿na by³o zarzuciæ tak daleko, ale nie wiadomo, co sta³oby siê z samymi ¿ywcami. Bezpieczniej by³o, po wywiezieniu na ³owisko, opu¶ciæ je delikatnie do wody.
Napompowali¶my ponton, co zajê³o nam trochê czasu. Poda³em Leszkowi zaczepione na haczykach ¿ywce, zwolni³em kab³±ki w ko³owrotkach, by ¿y³ki mog³y siê swobodnie wysnuwaæ i Leszek odbi³ od brzegu, kieruj±c siê ku ¶rodkowi zbiornika. Gdy dop³yn±³ na wytypowane przez nas miejsce, wypu¶ci³ ¿ywce, a ja wyregulowa³em ko³owrotki tak, by widoczne by³y ewentualne brania, a jednocze¶nie by w tej pierwszej fazie brañ nie sp³oszyæ ryb nag³ym oporem zestawu. Gdy Leszek z powrotem przyp³yn±³ do brzegu, pozosta³ czekaæ na brania. Zarzucili¶my jeszcze od brzegu po jednym zestawie z robakami i zabrali¶my siê za spó¼nione ¶niadanie. Kanapki przygotowane w domu, popijane herbat± ze ¶wie¿o przegotowanej wody na turystycznej kuchence gazowej, smakowa³y jak nigdy. Po ¶niadaniu siedli¶my na wêdkarskich krzese³kach i oddali¶my siê obserwacji wêdek.
Jakub Kleñ
(dokoñczenie za tydzieñ)
Leszek wywióz³ ¿ywce w pobli¿e miejsca, gdzie zaobserwowali¶my oznaki ¿erowania sandacza.