Nawigacja
· Strona główna
· Nowohuckie Linki
· Fotohistorie
· Szukaj
· Dzielnice
· NH - Miejsce dobre do życia
W Głosie
 Felietony
 Miss Nowej Huty -
XXI edycja

 Nowohucianie
 Humor
 Prawnik radzi
Ostatnie artykuły
· [2024.04.12] Na kwie...
· [2024.04.12] Kwitną ...
· Na niedzielę 14 kwie...
· [2024.04.12] W Krako...
· [2024.04.05] Kwietni...
Ostatnio na forum
Najnowsze tematy
· Na sprzedaż działka ...
· Akcja poboru krwi
· Krótkie włosy - piel...
· Sekcja rekreacyjna G...
· TBS w nowej hucie?
Najciekawsze tematy
Brak tematów na forum
[2021.01.23] Wędrując za trocią wędrowną (2)
Po napisaniu w ubiegłym tygodniu tekstu o troci wędrownej, sięgnąłem po wydaną w 2002 roku książkę Jacka S. Jóźwiaka „Sztuka łowienia ryb w rzece”. Książka niezła. Zresztą świadczy o tym i to, że w roku 2006 ukazało się jej drugie wydanie. Znalazłem w niej ciekawy fragment poświęcony trociom właśnie. Oto ten fragment: „To jednak tajemnicza i dziwaczna ryba… Ileż razy widziałem, jak odchodzący ze stanowisk spinningista robił kocią mordkę, gdy jego zmiennik w pierwszym rzucie wyciągał ze starannie obrzuconego miejsca dorodną sztukę.
I nie wiadomo, czy ryba ta siedziała tam od dawna, czy właśnie spłynęła na zbobrowane przynętami stanowisko. Ale łowienie w miejscach, które znaczą się ludzkimi śladami w śniegu czy błocie, nie sprawia takiej przyjemności i nadziei, jak dotarcie do stanowiska obławianego pierwszy raz, lub choćby po raz pierwszy danego dnia.
Nawet na zwyczajowo zatłoczonych odcinkach lub w ich pobliżu znaleźć można miejscówki nie zdeptane. Dotrzeć do nich jednak niełatwo, trzeba się umordować przedzieraniem przez chaszcze oraz ciągłym złażeniem i wyłażeniem po stromych skarpach.
I to jest pierwsza podpowiedź – warto pokusić się o wybranie trudniej dostępnego odcinka. Ściągające nad trociowe rzeki rzesze mieszczuchów z lichą kondycją i zadyszką wybierają najchętniej płaskie i niezbyt zadrzewione odcinki. Jednym słowem – promenady.
Ambitniejsi wędkarze powinni poszukać jej zaprzeczenia” - kończy Jóźwiak.
No właśnie. Jakże często wybierając łowisko kierujemy się opiniami miejscowych, że w takim to a takim miejscu będziemy mieć największą szansę upolowania ryby. I jeśli nie znamy rzeki, jeśli nie potrafimy jej odpowiednio „czytać”, to kierowanie się taką podpowiedzią miejscowych ma sens. I często przynosi efekt. Zwłaszcza jeśli z miejscowymi jesteśmy zaprzyjaźnieni, a oni nie próbują nam wcisnąć kitu.
Ale Jóźwiak w jednym ma rację. Nic nie przynosi takiej satysfakcji jak samodzielne odkrywanie tajemnic - spotykanych w czasie wędkarskich wędrówek - rzek i strumyków. A złowiona w takich okolicznościach troć cieszy wędkarza szczególnie. Zresztą nie tylko troć. Każda ryba. Przekonałem się o tym wielokrotnie wędrując brzegami Popradu i Dunajca. Co prawda, nie za trociami, ale za tamtejszymi pstrągami – o których trochę więcej napiszę następnym razem. Zwłaszcza, że na pstrągi w Wiśle i jej dopływach od jej źródeł do ujścia Sanu oraz w samym Sanie i jego dopływach będzie można polować już od 1 lutego.

Jakub Kleń
Komentarze
Brak komentarzy. Może czas dodać swój?
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Oceny
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony

Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?
 
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)
Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło
Reklama


Wygenerowano w sekund: 0.06 27,434,151 unikalnych wizyt