[2009.11.25] PO¯EGNANIE SEZONU NAD DUNAJCEM (II)
Dodane przez Administrator dnia 25/11/2009 21:47:56
W samo po³udnie obozowisko by³o ju¿ w pe³ni przygotowane. Po krótkim ¶niadaniu wyruszyli¶my porzucaæ blachami. Na ten fragment wyprawy przeznaczyli¶my trzy godziny. Pó¼niej planowali¶my zarzuciæ gruntówki i przygotowaæ ciep³y posi³ek.
Rozeszli¶my siê wzd³u¿ brzegu. Ja poszed³em z pó³ kilometra w górê Dunajca. Z doj¶ciem do wody by³o trochê problemów, gdy¿ po ostatnich wielodniowych opadach poziom rzeki by³ wyra¼nie wy¿szy. Czê¶æ znajomych kamienistych pla¿ by³a ukryta pod nurtem, a wychodz±ce ku ¶rodkowi rzeki g³ówki tak¿e by³y podmyte. Uda³o mi siê jednak przecisn±æ przez rosn±ce na nich ³odygi ³oziny i znalaz³em siê na wprost nurtu. Spenetrowa³em niewielk± srebrn± wahad³ówk± spokojny basen pomiêdzy g³ówkami, porzuca³em te¿ trochê w g³ówny nurt Dunajca. Godzinne ³owienie nie przynios³o jednak ¿adnego rezultatu. Cofn±³em siê o dwie g³ówki i obrzuci³em kolejny basen. Te¿ bez rezultatu. Po dwóch godzinach zrezygnowa³em. Wróci³em do obozowiska. Tam dowiedzia³em siê, ¿e Andrzej na niewielk± obrotówkê wyci±gn±³ ma³ego klenia. Kleñ poszed³ z powrotem do wody, ale przynajmniej co¶ by³o. Po kilkunastu minutach wróci³ Leszek. Jemu równie¿ nic nie uda³o siê z³owiæ. Pocieszeni tym jednym kleniem zabrali¶my siê za rozstawianie gruntówek i przygotowywanie ciep³ego posi³ku. Powoli robi³a siê szarówka. Rozpalili¶my ognisko. Dobrze, ¿e uda³o nam siê zgromadziæ spory zapas drewna, który musia³ wystarczyæ przynajmniej na siedem godzin pobytu w ciemno¶ciach nad wod±.
(Dokoñczenie za tydzieñ)
Jakub Kleñ
¦niadanie nad wod±, jak zawsze, smakuje wyj±tkowo. Po drugiej stronie Dunajca widoczne ruiny zamku w Melsztynie.