[2012.04.26] ZBLIŻA SIĘ CZAS KARASIOWY
Dodane przez Administrator dnia 26/04/2012 19:13:00
Powoli na haczykach naszych wędek coraz częściej zaczną gościć karasie. Ryby popularne, od których wielu z nas zaczynało swoje pierwsze przygody z wędkowaniem. Bo przecież karasia można spotkać i w sporym jeziorze, i w zbiorniku zaporowym, a także w niewielkim przydomowym stawie. Wydaje się nawet, że jednym z uroków karasiowej wody jest to, że często odkrywamy ją przez zupełny przypadek. Wędrując łąką nad rzekę, niespodziewanie natykamy się na niewielkie, zarośnięte jeziorko wśród traw. Czasami spotykamy niewielki torfowy staw za wsią, który mijaliśmy wcześniej wiele razy, ale jakoś nigdy nie przyszło nam do głowy, by zarzucić tam wędkę. A czy pamiętamy spotykane w trakcie wypraw na grzyby, zatopione w lesie małe bajorka, w których odbijały się, prześwitujące spomiędzy drzew promienie słońca? Takie bajorko może aż pękać od karasi. Zapewne nie będą to jakieś dorodne sztuki, ale zasiadka nad takim śródleśnym stawem tez może przynieść niezły efekt.
Karasie są wyjątkowo odpornymi rybami. Gdy płytkie zbiorniki wysychają w czasie upałów, wystarczy im byle kałuża, a nawet gdy i ta zaczyna wysychać, zagrzebują się w mule i czekają na lepsze czasy. Panuje dość powszechna zgoda co do tego, że najlepszy czas poławiania karasia przypada na czerwiec i lipiec, bo krasie – jak to karasie – lubią ciepło. Ale z drugiej strony nie jest tak, że karaś w chłodniejsze dni przestaje żerować. Ryby te można z powodzeniem łowić od kwietnia do października.
A na jakie przynęty ryby te biorą najchętniej? Nad roślinnością denną i pod liśćmi roślin podpowierzchniowych karaś chętnie bierze na małe czerwone gnojaczki i żyjątka występujące w danym zbiorniku, na przykład na niewielkie ślimaczki. Zanęcaniem można przyzwyczaić karasie do innych przynęt: do białych robaków, a także do przynęt pochodzenia roślinnego, jak ciasta czy kasze. Oczywiście w tych zbiornikach, w których wędkarze od lat łowią na białe robaki, karasie do tej przynęty są już wystarczająco przyzwyczajone. Karasie mają jeszcze jedną zaletę, zwłaszcza dla początkujących wędkarzy – ich łowienie nie wymaga jakiegoś wyszukanego sprzętu.
W tym momencie zapewne niejeden wędkarski wyga żachnie się i powie: - Panie, a co to za atrakcja łowienie karasi? Szczupak, sandacz, sum, karp, brzana… - to rozumiem. Ale karasie? Cóż, łowienie drapieżników na pewno dostarcza więcej adrenaliny niż holowanie karasi. Ale czy nie mają swoistego uroku wspomniane śródleśnie ciemne wody torfowych jeziorek, w których czai się być może rekordowy karaś? A karasie potrafią zaskoczyć swoimi rozmiarami. Nie sztuką jest nałowić piętnastocentymetrowego drobiazgu. Ale sztuką jest wyciągną z wody okaz który mierzy 41 centymetrów i waży 1,31 kilogram, a takiego wyciągnął Tadeusz Zagórski z Jędrzejowa. Rekord Polski, jeśli chodzi o karasia, ustanowił
w roku 1986 Henryk Pilarek. Jego karaś mierzył 47 centymetrów i osiągnął wagę 2,45 kilograma. Przyznam, że nie wiem, czy rekord ten został do dzisiaj pobity. I właśnie takich karasi w tym roku wszystkim wędkującym życzę.
Jakub Kleń