W sieci SB TW KAŁAMARZ
Dodane przez Administrator dnia 26/01/2006 14:51:39
W odpowiedzi na apel byłych działaczy podziemnej „Solidarności”, którzy otrzymali w Instytucie Pamięci Narodowej noty z odtajnionymi pseudonimami tajnych współpracowników służby bezpieczeństwa, ujawnił się Stanisław Filosek, członek Komisji Wydziałowej NSZZ „Solidarność” w dawnej Hucie im. Lenina, działacz podziemnych struktur opozycyjnych, znany społecznik, w aktach SB kryjący się pod pseudonimem tw Kałamarz.
Treść rozszerzona
Dla tak znanej postaci w środowisku nowohuckiej „Solidarności” jaką jest Stanisław Filosek, powiedzenie prawdy po tylu latach milczenia musiało być trudne. Przy wsparciu księdza Tadeusza Zaleskiego, dwukrotnie pobitego przez tzw. nieznanych sprawców w 1985 r., działacza solidarnościowego i współzałożyciela Fundacji im. Brata Alberta, tw Kałamarz zdecydował się na rozmowę z dawnymi kolegami z opozycji i publiczne wystąpienie. To kolejny przypadek w Krakowie, kiedy agent zidentyfikowany przez Instytut Pamięci Narodowej publicznie przyznaje się do swej przeszłości.
Pierwsze starcie
Czwartego dnia po wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce, o godzinie 2 w nocy oddziały ZOMO i wojska dokonały pacyfikacji Huty im. Lenina. Do rozbicia bram zakładu użyto dziesięciu czołgów. Strajkujących hutników zomowcy szczuli psami, bezlitośnie pałowali, siłą zmuszając do opuszczenia zakładu. Tak zakończył się strajk okupacyjny m.in. na Walcowni Zgniatacz, gdzie pracował Stanisław Filosek. Tego dnia wielu z uczestników tych wydarzeń zostało zatrzymanych do dyspozycji służby bezpieczeństwa, część z nich internowano, innych poddano różnego rodzaju represjom np. zwolniono z pracy. Jednym z nich był człowiek, który następnie został tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie „Kałamarz”. W dniu 16 grudnia 1981 r. został wydany przez Komendanta Wojewódzkiego MO w Krakowie nakaz zatrzymania ob. Stanisława Filoska celem doprowadzenia go do ośrodka odosobnienia w Zakładzie Karnym w Nowym Wiśniczu, równocześnie została wydana Decyzja nr 356 o internowaniu.
Pracownicy organów bezpieczeństwa państwa już w Nowym Wiśniczu prowadzili przesłuchania internowanych, m. in. po to, aby wysondować, który z nich - poddany presji - może ulec werbunkowi. Następnie przeprowadzano wywiad środowiskowy o wytypowanych osobach. Było to standardowe postępowanie służby bezpieczeństwa, mające na celu zorientowanie się, czy osoba wytypowana do werbunku będzie skłonna do współpracy.
Czy pójść na rozmowę z przedstawicielem służby bezpieczeństwa, internowany decydował sam. Wielu osadzonych odmówiło rozmowy z oficerami SB.
W notatce służbowej sporządzonej bezpośrednio po przesłuchaniu Stanisława Filoska oficer służby bezpieczeństwa napisał: „akcja strajkowa na naszym wydziale P-60 organizowana była przez mistrza inż. Edwarda Nowaka 13.XII.81 r. na zmianie popołudniowej (...) ja również głosowałem za strajkiem ale wynikało to nie z moich przekonań tylko z tego, że jeden drugiego się krępował był to swego rodzaju przymus psychiczny”.
Po tej rozmowie służba bezpieczeństwa zainteresowała się bliżej Stanisławem Filoskiem. Oficer SB por. Sławomir Sienniak prowadzący później agenta o kryptonimie „Kałamarz”, rozpoczął zbieranie wiadomości na jego temat. Uzyskał cenne informacje operacyjne od osobowych źródeł z bliskiego otoczenia Stanisława Filoska. W dniu 29 grudnia Naczelnik Wydziału V SB w Krakowie zwrócił się do Z-cy Komendanta Wojewódzkiego MO ds. SB w Krakowie z wnioskiem o zwolnienie z internowania Stanisława Filoska. W swoim wniosku napisał: „w/w (...) jest członkiem plenum b. KW NSZZ „Solidarność”. W okresie swej pracy związkowej dążył do nawiązania współpracy z Komitetem Wydziałowym PZPR. Prezentował konstruktywne stanowisko, sprzeciwiał się angażowaniu związku w działalność polityczną. Zwolnienie w/w może pozytywnie wpłynąć na nastroje załogi Wydziału Walcownia Wstępna Kombinatu HiL”. W efekcie jeszcze tego samego dnia Komendant Wojewódzki MO uchyla decyzję o internowaniu. W szyfrogramie z następnego dnia, zgodnie z procedurą, Naczelnik Wydziału Śledczego SB w Krakowie informuje Wydział Inspekcji Biura Śledczego MSW w Warszawie o uchyleniu decyzji o internowaniu wobec Stanisława Filoska.
