NIEŁATWE PORTRETOWANIE LUDZI WIELKICH
Dodane przez Administrator dnia 18/10/2008 10:06:13
Zorganizowanie wystawy poświęconej 25 rocznicy obecności Jana Pawła II w Mogile oraz rocznica Jego odejścia „do Domu Ojca”, zainspirowały członków Parafialnego Oddziału Akcji Katolickiej do podjęcia inicjatywy budowy pomnika Ojca św. Jana Pawła II w obrębie mogilskiego Sanktuarium Krzyża św. Przychylność proboszcza parafii i opata mogilskiego, zaangażowanie członków Akcji w realizację trudnego zamierzenia, doprowadziły do zorganizowania i przeprowadzenia zbiórki pieniędzy na ten cel. Dzięki ofiarności parafian i pielgrzymów udało się zebrać kilkadziesiąt tysięcy złotych, które stanowiły część kosztów budowy monumentu. Głównym fundatorem pozostał konwent Ojców Cystersów. Przedstawiciel Akcji uczestniczył w pracach komisji konkursowej, której zadaniem było wyłonienie najlepszego projektu do realizacji. O. Mateusz Kawa Cist., konsultant reprezentujący opata, czynnie wspierał autora pomnika, Marka Kordyacznego w pomyślnym zakończeniu wszystkich zamierzonych prac. Dziś, gdy pomnik już stoi, udało się nam się porozmawiać z artystą o jego mogilskim dziele.
- Brałem udział w konkursie, w którym uczestniczyły jeszcze trzy osoby - mówi Marek Kordyaczny, artysta rzeźbiarz, adiunkt Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. – Później zebrała się komisja konkursowa, było rozstrzygnięcie i ogłoszenie werdyktu. Okazało się, że wygrałem konkurs na wykonanie pomnika Ojca św. Jana Pawła II, który stanąć miał na dziedzińcu przed mogilską Bazyliką. Do konkursu zaprezentowałem miniaturę całej postaci z krzyżem i w dużym powiększeniu studium głowy, gdyż taki był wymóg konkursu. Twarz Jana Pawła II, jego postawa i strój, miały odzwierciedlać postać z okresu pielgrzymki do Sanktuarium Krzyża św. w Mogile. Jest to dotychczas największa moja realizacja, którą wykonałem osobiście.
- Jest wiele zrealizowanych rzeźb z uśmiechniętym Papieżem – opowiada artysta. – Ja zaproponowałem twarz inną - skupioną w modlitwie, zadumaną… Postawiłem sobie za cel ukazania twarzy wyrażającej spokój. Jana Pawła II Wielkiego przedstawiłem na rzeźbie w stroju w jakim pielgrzymował do Sanktuarium, łącznie ze wszystkimi jego detalami. Postać jest w ruchu, krocząca do krzyża, trzymająca się, chwytająca krzyż. Miałem pewien problem do rozstrzygnięcia: czy krzyż ma być identyczny, jak ten z Kaplicy Cudownego Pana Jezusa? Uznałem, że takie podejście nie jest dobre. W efekcie dopasowałem krzyż do wielkości postaci (która ma ponad trzy metry wysokości) oraz do placu na której miała stanąć (krzyż sięga ponad pięć metrów od podstawy pomnika!).
- Jan Paweł II zawsze był wśród ludzi, którzy mieli do niego bezpośredni dostęp podczas różnych okazji – opowiada Marek Kordyaczny. – Dlatego umieściłem postać na niskim, trzydziestocentymetrowym podwyższeniu, aby nie stwarzać dystansu do postaci, aby wyrazić w całej bryle pomnika także i tę cechę naszego Papieża. Ludzie wielcy nie dają się łatwo sportretować. Może przeszkadza temu przewaga ducha nad fizycznością? Pomimo wielu moich realizacji portretu Papieża, z różnych okresów jego życia i przestudiowaniu licznych fotografii, wyrzeźbienie dobrego portretu nie jest łatwe. Za każdym razem jest to nowe, fascynujące wyzwanie. Rzeźba pełna jest trójwymiarowa. Dodając - tak jak w tym przypadku – ruch, dodajemy czwarty wymiar. Oglądanie rzeźby (w przeciwieństwie do dwuwymiarowanego obrazu, który jest „stop klatką”) z wszystkich możliwych stron, trwa w czasie, umożliwia jej kontemplowanie z różnej perspektywy, z różnych stron, dlatego tak ważne jest związanie rzeźby z jej otoczeniem i z miejscem, na którym ma stać.
