[2009.11.19] PO¯EGNANIE SEZONU NAD DUNAJCEM
Dodane przez Administrator dnia 19/11/2009 22:31:00
Jak co roku, w po³owie lub pod koniec listopada, wybieram siê z zaprzyja¼nionymi wêdkarzami nad wodê, by po¿egnaæ koñcz±cy siê sezon. W tym toku tak siê z³o¿y³o, ¿e naszej trójce (Andrzej, Leszek i ja) najbardziej pasowa³a sobota, 14 listopada. Tak siê z³o¿y³o, ¿e akurat ten dzieñ wszyscy mieli¶my wolny. Inne dni praktycznie nie wchodzi³y w grê. Zawsze co¶ komu¶ wypada³o. Wyjazd, przegl±daj±c pilnie kalendarze, zaplanowali¶my jeszcze we wrze¶niu. W tygodniu poprzedzaj±cym umówiony wyjazd z niepokojem ¶ledzili¶my pogodê. A tu, jak na z³o¶æ, ci±gle la³o. I nie chodzi³o nawet o to, ¿e bali¶my siê deszczu, ale spêdzenie ca³ego dnia i po³owy nocy w b³ocie, nie bardzo nam siê u¶miecha³o. Decyzjê o wyje¼dzie podjêli¶my w czwartek. Wszystkie prognozy sugerowa³y, ¿e sobota powinna byæ ³adna. Zreszt± padaæ przesta³o ju¿ w pi±tek. Postanowili¶my pojechaæ nad Dunajec do Weso³owa, niedaleko Zakliczyna. Tam rzeka jest do¶æ ciekawa i urozmaicona. S± p³ytkawe bystrzyny, s± przelewy, s± g³ówki wychodz±ce ku ¶rodkowi rzeki, a pomiêdzy nimi baseny ze spokojn± i niemal stoj±c± wod±. Jest gdzie porzucaæ blach± i jest gdzie na noc zastawiæ gruntówki.
Na miejscu byli¶my ju¿ oko³o dziesi±tej rano. Na szczê¶cie nasz land rover ma do¶æ wysokie zawieszenie, wiêc bez wiêkszych przeszkód pokonali¶my wa³ i po w±skiej dró¿ce miêdzy ³±kami i zaro¶lami zjechali¶my niemal nad sam± wodê. Tam, na niewielkiej, wolnej od zaro¶li polance, postanowili¶my rozbiæ nasz obóz. Dali¶my sobie dwie godziny na obejrzenie miejsc, w których bêdzie mo¿na po³owiæ, na zjedzenie ¶niadania, na zgromadzenie sporej ilo¶ci drewna na ognisko (zmrok robi³ siê ju¿ o czwartej po po³udniu, a my zamierzali¶my pobyæ tutaj do pó³nocy) i na samo zorganizowanie obozowiska.
(Ci±g dalszy za tydzieñ)
Jakub Kleñ



Wysokie zawieszenie land rovera umo¿liwi³o dojazd niemal nad sam± wodê.