Po ubiegłotygodniowej konferencji prasowej tw Kałamarza w środowisku hutniczej „Solidarności” zawrzało. Co spowodowało, że wieloletni tajny współpracownik służby bezpieczeństwa postanowił ujawnić swoją przeszłość? Dlaczego zrobił to dopiero teraz? W jakich okolicznościach podjął współpracę, i co sprawiło, że nie potrafił przerwać wiążącej go zależności? Stanisław Filosek tłumaczy, iż był straszony i szantażowany, bał się o najbliższych. Potem uwikłanie we współpracę spowodowało, że zaczął bać się dekonspiracji, oceny i odrzucenia przez środowisko.
Jak to się stało?
Internowani w Zakładzie Karnym Nowy Wiśnicz byli od początku poddani „kontroli operacyjnej” prowadzonej przez oficerów służby bezpieczeństwa, a warunki jakie panowały w tamtejszym więzieniu urągały wszelkim normom (m. in. brak kanalizacji, bieżącej wody). Naczelnik Wydziału Śledczego KWMO w Krakowie ze względu na „ciężkie warunki bytowe (...) oraz trudności w prowadzeniu pracy operacyjnej np. cele 25-40 osobowe, podjął decyzję o przewiezieniu internowanych w dniu 28 grudnia do Aresztu Śledczego w Załężu.
W Załężu „kontrola operacyjna” zaczęła przynosić efekty, bowiem Stanisław Filosek po rozmowie z oficerem SB został uznany za jednostkę rozwojową i zarejestrowany jako kandydat na tajnego współpracownika, otrzymując wówczas swój pierwszy numer rejestracyjny w kartotece SB. Kandydatem był od 20 stycznia do 6 lutego 1982, a następnie został zarejestrowany jako tajny współpracownik. Początkowo był prowadzony przez Wydział III służby bezpieczeństwa, ale został przekazany „pod opiekę” Wydziału V m. in. ze względu na miejsce zatrudnienia. Wydział V sprawował bowiem kontrolę nad strategicznymi zakładami pracy, takimi jak Huta im. Lenina. W „Ocenach i opracowaniach analitycznych Wydziału III-1 za lata 1978-82” szacowano, iż ”w wyniku przeprowadzonych rozmów w akcji „Klon” (kryptonim nadany akcji internowania wytypowanych osób z terenu województwa krakowskiego) na dzień 29.01.82 r. pracownicy Wydziału III uzyskali 23 oświadczenia - zobowiązania o współpracy z SB”. Wówczas pozyskano m. in. Kałamarza.
Kałamarz w akcji
Jako osoba ciesząca się dużym zaufaniem w swoim środowisku zawodowym, jak również wśród członków „Solidarności”, którzy przystąpili do tworzenia struktur podziemnych związku tw Kałamarz, był dla służby bezpieczeństwa bardzo cennym agentem. Jego rola nie polegała wyłącznie na przekazywaniu informacji. Otrzymywał do wykonania zadania operacyjne oraz brał udział w tzw. kombinacjach operacyjnych. Były to działania mające na celu dążenie do rozbicia, skłócenia opozycyjnego środowiska, w którym działał tajny współpracownik, a także rozpuszczanie nieprawdziwych informacji dotyczących osób zaangażowanych w działalność podziemną np. pomawiając je o współpracę z SB, oskarżając o nadużycia finansowe itp. W przypadku tw Kałamarza była to m. in. kombinacja operacyjna mająca doprowadzić do zatrzymania ukrywającego się, jednego z czołowych działaczy podziemnej „Solidarności” Stanisława Handzlika. W sprawie operacyjnego rozpracowania (SOR) kryptonim „Świeca” zachowała się analiza sporządzona przez inspektora Wydziału V SB z dnia 7 czerwca 1984 r., w której pisze: „w dniu 24.06.1982 r. sfinalizowano prowadzoną od dnia 13.12.1981 r. akcję poszukiwawczą za Stanisławem Handzlikiem. W toku długotrwałej gry operacyjnej, której podstawowym elementem było zbudowanie - przy współudziale t.w. ps. KAROL-II i t.w. ps. KAŁAMARZ – grupy konspiracyjnej działającej „na styku”, doprowadzono do nawiązania kontaktu ze strony RKW „Małopolska” i w/w tajnymi współpracownikami. Następnie dzięki właściwej legendzie i stworzeniu sprzyjających okoliczności operacyjnych, spowodowano spotkanie tych osób, po którym dokonano zatrzymania figuranta”. Należy wyjaśnić, że legenda w języku służby bezpieczeństwa to tworzenie pozorów uwiarygodniających daną okoliczność, zdarzenie, człowieka. Legenda miała także służyć „wyprowadzeniu” agenta z kombinacji operacyjnej, w taki sposób, aby nie padł na niego nawet cień podejrzenia. Figurantem nazywano osobę rozpracowywaną przez służbę bezpieczeństwa. Regionalna Komisja Wykonawcza „Solidarność” Małopolska powstała w styczniu 1982 r., a Stanisław Handzlik został aresztowany sześć miesięcy później. Jak widać przygotowanie i przeprowadzenie tej operacji trwało pół roku. Dalej czytamy, iż w sprawie „wykorzystano szeroki wachlarz środków pracy operacyjnej jak: realizacja wielowariantowych kombinacji operacyjnych, techniki operacyjnej oraz obserwacji, uzyskano możliwość wykonania filmu obrazującego metody konspirowania się, stosowane przez przeciwnika oraz tajnego zdjęcia figuranta”.
