Działania operacyjne służby bezpieczeństwa. SB W PRACY
Dodane przez Administrator dnia 09/02/2006 20:56:33
O tajnych współpracownikach słyszeli wszyscy i napisano wiele. O istnieniu pracowników służby bezpieczeństwa wiadomo powszechnie, jednak poświęcono im znacznie mniej uwagi niż TW. Kim byli ludzie pracujący w organach bezpieczeństwa państwa? Jakie musieli posiadać cechy i predyspozycje? Jak traktowali i oceniali swoje obowiązki? Na czym polegała ich praca i jakie metody w niej stosowali?
Treść rozszerzona
W całej historii aparatu bezpieczeństwa jego działania oparte były na różnego rodzaju zarządzeniach, instrukcjach, broszurach szkoleniowych. Podstawą dla poczynań pracowników SB było Zarządzenie Nr 006/70 Ministra Spraw Wewnętrznych z dnia 1 lutego 1970 r. w sprawie pracy operacyjnej Służby Bezpieczeństwa resortu spraw wewnętrznych, które szczegółowo opisywało każdy jej element. Zasadnicze obowiązki polegały na prowadzeniu rozpoznania i rozpracowania operacyjnego, werbunku agentury, dokumentacji pracy operacyjnej.
Warsztat
Oficer pracujący „po linii”, czyli zajmujący się określonym środowiskiem, musiał przeprowadzać rozpoznanie operacyjne w tej grupie. Jego zadaniem było uzyskanie w sposób zarówno jawny, jak i poufny, danych o interesujących go zdarzeniach, instytucjach, osobach. Jeżeli uznał, że należy bliżej przyjrzeć się sprawie, rozpoczynał rozpracowanie operacyjne. A tu już miał do wykorzystania cały wachlarz środków: od techniki operacyjnej począwszy na agenturze skończywszy. Każdy ze środków techniki operacyjnej tj. podsłuchy, kontrola korespondencji, inwigilacja był w gestii innego pionu w strukturze MSW. Na przykład za obserwację odpowiadali pracownicy pionu „B”, za instalowanie podsłuchów (telefonicznych, pokojowych) pracownicy pionu „T”. Agentura, czyli w języku SB osobowe źródła informacji (OZI), była zróżnicowana. Zaliczano do niej tajnych współpracowników (TW), kontakty operacyjne (KO), kontakty służbowe (KS), rezydentów, konsultantów oraz lokale kontaktowe (LK) i mieszkania konspiracyjne (MK). Lokal kontaktowy to mieszkanie prywatne - lub inne pomieszczenie - udostępnione przez właściciela do celów służby bezpieczeństwa, oczywiście za odpowiednim wynagrodzeniem. Mieszkanie konspiracyjne było własnością resortu MSW. Obie formy-podobnie jak tajni współpracownicy, kontakty operacyjne, rezydenci i konsultanci-były rejestrowane w ewidencji kartotecznej. Wszystkie rodzaje agentury wykorzystywano nie tyko do zdobywania i przekazywania informacji, ale również do całego szeregu zadań, kombinacji i gier operacyjnych. Czynności operacyjne pracowników organów bezpieczeństwa opierały się na świadomych działaniach, zmierzających do osiągnięcia konkretnego celu. Mogły prowadzić np. do wykrycia nielegalnej poligrafii, zatrzymania wytypowanych osób, dezinformacji i dezintegracji określonych środowisk poprzez rozpuszczanie fałszywych oskarżeń, plotek i pomówień. Cała praca odbywała się przy wykorzystaniu OZI, w taki sposób, aby współpracownicy SB pozostali poza podejrzeniem. Czasami posuwano się do bardziej radykalnych działań tj. pobicia, porwania, okaleczenia, zabójstwa.
