[2010.07.23] Historyczne retrospekcje
Dodane przez Administrator dnia 23/07/2010 13:26:46
Przed sześćdziesięciu laty ukazał się pierwszy numer lokalnej nowohuckiej gazety. Jak przystało na odnotowanie jubileuszu, w tym numerze „Głosu” zamieszczamy materiały retrospekcyjne, wspomnienia jednego z redaktorów naczelnych „Głosu Nowej Huty” Mariana Oleksego oraz prezentujemy w rubryce „Nowohucianie” sylwetkę Stanisława Gawlińskiego, wieloletniego fotoreportera „Głosu”. Zamierzamy w kolejnych numerach tygodnika, publikacjami osób związanych z naszą gazetą, przypomnie2ć minione lata. Nie czynimy tego w celu gloryfikacji poprzednich lat, ale spokojnego odnotowania faktów historycznych.
Historia naszej gazety liczy sześćdziesiąt lat. Jest to mgnienie oka w historii Polski czy świata, ale jesteśmy cząstką minionych czasów. Czy ktoś chce, czy nie, tworzyliśmy współczesną rzeczywistość naszego kraju.
Zdaję sobie sprawę, że po transformacji ustrojowej wiele osób odcina się od rzeczywistości PRL i podejmuje tylko krytyczną ocenę tego okresu. Z drugiej jednak strony w tamtych latach przeżyło swój okres aktywności zawodowej i społecznej wielu Polaków. Tak się złożyło, że urodzili się kilkadziesiąt lat wcześniej i chcieli być ludźmi aktywnymi. Kształcili się i pracowali jak najlepiej potrafili. Często nie pytali o zapłatę, a w kraju spustoszonym przez wojnę pracowali bez wytchnienia. Wielu z nich nie angażowało się w czynną politykę i było daleko od niej. Liczyła się dobrze wykonana praca i sukces osobisty. Dzisiaj ci ludzie czują niedosyt, gdy współcześni odnowiciele wyśmiewają ich zaangażowanie w pracę na rzecz „komunistycznego kraju”. Są głęboko rozczarowani, gdy po czterdziestu i bywa więcej latach pracy, skromna emerytura nie wystarcza na zaspokojenie podstawowych potrzeb. I tym ludziom należy się odrobina satysfakcji i docenianie trudu minionych lat. Nie mają się czego wstydzić, że pracowali w Hucie im. Lenina, bo tak się nazywał największy zakład pracy w tamtych czasach, a oni nie mieli wpływu na to, jak się nazywa. Liczy się natomiast to, czy byli solidnymi i uczciwymi pracownikami. Zdecydowana większość była. Jest im normalnie po ludzku przykro, gdy ktoś w czambuł potępia wszystko, co miało miejsce w latach ich młodości, i nic dziwnego, że są przeciwni „zaorywaniu” Nowej Huty i tworzeniu tutaj nowego miasta.
Nowa Huta to piękna część Krakowa wraz ze swoimi współczesnymi zabytkami. Nowohucianie powinni być dumni, że tutaj mieszkają i tutaj pracowali w minionych latach. I to nie jest tylko sentyment młodości, ale normalne uczucie spełnienia się człowieka. Kto to odbiera ludziom, których aktywność zawodowa przypadła na czas PRL, to robi wielki błąd. Wielu z tych ludzi zdobyło wykształcenie w tamtych czasach, pozyskało mieszkania i stworzyło podstawę swojego sukcesu życiowego. Zatem „odnowiciele”, nie tylko plujcie na minione czasy, ale także postarajcie się w sposób obiektywny oceniać tamtą rzeczywistość, a przede wszystkim indywidualizować dokonania ludzi, a nie wrzucać wszystko do jednego „komunistycznego worka”, którego zresztą nigdy nie było.
Nowohucka lokalna gazeta towarzyszyła mieszkańcom Nowej Huty przez sześćdziesiąt lat. Współtworzyła historię tej części Krakowa, do której być może czasami trzeba podchodzić krytycznie, ale na pewno z szacunkiem do budowniczych Nowej Huty i Kombinatu Metalurgicznego, którzy na to w pełni zasługują.
SŁAWOMIR PIETRZYK