Był cenionym agentem
Wymieniony wyżej tw Karol-II był drugim, obok Kałamarza, bardzo aktywnym i ważnym agentem SB, działającym w jawnych, a następnie tajnych strukturach „Solidarności” HiL. Dzięki pracy swoich źródeł informacji służba bezpieczeństwa mogła realizować własne cele, kontrolując podziemne grupy opozycyjne, pozwalając im na działanie w ściśle określonym zakresie lub likwidując je w zależności od potrzeb np. propagandowych. Innym zadaniem, które otrzymał tw Kałamarz było informowanie o funkcjonowaniu podziemnych struktur „Solidarności”, zlokalizowanych głównie na terenie Huty im. Lenina oraz dzielnicy Nowa Huta, a także o osobach prowadzących taką działalność. Obdarzony zaufaniem kolegów tw Kałamarz miał dostęp do wszystkich konspiracyjnych tajemnic. Żaden z nich nie podejrzewał go o współpracę ze służbą bezpieczeństwa przez cały okres jej trwania. W częściowo zniszczonej sprawie operacyjnego rozpracowania „Prezes” (na aktach widnieje dopisek dokumenty uratowane przed zniszczeniem w 1990 r.) założonej w celu inwigilacji Edwarda Nowaka jest nie podpisana informacja z klauzulą tajne spec. znaczenia z maja 1984 r., w której napisano: „Prowadząc permanentną kontrolę operacyjną ob. Nowak Edwarda (...) opartą w głównej mierze na agenturze uplasowanej w strukturach „S”: t.w. KAŁAMARZ, t.w. CERAMIK uzyskano potwierdzone wiarygodne informacje o kontynuowaniu przez w/w nielegalnej działalności”. Trzeba dodać, że oficerowie służby bezpieczeństwa bardzo często weryfikowali informacje otrzymywane od jednego źródła osobowego poprzez inne źródło, osadzone w tym samym środowisku. Najczęściej w określonej grupie opozycyjnej starano się pozyskać możliwie dużą liczbę tajnych współpracowników, aby móc kontrolować ich wzajemnie. Oczywiście tw nie wiedzieli o sobie nawzajem. W tak dużym zakładzie pracy jak Huta im. Lenina osobowe źródła informacji były także kontrolowane i prowadzone przez tzw. rezydentów, spełniających rolę opiekunów, pośredników i łączników pomiędzy dużą grupą tajnych współpracowników a organami bezpieczeństwa państwa. Takimi rezydentami w HiL byli np. „13” i „Jawor”. Status rezydenta otrzymywały osoby m. in. mogące, z racji zajmowanego stanowiska, docierać do wielu tajnych współpracowników bez narażenia się na dekonspirację.
Tw Kałamarz jakkolwiek został zwerbowany był cenionym agentem i otrzymywał stosowne wynagrodzenie. Przykładowo w styczniu, lutym i maju 1983 r. otrzymał po 2 tysiące zł. Dla porównania większość tw Wydziału V w tamtym okresie dostawała jako wynagrodzenie butelkę koniaku, kanister benzyny, wiązankę kwiatów. Oficer śledczy płacił też za rachunek w restauracji lub kawiarni. Średnio w wysokości ok. 200 zł. Wyjątki były nieliczne. Należeli do nich tw Kałamarz, tw Karol-II, rezydent Jawor, otrzymujący wyższe wynagrodzenie, czy „rekordzista” tw Czajka (wykorzystywany w SOR „Znicz” założony na ukrywającego się działacza podziemnej „Solidarności” Władysława Hardka), który otrzymał jednorazowo 5 tysięcy zł. W aktach Funduszu „O” (operacyjnego) Wydziału V można przeczytać, że np. w lutym 1983 r. tw Kałamarz otrzymał 2 tysiące zł. za „wykonanie zadania związanego z kontrolą skazanego Edwarda Nowaka”. Z wydanych na tw pieniędzy oficer SB musiał się dokładnie rozliczyć. Tajny współpracownik podpisywał pokwitowanie odbioru, które wędrowało m. in. do jego teczki pracy, a prowadzący go pracownik sporządzał stosowny raport na sformalizowanym druku, w którym pisał ile, komu (pseudonim i numer rejestracyjny) i za co zapłacił. Raport każdorazowo zatwierdzał Naczelnik danego Wydziału.
