[2012.03.22] Bożena CABAJ MICIAK
Dodane przez Administrator dnia 22/03/2012 16:31:30
Z urodzenia nie jest Nowohucianką, jednak już mając 2 latka przyjechała do Nowej Huty. Wraz z rodzicami zamieszkała w nowiutkim bloku na osiedlu Zgody. Do jednej klatki wprowadzili się przyjaciele jej taty z hotelu robotniczego. Byli jak jedna wielka rodzina. Łączyły ich wspólne radości i troski, czuli podobnie. Jako przyjezdni próbowali zbudować dla siebie i rodzin nowy, lepszy dom. Z dziesięciu rodzin, które wprowadziły się w 1956 roku do jednej klatki, do dziś zostały tylko cztery, w tym i nasza bohaterka. Nadal służą sobie pomocą, wspierają gdy potrzeba i wspominają dawne czasy. Starą Nową Hutę, gdy na Placu Centralnym była scena, na której co niedziela odbywały się potańcówki, a dzisiejsze Bieńczyce słynęły z sadów i cudownie pachnących łąk. Na jej oczach Huta przekształcała się z małej wioski w tętniącą życiem aglomerację. Pamięta jak nowe osiedla pożerały kolejne tereny. Sady, łąki i pola obsiane zbożem zamieniały się w skupiska blokowisk, gdzieniegdzie tylko upstrzonych wysepkami zieleni.
Lata szkolne upłynęły jej radośnie. Uczyła się pilnie, chętnie brała też udział w akcjach promujących dzielnicę. Należały do nich Korowody Młodości – parady, w których każda szkoła miała ambicję pokazać Polskę w sposób oryginalny i atrakcyjny dla oka. Było to prawdziwe święto młodych i zarazem budząca emocje rywalizacja. Wraz ze swoją Szkołą Podstawową nr 86 nasza bohaterka zdobyła niejedno wyróżnienie. Później przyszedł czas na liceum, wybrała placówkę z tradycjami –osławioną „Trójkę”. Już wtedy wiedziała, że będzie nauczycielem i chemikiem. Postawiła na swoim i kilka lat po ukończeniu szkoły średniej wróciła do niej w charakterze nauczyciela chemii. Parę lat później przeniosła się do Szkoły Podstawowej, najpierw nr 77 na osiedlu Złotego Wieku, potem numer 89 na osiedlu Piastów. W 1989 roku trafiła do Szkoły Podstawowej nr 98 na osiedlu Na Stoku. Nie przypuszczała wtedy, że miejsce to zmieni całe jej życie. Gdy zaczynała pracę w SP 98, była to mała – licząca zaledwie 16 klas, czyli 350 uczniów i zatrudniająca 19 nauczycieli - placówka. Nie cieszyła się najlepszą opinią w osiedlu, a i wyniki edukacyjne pozostawiały wiele do życzenia. Dziś, 22 lata po tym jak została jej dyrektorem, szkoła ma 28 oddziałów, 540 uczniów i zatrudnia 84 nauczycieli, a wyniki egzaminacyjne należą do najwyższych w województwie. Te fakty mówią same za siebie. Jako dyrektor czuje się w swojej szkole jak w domu i stara się, by ta atmosfera towarzyszyła uczniom i nauczycielom. Na każde święta wraz z „przyjaciółką z piaskownicy” wycina dla nauczycieli serwetki, by przy wigilijnym stole każdy poczuł się szczególnie doceniony. To dzięki niej mała placówka edukacyjna zamieniła się w tętniący życiem Zespół Szkół Ogólnokształcących Integracyjnych numer 6, łączący w sobie Szkołę Podstawową nr 98 i Gimnazjum nr 74. W tym roku przypada zresztą potrójny jubileusz szkoły: 50-lecie jej istnienia, 30-lecie nadania imienia Henryka Sienkiewicza szkole podstawowej i 10-lecie powstania gimnazjum. 10 maja szykuje się uroczystość, o której długo będzie się mówić nie tylko na osiedlu, ale i w całym mieście. ZSOI nr 6 słynie nie tylko z imprez z pompą, ale także z gościnności. Od trzech lat organizowany jest tu Małopolski Konkurs Chemiczny. Z całego województwa przyjeżdżają uzdolnieni chemicznie gimnazjaliści pod opieką swoich nauczycieli. Każdy z nich przyjmowany jest jak ktoś szczególny, każdy jest równie ważny. W tym roku samych uczestników konkursu było 160 i jak zwykle wszystko przebiegało bez zarzutów. Mimo sukcesów w zarządzaniu szkołą, nasza bohaterka przede wszystkim czuje się nauczycielem. Uwielbia przekazywać wiedzę, robi to z pasją, kontakt z uczniem jest dla niej najważniejszy. W czasach gdy nauczanie integracyjne nie było jeszcze popularne, zdecydowała, że dla dobra dzieci powinna otworzyć oddziały, w których mogłyby się uczyć osoby ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi. Według niej nauczanie jest równie ważne jak wychowywanie, a tolerancja, której uczy integracja, to coś co w młodym człowieku pozostanie na całe życie. Gimnazjum nr 74 powstało 10 lat temu, specjalnie dla uczniów klas integracyjnych Szkoły Podstawowej nr 98. Po szóstej klasie nie mieli oni gdzie się podziać, ponieważ oddziały integracyjne w gimnazjach były przepełnione. Nie mogła ich zostawić bez pomocy. Wraz z radą pedagogiczną podjęła decyzję o stworzeniu szkoły, która da im szanse dalszego rozwoju w dobrze znanym i lubianym otoczeniu. Uczniowie cenią ją za to poświęcenie. Po latach, gdy ją spotykają nadal żywią do niej szacunek. Ostatnio jeden z byłych wychowanków, pracujący na kasie w hipermarkecie, obsługiwał ją na stojąco. Inaczej do pani dyrektor nie można – tłumaczył. Te tysiące podopiecznych, z którymi miała do czynienia w swojej pracy, szansa ich kształtowania, wpływania na ich życie, by było lepsze, by się im udało, to rzeczy za które kocha swą pracę. I choć wszystko się zmienia, i świat, i uczniowie, ciągle patrzy na swój zawód z tą samą fascynacją. Inne nie musi być gorsze, wystarczy tylko zmienić perspektywę. W tym pomagają jej książki i podróże, które uwielbia. Poznając inne kultury i ludzi lepiej rozumiesz tych, którzy są blisko Ciebie – mówi – bo przecież człowiek uczy się przez całe życie, nawet gdy sam jest nauczycielem.
(ar)