Dlaczego opozycja tak histerycznie domaga się odwołania wyborów już teraz, sześć tygodni przed ich terminem? Bo obawia się, że sprawdzą się te prognozy, według których za dwa, trzy tygodnie epidemia przyhamuje, a następnie zacznie wygasać. Wtedy nie będzie już pretekstu do wprowadzania stanu wyjątkowego i przekładania wyborów na jesień. A tymczasem sondaże są bezlitosne: Andrzej Duda ma znaczącą przewagę nad każdym z kandydatów opozycji. Scenariusz może okazać się nie tak optymistyczny i epidemia może wciąż trwać, ale bez tendencji rosnącej, więc na tę okoliczność przygotowana jest formuła głosowania korespondencyjnego. Kto zechce pójść do komisji i wrzucić swój głos do urny, ten będzie mógł to zrobić. Kto będzie wolał albo musiał z powodu kwarantanny zostać w domu, ten zagłosuje za pomocą specjalnego formularza. Ustawa, która to będzie regulować nie narusza Konstytucji i obowiązuje tylko jeden raz, podczas majowych wyborów. Jest to zarówno uczciwe, jak i zgodne z prawem.
Kto nie chce wyborów? Ci, którzy najwięcej krzyczeli o demokracji i Konstytucji. Ale oni panicznie boją się już nie tylko wyborczej porażki, ale także kompromitująco niskiego wyniku swoich kandydatów. Kidawa-Błońska nawiązuje do najlepszych tradycji Petru, nieszczęsnego lidera Nowoczesnej (tak, była taka partyjka, ale połknęła ją Platforma), lecz liczbą wpadek bije go na głowę. Platforma chciałaby teraz wymienić ją na kogoś innego (chętnych jest wielu: Budka, Arłukowicz, Mucha, Nitras), ale jest już za późno. Odroczenie wyborów pozwoli im wystawić nowego kandydata.
Lewica z kolei burzy się przeciwko Biedroniowi, którego z niechęcią traktują starzy postkomuniści i który nie przyniesie lewicy znaczącego wyniku. Wśród posłów SLD panuje przekonanie, że z dwojga złego już Zandberg byłby lepszy. Nawet Czarzasty miałby ochotę kandydować, oczywiście bez złudzeń na zwycięstwo, ale z nadzieją na rezultat lepszy od Biedronia. Tylko PSL nie chce niczego zmieniać i liczy na to, że Kosiniak-Kamysz prześcignie Kidawę-Błońską i będzie miał drugie miejsce na podium prezydenckich wyborów. Bosak, który ostatnio skumał się z Platformą, nie liczy się w tej rozgrywce, tym bardziej, że odwracają się od niego nawet weterani narodowców. Można powiedzieć, że idzie drogą swojego mistrza Giertycha i zapewne tak samo skończy.
Czy wybory będą możliwe w maju? Dziś trudno to przesądzić, wszystko zależy od rozwoju epidemii. Gdyby skala zachorować okazała się bardzo wysoka to można je odwołać nawet na początku maja. Jeżeli jednak chodzimy po zakupy do sklepów, a niektórzy przecież chodzą do normalnej pracy, to dlaczego nie moglibyśmy pójść na wybory, zwłaszcza gdy zachowane zostaną specjalne względy bezpieczeństwa. Natomiast ci, którzy z racji wieku czy chorób zechcą pozostać w domu, to dla nich możliwe będzie głosowanie korespondencyjne. A czy osoby gotowe do udziału w pracy komisji wyborczych nie zechcą za parę godzin pracy zarobić np. 500 zł (przewodniczący odpowiednio więcej)? Samorządy, wójtowie, burmistrzowie i prezydenci z opozycji oczywiście będą wymyślać różne przeszkody, ale ostatecznie w większości nie zdecydują się złamać prawa, tym bardziej, że grozić im będzie wyznaczenie na ich miejsce komisarza. Tak więc bądźmy dobrej myśli i czekajmy na ciepłe dni, które z Bożą pomocą pokonają wirusa.
Ryszard Terlecki
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".