- Miałem kiedyś takie zdarzenie, a właściwie sen – zwierza się artysta. - Czasem wiemy, że ten sen jest snem, a jednak stwierdzamy, że on jest tak naturalny, iż prawie bierzemy go za rzeczywistość. I ja właśnie miałem kiedyś takie jakby spotkanie z Ojcem Świętym. Podszedł do mnie, położył mi rękę na ramieniu i powiedział, żebym pięknie rzeźbił dla Kościoła. I tak mi to właśnie utkwiło w pamięci, w mojej psychice, że bardzo osobiście przeżywam każdą, tworzoną przeze mnie rzeźbę Jana Pawła II. W każdej zostawiam to przeżycie snu. To dla mnie dodatkowa motywacja, aby moja praca była dobra, bym mógł przekazać w niej uczucie. Zatem artysta może nadać rzeźbie kolejny wymiar, który można by nazwać wymiarem duchowym artysty. Rzeźbiąc jakikolwiek portret, bardzo intensywnie myślę o przedstawianym człowieku, staram się jakby wczuć w tego człowieka, chcę powiedzieć o nim coś więcej i zawrzeć to w rzeźbie. W tym okresie analizy postaci nie staram się rysować, czy lepić w glinie. Można powiedzieć, że w tym czasie kumuluje się we mnie wypowiedź. Aż do momentu kiedy jestem już tak zmotywowany, „napełniony” tematem, że muszę zacząć lepić, jakby notować w ten sposób swoje przemyślenia, które przez cały czas, w sposób twórczy, są przekładane na formę rzeźbiarską.
Zanim wykonałem projekt Pomnika, który pokazałem komisji, szkicowałem (nawet kilkucentymetrowe postaci) wiele różnych układów: papieża klęczącego, niosącego krzyż na plecach. Doszedłem jednak do wniosku, że prostota formy będzie najlepszą i taką wybrałem: pion i poziom krzyża. A przy nim postać Papieża. Wszystkie zadane sobie treści udało mi się zachować w tej niepowtarzalnej, prostej i nie udziwnionej formie.
Rzeźba, którą przygotowałem w glinie, a potem w gipsie jako formę, musiała zostać odlana w brązie. Pomnik, który możemy oglądać, odlał Piotr Piszczkiewicz z Podłęża. Jestem mu wdzięczny za to, że wykonał odlew wiernie odwzorowując mój projekt, zachowując wszystkie niezmienione detale. Wykazał przy tym wielki kunszt rzemieślnika.
Pod koniec września, wraz z żoną, udałem się ponownie do mogilskiego Sanktuarium, do ustawionego pomnika, który już okrzepł po uroczystościach Odpustu. Obserwowaliśmy zachowania ludzi, którzy przyglądali się rzeźbie, dotykali jej, przyklękali w modlitwie, dyskutowali, palili świeczki. Moja rzeźba zaczęła nowe życie. Poza pracownią, gdzie powstała. W miejscu swojego przeznaczenia.

Notował: Tomasz Ciupak

Marek Kordyaczny (1956 r.). Artysta rzeźbiarz, adiunkt w krakowskiej ASP. W swym dorobku ma nagrody za medale upamiętniające 450-lecie śmierci Wita Stwosza i 350-lecie Odsieczy Wiedeńskiej. W roku 2003 otrzymał medal prezydenta Republiki Włoch na XIV Międzynarodowym Biennale Małych Form Rzeźbiarskich im. Dantego w Rawennie. Specjalizuje się również w dużych formach i portretach. - Dla każdego tematu i motywu szuka koncepcji wraz z dostosowaniem do niej odpowiednich środków wyrazu - pisał o jego pracach profesor Stanisław Tabisz. Owo poszukiwanie widoczne jest zwłaszcza w rzeźbach i płaskorzeźbach artysty, gdzie temat narzuca formę, a forma wynika z tematu.


Marek Kordyaczny przy pomniku Jana Pawła II na placu przed bazyliką Krzyża Świętego w Mogile.


Artysta tworzy również mniejsze formy. Na zdjęciu przy swojej pracy „Dante Europejczyk”