Zatrzeć ślady
W lipcu 1982 r. tw Kałamarz zostaje przekazany z Wydz. V WUSW Kraków do Pionu V DUSW Nowa Huta otrzymuje nowy (drugi) numer rejestracyjny i pracuje do końca lat osiemdziesiątych. Przekazanie agenta do Urzędu Dzielnicowego wskazuje wyraźnie terytorialny zakres jego działania. Stanisław Filosek twierdzi, że powodem podjęcia współpracy z SB był szantaż i strach. Jest to możliwe zwarzywszy, iż niektórym działaczom opozycyjnym grożono śmiercią (np. Mieczysławowi i Ryszardowi Majdzikom w drodze do Zakładu Karnego kazano kopać sobie grób). Jednakże okoliczności werbunku nie da się ustalić jednoznacznie, bowiem teczka personalna i teczka pracy agenta zostają zniszczone w styczniu 1990 r. Fakt, iż nie zostały one przekazane do archiwum świadczy, że akta były „czynne” do końca, czyli były w użyciu operacyjnym, do czasu ich zniszczenia. O okolicznościach nawiązania współpracy można wnioskować na podstawie zachowanych akt pobocznych i relacji świadków. Stanisław Filosek, jak sam powiedział na konferencji prasowej, był przekonany, że dokumenty się nie zachowały. O zniszczeniu dotyczących go akt dowiedział się od oficera prowadzącego, który zapewnił swojego tw, że nic nie wyjdzie na jaw, bo akta osobowe oraz wszelkie inne dowody zostały zniszczone. Świadczy to o świadomym i metodycznym niszczeniu akt przez funkcjonariuszy SB w końcu lat 80-tych i na początku 1990 r., zacieraniu śladów po tajnych współpracownikach i przestępczej działalności organów bezpieczeństwa państwa. Przypadek tw Kałamarza, jego wyznanie oraz informacja, że pracownicy służby bezpieczeństwa próbowali „czyścić” swoich agentów i archiwa ma precedensowe znaczenie. Mianowicie zadaje kłam twierdzeniom, że do udowodnienia współpracy potrzebna jest teczka pracy agenta, czy zobowiązanie. Istnieje wiele innych źródeł, które potrafią to wykazać. Przede wszystkim są to zapisy w kartotekach byłej SB, ale także akta pomocnicze: operacyjne, administracyjne, kontrolo-śledcze, akta internowanych, paszportowe, fundusze operacyjne, kwestionariusze ewidencyjne, sprawy obiektowe, SOS i SOR. Rejestracja kartoteczna i obieg dokumentów były sformalizowane i działały według ściśle określonych schematów. Specyfika tego obiegu polegała na tym, iż wytworzone dokumenty były powielane i włączane do różnych akt, a zapisy kartoteczne dokonywane według precyzyjnie ustalonych zasad. Było to czynione po to, aby pracownicy SB mogli szybko, dokładnie i skutecznie pracować. W wyjaśnianiu i odtwarzaniu wydarzeń z przeszłości wiele zależy od znajomość zasad obiegu i archiwizowania dokumentów byłej służby bezpieczeństwa, umiejętności i wiedzy archiwistów pracujących w Instytucie Pamięci Narodowej oraz chęci w dążeniu do rzetelnego poznania prawdy.
Co dalej?
Stanisław Filosek w swoim wystąpieniu na konferencji prasowej, która odbyła się w ubiegły czwartek, 20 stycznia br., ćwierć wieku po zarejestrowaniu go w kartotekach SB, powiedział, że złoży w IPN obszerne wyjaśnienie dotyczące jego agenturalnej działalności. Być może pozwoli to na wyświetlenie wszystkich okoliczności związanych z werbunkiem i pracą tw Kałamarz, jak również przyczyni się do kolejnych ujawnień oraz pomoże historykom w odtworzeniu zdarzeń sprzed dwudziestu pięciu lat.

Katarzyna Wordliczek

Wszystkie zamieszczone cytaty pochodzą z akt znajdujących się w zasobie Oddziałowego Biura Udostępniania i Archiwizacji Dokumentów IPN w Krakowie.