[2010.07.09] Pyrrusowe zwycięstwo?
Dodane przez Administrator dnia 09/07/2010 08:53:47
Bronisław Komorowski został wybrany na prezydenta RP i jest to jego zwycięstwo. Natomiast sądzę, że jest to początek końca sprawowania rzeczywistej władzy przez Platformę Obywatelską w Polsce. Za kilka miesięcy czekają nas wybory samorządowe i to będzie pierwsza przegrana tej partii. Później w przyszłym roku będziemy wybierać parlament, a ten, kto wygra wybory do Sejmu będzie sprawował rzeczywistą władzę w Polsce. To nie prezydent RP rządzi krajem, ale wyłoniony z większości sejmowej premier. Wszystko wskazuje na to, że nie będzie to przedstawiciel obecnie rządzącej partii. Dlaczego tak myślę?
Po wybraniu Bronisława Komorowskiego na prezydenta prawie całą odpowiedzialność za sprawowanie władzy w Polsce przejmuje Platforma Obywatelska. Co prawda jest jeszcze koalicjant PO w postaci PSL, ale to już chyba końcówka tego sojuszu. PSL nie jest w stanie zaakceptować lansowanych przez Komorowskiego okręgów jednomandatowych. O tym wprost powiedział poseł Kłopotek z PSL, tuż po akcie wyborczym, twierdząc, że jeśli PO będzie realizować ten plan, to będzie oznaczać wyjście z koalicji ludowców z PO. Oczywiście jest to pretekst, bo PSL widząc słabnięcie PO, chce po prostu jak najszybciej opuścić tonący statek i orientować się na rosnące w siłę nowe ośrodki władzy.
Sytuacja w Polsce jest trudna wbrew pozorom. Co prawda PO szermuje argumentem, jakoby przezwyciężyła kryzys, ale tak nie jest. Wiele sprzysięgło się przeciwko PO. Powódź przyniosła wiele strat i to nie tylko w mieniu, ale także w postaci zapowiadających się gorszych zbiorów płodów rolnych. Rosną ceny paliw, a złotówka traci na wartości i budżet jest coraz bardziej zagrożony. Trzeba przystąpić jak najszybciej do reform i nie wiem, czy będzie na to stać Platformę, która ich nie podejmie, obawiając się o wynik wyborów do parlamentu. Nastroje społeczne będą się pogarszać.
PiS po tych wyborach staje się potężną opozycją i będzie trzymał mocno za gardło Prezydenta, który złożył jako jeden z liderów PO szereg obietnic zupełnie bez pokrycia. Na pewno te obiecanki nie zostaną zrealizowane przez sprawującego władzę premiera Tuska, a ludzie nie są głupi i wreszcie przejdą do rozliczeń. Kaczyński wykorzysta swój argument o nieprawidłowości, jaką jest przejęcie całej władzy przez jedną siłę polityczną, i będzie mówił o potrzebie jej rozdzielenia przez wybór PiS na czołową siłę w Sejmie i potrzebę objęcia funkcji premiera przez niego.
Jeśliby Kaczyński został wybrany na prezydenta, musiałby uczestniczyć w sprawowaniu władzy i odszedłby z PiS. To oznaczałoby osłabienie tej partii, która teraz skonsolidowała się i ma dużą ochotę na wygranie nadchodzących wyborów samorządowych i parlamentarnych. Ciekawe, jak będzie zachowywał się Jarosław Kaczyński: jeśli wróci do swojej zimnowojennej retoryki, to ludzie tego nie wytrzymają. Wyborcy mają coraz bardziej dość sporów pomiędzy PO a PiS. To daje szanse do stworzenia nowej sceny politycznej. Przykładem tego jest sukces Grzegorza Napieralskiego w wyborach prezydenckich. Istnieje coraz większa szansa na odrodzenie się lewej nogi, ale to też zależy od zachowania lidera SLD, który stoi przed szansą stworzenia zjednoczonej lewicy na partnerskich zasadach.
SŁAWOMIR PIETRZYK