[2011.09.02] DOŚĆ TYCH PSEUDOREFORM
Dodane przez Administrator dnia 02/09/2011 16:06:28

---

Skończyły się wakacje i dzieci oraz młodzież poszli do szkół. Niestety nowy rok szkolny oznacza dla wielu rodzin ciężkie uderzenie finansowe po kieszeni. Jeśli w rodzinie jest kilkoro uczniów to na pewno trzeba uruchamiać rezerwy finansowe lub po prostu brać kredyty na zakupy szkolne. Nie stać rodzin wielodzietnych na zakup nowych podręczników i tzw. wyprawki szkolnej. Największym wydatkiem jest zakup podręczników, które w zależności od klasy kosztują kilkaset złotych. W najlepszym wypadku jest to 300-400 zł, ale bywa, że za komplet książek do nauki do szkoły średniej włącznie z przedmiotami fakultatywnymi trzeba zapłacić 600-700 zł. To już jest spory wydatek.
W tym miejscu przypominam sobie czasy, gdy sam uczęszczałem do szkół i korzystałem z używanych podręczników, które można było kupić na szkolnych giełdach po bardzo niskiej cenie. Niektóre podręczniki żyły wiele lat. Pamiętam taką “czerwoną cegłę” do historii polski, która zachowywała swoją aktualność przez długie lata. Czy nie można obecnie skorzystać z tych doświadczeń? Okazuje się, że nie. Z prostej przyczyny…
Ministerstwo Edukacji Narodowej permanentnie zmienia podstawy programowe, a to pociąga za sobą konieczność wydawania nowych książek. Uważam, że te ciągłe zmiany są niepotrzebne, bo ile razy można zmieniać program tak stabilnych nauk, jak fizyka, chemia, historia, czy matematyka. Nawet książka do nauki biologii nie wymaga tak częstych zmian. Chyba, że w tym wszystkim chodzi o coś innego, o nabijanie kasy wydawcom książek. W tym przypadku zaczęły rządzić wynaturzone prawa ekonomiczne. Popyt na sprzedaż podręczników zapewniają urzędnicy ministerstwa oraz… nauczyciele. Producenci książek łatwo docierają do urzędników ministerialnych i po odpowiedniej zachęcie mają nowe programy, za które też ktoś bierze pieniądze. Producenci podręczników starają się także dotrzeć do szkół oferując swój produkt w cenach z marżą dla nauczycieli i organizatorów sprzedaży książek w szkołach. Okazuje się, że szkoła, która wpadnie w takie sidła preferuje dane wydawnictwa bez względu na cenę książek. Na tym rynku występują różnice cenowe nawet w ramach podręczników do tego samego przedmiotu. Nauczyciele w większości tego elementu nie biorą pod uwagę. Bywa zatem, że ten sam komplet podręczników do gimnazjum w jednej szkole, do tej samej klasy, kosztuje 341 zł, a drugiej 469 zł.
Najwyższy czas powiedzieć stop pseudoreformatorom w naszym ministerstwie. Dość tych ciągłych zmian! Trzeba ustabilizować rynek podręczników, które powinny służyć uczniom nie tylko przez jeden rok, ale mogłyby być przydatne kolejnym rocznikom uczniów i uczennic. Nauczyciele także nie powinni udziwniać i co roku zmieniać swoje wymagania i podręczniki. Powinni także wziąć w większym stopniu pod uwagę ceny podręczników i preferować tych wydawców, którzy nie windują swoich marż, a tych samym zysków. Przywróćmy także normalność w sprzedaży książek, które powinny być dystrybuowane przez księgarnie, a nie okazjonalnych sprzedawców nastawionych na szybki zarobek. To wszystko jest takie proste, ale nie słyszałem z ust żadnego z kandydatów do Parlamentu, aby chciał do tego doprowadzić. Wygodniej się obrzucać błotem i podkładać sobie nawzajem nogi!
SŁAWOMIR PIETRZYK