Wszystkie materiały uzyskane w toku postępowania były odpowiednio dokumentowane w zależności od ich wartości. Zakładano sprawy obiektowe (SO), dotyczące jak nazwa wskazuje konkretnych obiektów (instytucji, środowisk). Sprawy operacyjnego sprawdzenia (SOS) rozpoczynano, gdy SB otrzymywała informację, którą uznawała za wartą skontrolowania (np. kradzież w zakładzie strategicznym, pojawienie się ulotek, wydawnictw drugiego obiegu). Sprawy operacyjnego rozpracowania (SOR) zaczynano, kiedy po sprawdzeniu przesłanka okazywała się być istotna na tyle, by rozpocząć ścisłą kontrolę operacyjną.
Praca z agenturą
to jeden z elementów funkcjonowania SB. Każdy oficer prowadzący agenta był kontrolowany przez przełożonego i szczegółowo rozliczany ze swojej pracy. Szef oceniał działania i ich rezultaty, koordynował przedsięwzięcia, udzielał wytycznych. Wszelkie czynności operacyjne należało wpierw uzgodnić z przełożonym oraz informować go na bieżąco o ich przebiegu. Pracownicy SB odbywali odpowiednie szkolenia dotyczące zasad pracy operacyjnej, w szczególności zaś pracy z OZI. Był to bardzo ważny czynnik, ponieważ od dobrze pracujących osobowych źródeł informacji zależała skuteczność działań oficera operacyjnego. Sprawdzali się pracownicy umiejący niezawodnie pozyskiwać agenturę. Polegało to na właściwym wyborze kandydata, umiejętnym kierowaniu i oddziaływaniu na niego. Agent miał czuć się związany z SB, ściśle przestrzegać zasad konspiracji i tajemnicy. Znane są przypadki, kiedy świeżo zwerbowany tajny współpracownik ujawniał się w swoim środowisku, powodując automatyczne wykluczenie z sieci. Realizowanie kolejnych zadań wiązało TW ze służbą bezpieczeństwa i dawało oficerowi prowadzącemu podstawę do szantażu. Każdorazowo na werbunek OZI pracownik musiał uzyskać zgodę przełożonego, uzasadnić wybór oraz wskazać metodę pozyskania. Agenturę zobowiązywano do współpracy na zasadzie dobrowolności (typowano osoby ze względu na cechy charakterologiczne lub przekonania polityczno-społeczne), korzyści finansowych lub szantażu (materiały kompromitujące, zastraszenie). W większości, pozyskanie na podstawie materiałów kompromitujących, dotyczyło spraw związanych z przestępstwami pospolitymi (prowadzenie samochodu w stanie nietrzeźwym, manko, nadużycia itp.). Wbrew powszechnej opinii sprawy obyczajowe wykorzystywano stosunkowo rzadko. Głównie dotyczyło to grup społecznego zaufania tj. księży, lekarzy, nauczycieli, prawników. Pracownik służby bezpieczeństwa musiał prowadzić szczegółową dokumentację spraw obiektowych, spraw operacyjnego sprawdzenia i rozpracowania, pisał notatki służbowe i składał wyjaśnienia, zakładał teczki personalne i teczki pracy kontaktów operacyjnych, tajnych współpracowników, lokali kontaktowych. Niezależnie od sposobu pozyskania, agentura była wynagradzana finansowo lub w formie rzeczowej. Wypłacone wynagrodzenie rozliczano z funduszu operacyjnego, wyszczególniając kwoty, rodzaj „usługi” (np. udzielenie informacji, wykonanie zadania, użyczenie lokalu) oraz do jakiej sprawy zostało wykorzystane.
