[2011.10.13] WINNE JEST SPOŁECZEŃSTWO?
Dodane przez Administrator dnia 13/10/2011 17:27:44
Jesteśmy już po wyborach parlamentarnych i wszystko wiadomo. Wiemy, kto zasiądzie w ławach sejmowych i senackich. Wszystko na to wskazuje, że po raz pierwszy po transformacji ustrojowej będzie kontynuacja władzy. Platforma Obywatelska razem z Polskim Stronnictwem Ludowym będą nadal rządzić naszym krajem. Obie partie tym samym odniosły sukces wyborczy wprowadzając do Sejmu odpowiednio 206 i 30 posłów, co daje większość 236 na 460 posłów. Niespodziewany sukces odniosło nowe ugrupowanie Ruch Palikota, stając się trzecią siłą polityczną w Sejmie. Większość polityków i komentatorów wyraża zdziwienie takim rozwojem wypadków. Ci co bardzo chcieli aby ta siła polityczna nie weszła do gry politycznej, określając ewentualny sukces tego ruchu zwycięstwem TuskoPalikota, chyba się mylą, bo raczej nie powstania taka koalicja. Gorzej, że daje się wyczuć w PiS rozżalenie na wyborców, którzy tak niefortunnie wybrali ludzi głoszących poglądy państwa świeckiego i tolerancyjnego wobec mniejszości seksualnych. Czyżby winne było społeczeństwo, że znów PiS przegrał po raz szósty z rzędu, a partia ta otrzymała o milion głosów mniej niż w poprzednich wyborach? Podziwiam optymizm lidera tej partii, który zapowiada po raz kolejny zwycięstwo w przyszłości. Zupełnym przegięciem było stwierdzenie, że w Warszawie będzie kiedyś Budapeszt. Znaczy to osiągnięcie podobnej sytuacji jak na Węgrzech, gdzie rządzi prawicowa partia, posiadając bezwzględną większość. Jarosław Kaczyński mówi to w sytuacji, gdy lewicowe poglądy coraz bardziej ujawniają się w naszym społeczeństwie, a partia wygrywająca wybory wyraźnie umocniła lewę nogę. W żadnym przypadku nie jest na to dowodem wynik SLD, który pod przywództwem partyjnego nieudacznika odnotował najgorszy wynik w swojej historii.
Jeszcze bardziej obraził się na wyborców lider tej partii Grzegorz Napieralski. W swoim oświadczeniu wygłoszonym w poniedziałek wyraził zdziwienie, że jego drużyna przegrała. Jak się to mogło stać, gdy był taki znakomity program i tak wspaniale dobrani kandydaci? Wynika z tego, że znów zawinili wyborcy. Oświadczam, że nie zawinił elektorat lewicowy, który zmuszony złym działaniem tej partii poszedł głosować na ludzi lewicy startujących z innych list lub w ogóle nie poszedł do wyborów. „Dużą sztuką” było zniszczyć w tak krótkim czasie „żelazny elektorat lewicy”, który przestał się identyfikować się z nie swoją partią. Na szczęście Grzegorz Napieralski zrozumiał, że to on ponosi odpowiedzialność za klęskę partii, której przewodził w ostatnich latach i zapowiedział swoją rezygnację. Może to być punkt zwrotny dla lewicy w Polsce, że odchodzi człowiek, który zniszczył próbę zjednoczenia nurtu lewicowego i przedkładał nad wszystko swój osobisty sukces i swoich zauszników. W Krakowie po raz pierwszy SLD nie ma mandatu, ale stało się to wyłącznie na życzenie przywódcy tej partii, który wystawił tutaj na pierwszym miejscu swojego rzecznika, przywiezionego w teczce, tak jakby lewicy w Krakowie nie było stać na wystawienie rodzimego kandydata. Ta porażka SLD, wbrew pozorom jest olbrzymią szansą dla lewicy w Polsce, która może się odrodzić w nowoczesnej partii socjaldemokratycznej jednocząc ludzi rozproszonych i przepędzonych przez przegranego lidera. Tylko, czy to zrozumieją następcy Grzegorza Napieralskiego?
SŁAWOMIR PIETRZYK