Coraz więcej młodych ludzi, trzydziestolatków, czterdziestolatków, którzy niezbyt do tej pory interesowali się polityką, teraz z niepokojem przygląda się perspektywom naszej gospodarki – perspektywom, które wróżą – na razie tylko wróżą – nie najlepiej. Mam na myśli możliwą rezygnację z trzech dużych inwestycji, które – gdyby zostały zrealizowane – byłyby jednym z filarów rozwoju naszego państwa. Chodzi o kontestowany projekt budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego i o rozbudowę portu kontenerowego w Świnoujściu (o czym już pisałem jakiś czas temu), a teraz doszła do tego kwestia możliwej rezygnacji z budowy pierwszej elektrowni atomowej w Polsce w gminie Choczewo na Pomorzu. Taka zapowiedź padła z ust nowej wojewody pomorskiej Beaty Rutkiewicz. Zamiast w gminie Choczewo, elektrownia miałaby powstać w pobliżu Żarnowca. Raport w tej sprawie miał już trafić do premiera. Tyle, że zmiana lokalizacji, to w najlepszym wariancie opóźnienie projektu o kilka lat. W wariancie najgorszym – opóźnienie o lat kilkanaście, a może i rezygnacja z budowy.
Tak się jakoś składa, że każda ze wspomnianych planowanych polskich inwestycji uderza w interesy Niemiec – bo przecież jest lotnisko w Berlinie, porty są w Hamburgu i Rostocku, a budowa elektrowni atomowej jest sprzecza z niemiecką strategią energetyczną.
Jest się czym martwić.
Jan L. Franczyk
· Napisane przez Administrator
dnia January 26 2024
993 czytań ·
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".