Ludzie
Kilka dni temu przyznał się do współpracy z SB znany nowohucki działacz „S”, ujawniając przy okazji dane pracowników służby bezpieczeństwa, którzy się nim zajmowali. W aktach osobowych por. Sławomira Sienniaka, oficera prowadzącego TW Kałamarza czytamy „szczególne zasługi wniósł w działaniach porządkowych (...) na terenie dzielnicy Nowa Huta. Dzięki jego osobistemu zaangażowaniu zatrzymano i ujawniono wielu przeciwników politycznych”. Podobne osiągnięcia miał inny pracownik resortu kpt. Edward Wróblewski. „W okresie stanu wojennego i po jego zakończeniu (...) z całym oddaniem brał udział w realizacji skomplikowanych działań zmierzających do likwidacji nielegalnych struktur organizacji konspiracyjnego podziemia m. in. dzięki jego wysiłkom ujęto wielu ukrywających się czołowych działaczy TKK i KKW <>”. Do ścigania ukrywających się opozycjonistów SB utworzyła specjalną grupę pościgową o kryptonimie „Czołówka”. Major Stanisław Michnowski: ”jako Naczelnik Wydziału V DUSW w Nowej Hucie swoimi rozsądnymi i szybkimi decyzjami przyczynił się do łagodzenia napięć społecznych w KM HiL”. Major Kazimierz Kasprzyk Z-ca Szefa DUSW ds. SB w Nowej Hucie również zasłużył na dobrą opinię przełożonych m. in. za to, że „kierowany przez niego zespół uzyskuje znaczne wyniki w przeciwdziałaniu wrogiej działalności oraz likwidacji pozostałości nielegalnych struktur „Solidarności” na terenie HiL”. Takich opinii w aktach personalnych pracowników resortu spraw wewnętrznych jest wiele. Byli oni regularnie awansowani, otrzymywali podwyżki i dodatki specjalne. Mieli zagwarantowane usługi resortowej służby zdrowia. Po swej ciężkiej i stresującej pracy mogli udać się na zasłużony wypoczynek za granicę np. do Jugosławii, korzystając z oferty wczasów wymiennych, którymi dysponowała np. Huta im Lenina. Nie było też kłopotów z otrzymaniem paszportu.
Każdy zakład pracy na terenie dzielnicy miał swojego „opiekuna” z SB, często kierowanego tam z racji wykształcenia. Na przykład oficer z wykształceniem metalurgicznym był kierowany do huty, budowlanym do zakładów o takim profilu np. Budostal, Mostostal, transportowym do PKS, Transbudu itd. Oczywiście w tak dużym zakładzie jak np. HiL było ich wielu, a każdy miał pod ochroną kilka obiektów (wydziałów) wewnątrz kombinatu. Z akt personalnych oficerów SB z lat 80-tych ukazuje się obraz fachowców oddanych sprawie. Z dokumentów zawartych w tzw. „Kolekcji Fijaka” podarowanych przez Zbigniewa Fijaka (był on przewodniczącym Wojewódzkiej Komisji Weryfikacyjnej w Małopolsce) Instytutowi Pamięci Narodowej wynika, że tylko nieliczni przeszli weryfikację w 1990 r. Byli to w większości pracownicy pionów pomocniczych np. archiwum, technicznego.
Dzielnica
O tym co dzieje się na terenie dzielnicy i nowohuckich zakładów pracy Z-ca Szefa DUSW ds. Służby Bezpieczeństwa w Nowej Hucie informował Naczelnika Wydziału V WUSW co kilka dni. Współpraca pomiędzy DUSW Nowa Huta a WUSW traktowana była bardzo poważnie. „Czynnikiem gwarantującym efekty zakładanej współpracy i wykorzystania posiadanych informacji jest założenie wspólnej ewidencji imiennej i adresowej, obejmującej osoby podejrzane” czytamy w piśmie sporządzonym w październiku 1983 r.
