[2009.12.03] POŻEGNANIE SEZONU NAD DUNAJCEM (III)
Dodane przez Administrator dnia 03/12/2009 16:54:51
Po rozpaleniu ogniska ustawiliśmy gruntówki nad dwoma basenami rozlanymi między główkami wychodzącymi ku środkowi nurtu. Ze względu na dość wysoki stan wody, w inne miejsca zarzucić się nie dało. Miejsca te wybraliśmy także dlatego, by w razie brania można było bezpiecznie zejść nad wodę i zaciąć. Tym bardziej, że po zmroku wędki i same łowiska pogrążyły się w ciemnościach. O ewentualnych braniach miały nas informować dzwoneczki zawieszone na szczytówkach prawie pionowo ustawionych zestawów.
Po ustawieniu wędek zabraliśmy się za utrzymanie ognia. Drewno po wielu dniach deszczu było trochę wilgotne, ale kolejno dokładane kawałki dość szybko suszyły się na ogniu i po chwili same zaczynały się palić. Andrzej tymczasem zabrał się za odgrzewanie przygotowanego jeszcze w domu węgierskiego gulaszu – z papryką i kilkoma rodzajami mięsa. Wokół szybko robiło się ciemno. Nie było księżyca. Nad nami świeciły gwiazdy, za nami szumiał Dunajec, a od ogniska biło ciepło i czerwono-żółte światło. – Nawet gdyby żadna ryba nie wzięła, to czy można wyobrazić sobie piękniejsze zakończenie sezonu? – nostalgicznie westchnął Leszek. – Piękniejsze zakończenie sezonu można sobie wyobrazić, gdyby jednak jakaś ryba wzięła – odparł Andrzej, pałaszując kolejną porcję gulaszu.
I tak, gawędząc, siedzieliśmy nad wodą do godziny jedenastej wieczór. Niestety, dzwoneczki ani razu nie przywołały nas nad wodę. Gdy podjęliśmy decyzję o powrocie i wyciągaliśmy zestawy, na każdym była nie ruszona przynęta. Cóż, tym razem musieliśmy pozostać tylko przy jedynym kleniu Andrzeja. I to wyciągniętym jeszcze za dnia, na niewielką obrotówkę. Ale i tak było to niezapomniane zakończenie sezonu.
Jakub Kleń



Ze względu na wysoki stan wody, na łowiska wybraliśmy takie miejsca, by w razie brania można było bezpiecznie zejść nad wodę.