Jakież to ważkie informacje przekazywano? Na przykład: „zabór źle zabezpieczonych styczników ze srebrnymi płytkami” w jednym z wydziałów HiL. W związku z tym niepokojącym wydarzeniem założono SOR „Opornik II”. Awarie, wypadki, kradzieże były bolączką Wydziału V. Dlatego do pomocy pozyskano m. in. konsultanta o pseudonimie „13”, który „zabezpieczał dopływ informacji dotyczących problemów technologicznych HiL”. Przekazywano szczegółowe dane odnośnie liczby pozyskań, przeprowadzonych rozmów profilaktycznych, spotkań z OZI, ujawnień ukrywających się opozycjonistów oraz osób korzystających z ustawy o amnestii. „W wyniku podjętych działań operacyjnych i inspirujących (...) do dnia 18.10.1983 r. ujawniło się 11 osób w tym b. członek TKK NSZZ ”S” Władysław Hardek”.
Zadania pracowników SB wynikały także z aktualnej sytuacji „na obiektach”. Ujawniano, rozpracowywano i likwidowano grupy konspiracyjne, wykrywano ludzi zajmujących się kolportażem nielegalnych wydawnictw, obejmowano kontrolą osoby „znane z wrogiej działalności” itp. Prowadzono tzw. działania „d” czyli dezintegrujące i dezinformujące dane środowisko. Służba Bezpieczeństwa interesowała się przebiegiem zebrań Podstawowej Organizacji Partyjnej i Związków Zawodowych. W swoim raporcie do Szefa Wydziału V, Z-ca Szefa DUSW ds. Służby Bezpieczeństwa w Nowej Hucie konstatował z żalem, „ZZ nadal nie cieszą się poparciem i zaufaniem szerokiej rzeszy pracowników”. Problemem SB były tak ważkie elementy godzące w porządek prawny państwa jak nieprawidłowości w losowaniu talonów na atrakcyjne towary przemysłowe, pijaństwo, rozbita gablota na jednym z wydziałów. Za równie groźne uważano hasła malowane na murach np. znaczek Solidarności Walczącej, „precz z komuną”, „WRONa skona”, „Wesołych Świąt życzy KPN” itd., które szybko i fachowo zamalowywano. W informacjach dziennych dotyczących dzielnicy Nowa Huta raportowano o przeprowadzonych rozmowach profilaktycznych, odbywających się imprezach (np. Dni Nowej Huty), stanie produkcji, wypadkach, awariach, rozrzuconych ulotkach, ilości zamalowanych napisów, wykrytym kolportażu.
Specjalną uwagę poświęcano „działaniom kleru”. Opisywano msze odprawiane w intencji Ojczyzny odbywające się w nowohuckich kościołach, streszczano kazania, podawano szacunkowa liczbę wiernych, zbierano rozrzucane ulotki. Robiono z ukrycia zdjęcia osobom biorącym udział w tych mszach i demonstracjach rocznicowych. Potem pokazywano je tajnym współpracownikom lub kontaktom służbowym, aby identyfikowali znane im osoby. Oprócz funkcjonariuszy w cywilu wysyłano na msze i demonstracje OZI z różnymi zadaniami. Często były to osoby z przeszłością kryminalną, majce prowokować i podżegać do starć z ZOMO. Inwigilowano i podsłuchiwano księży. Szczególnie interesowano się kościołami w Bieńczycach, Mistrzejowicach i na osiedlu Szklane Domy. W stosunku do działaczy opozycyjnych i niepokornych księży zadaniem oficerów organów bezpieczeństwa było „neutralizowanie zagrożeń”, czyli nękanie ich poprzez notoryczne kontrole: legalność posiadania odbiorników TV, używania energii elektrycznej, gazu, telefonu, przeszukania w mieszkaniach, rozmowy ostrzegawcze oraz aresztowania na 48 godzin.
Praca „na obiekcie”
Każdy zakład pracy na terenie dzielnicy był, używając języka SB, „zabezpieczony operacyjnie”. Przedsiębiorstwa uznane za strategiczne zostały w stanie wojennym zmilitaryzowane. Oprócz OZI pracujących dla SB, funkcjonowała w nich agentura Wojskowej Służby Wewnętrznej. Czasami służby cywilne i wojskowe ze sobą współpracowały, często zaś rywalizowały. WSW zazwyczaj werbowała agentów w wojsku lub w rodzinach wojskowych.
Poza realizacją zadań wymienionych wcześniej, oficerowie SB prowadzili działania operacyjne zmierzające do utrzymania kontroli i wpływu w każdym „ochranianym” zakładzie pracy. Ich podstawowym zadaniem było zbieranie informacji oraz sondowanie nastrojów wśród robotników. Huta im. Lenina jako największy zakład w dzielnicy była pod specjalnym nadzorem. W listopadzie 1970 r. założono sprawę obiektową „Stal” na KM HiL „z uwagi na jego wielkość, ważność i wielorakość produkcji (...), w celu zapobieżenia przed wrogą działalnością wywiadów państw kapitalistycznych jak i wrogą działalnością elementu potencjalnie wrogiego”. Działania te zakończono w styczniu 1990 r. Z dwudziestu lat historii zostały zaledwie 23 strony. Jaki los spotkał resztę akt pozostaje się tylko domyślać.
Na każdą zaistniałą okoliczność służba bezpieczeństwa zakładała SOS lub SOR. Na przykład w samym tylko 1983 r. założono w Hucie im. Lenina SOR-y: „Telefon” (Zakład Koksochemiczny), „Aster” (Wydział Transportu Samochodowego), „Centrum” (Zakład Rur Zgrzewanych) „Garnitur II” (Zakład Stalowniczy), „Siłacze” (Wydział Siłownia) „Automaty” (Pion Głównego Automatyka), „Opornik” (Walcownie) itd. W większości dotyczyły kolportażu podziemnych wydawnictw, ulotek oraz działania w ramach Społecznego Funduszu Pomocy Pracowniczej (SFPP). Zostały wszczęte na podstawie informacji uzyskanych od tajnych współpracowników. SB miała dokładne dane odnośnie liczby członków, wielkości składek oraz struktury SFPP. Do każdej sprawy mobilizowano olbrzymie środki. Na przykład ze sprawy operacyjnego rozpracowania „Garnitur II” dowiadujemy się, że na jedno spotkanie zorganizowane przez osiem osób nad Zalewem w Nowej Hucie wysłano: tajnego współpracownika o pseudonimie „Górnik” (wyposażonego w minifon), 25 pracowników operacyjnych posiadających aparaty fotograficzne z teleskopem i radiostacje, trzy samochody oraz zorganizowano stały punkt obserwacji (pięciu funkcjonariuszy w nysie). Wszystkie osoby uczestniczące w spotkaniu zostały zatrzymane. Aby nie zdekonspirować swego agenta i nie odsuwać go od pracy, część grupy wypuszczono po 48 godzinach (w tym TW Górnika), a reszta została tymczasowo aresztowana.
Podczas strajku w kombinacie w 1988 r. raportowano bezpośrednio do Wydziału V MSW oraz prowadzono wymianę informacji z władzami Krakowa i dyrekcją HiL. Dzięki OZI wiedziano dokładnie, na których wydziałach i w jakich składach konstytuowały się Komisje Założycielskie NSZZ ”S”. Przygotowano i przeprowadzono kombinacje operacyjne w celu rozbicia zakładowych struktur „Solidarności”. Założono sprawy operacyjne, w ramach których kontrolowano działalność powstających Komitetów Organizacyjnych.
Koniec lat osiemdziesiątych zapowiadał zmianę sytuacji społeczno-politycznej w kraju. Miało to przełożenie na pracę organów bezpieczeństwa. Oficerowie zaczęli powoli zdawać sobie sprawę z tych zmian i niepewności jutra. Co sprytniejsi odchodzili na emerytury, zmieniali wydziały, przechodzili do pracy w MO. Zaczęto „porządkować” dokumentację. Zniszczeniu uległy wówczas wszystkie teczki operacyjne księży, bardzo dużo teczek personalnych i pracy agentury, akta operacyjne. Nie udało się jednak zatrzeć wszystkich śladów.
Katarzyna Wordliczek