"Stan zagrożenia" w osiedlu Szkolnym
Dodane przez Administrator dnia 08/07/2022 19:06:05
Po 82 dniach walki i ukrywania się w obiektach, piwnicach i schronach huty Azowstal ukraińscy obrońcy poddali się. Bronili się długo. Hutnicy mogą to zrozumieć – obok odwagi obrońcom sprzyjała rozbudowana sieć hal przemysłowych, z ich tunelami, piwnicami i schronami, podobna do wybudowanych w latach pięćdziesiątych pod obiektami krakowskiej huty. Do dziś w budynku dyrekcji zakładu można oglądać podziemne centrum dowodzenia.
Podziemna Nowa Huta
Wojna na Ukrainie ponownie obudziła w nas lęk o przyszłość. Dziś nowohuckie schrony, budowane w czasach zimnej wojny, gdy huta stali mogła stać się głównym celem ataku wroga, a liczba mieszkańców Nowej Huty szybko przekroczyła 100 tys. nie muszą być dziś jedynie ciekawostką historyczną. Opowieść o ponad 250 budowlach ochronnych pod blokami, szkołami, przedszkolami, ośrodkami zdrowia czy instytucjami kultury zlokalizowanymi w centrum dzielnicy, w obliczu wojny w sąsiedniej Ukrainie bardziej przemawia do wyobraźni. Choć tak naprawdę, zdecydowana większość z tych obiektów nie mogłaby dziś spełnić swojej roli.
Wokół nowohuckich schronów narosło wiele mitów. Jeden z nich głosi, że pod Nową Hutą istnieje drugie, podziemne miasto, po którym można poruszać się, nie wychodząc na powierzchnię. Ile schronów wybudowano w Nowej Hucie? W budynkach mieszkalnych około 170, w budynkach użyteczności publicznej: przedszkolach, szkołach, szpitalu ponad 40. Znajdują się w osiedlach powstających w latach pięćdziesiątych. W os. Szkolnym zlokalizowano ich ponad 20. Między innymi - ten pod Zespołem Szkół Mechanicznych nr 3 nad Nowohuckim Zalewem.. Od 2015 r. trwają prace nad projektem Podziemna Nowa Huta, mającym na celu udostepnienie kilku nowohuckich schronów do celów wystawienniczych. Do końca lutego 2019 r. prowadziło je Muzeum PRL-u.
- Działania te kontynuuje Muzeum Krakowa. Projekt obejmuje trzy lokalizacje na os. Szkolnym, a w każdej z nich zostanie poruszony inny temat. Centrum Podziemnej Nowej Huty znajdzie się na os. Szkolnym 22, gdzie powstanie wystawa „Schrony w Nowej Hucie – duch miejsca, duch czasu”, poświęcona dzielnicy i zimnej wojnie. W kolejnej lokalizacji, w schronie na os. Szkolnym 9, planowana jest wystawa „Wokół atomu” Na razie dla zwiedzających jest dostępny schron pod Zespołem Szkół Mechanicznych, czyli pierwszy etap projektu. Znajduje się w nim wystawa „Stan zagrożenia” - mówi Agata Klimek-Zdeb, z Muzeum Nowej Huty – oddziału Muzeum Krakowa, kuratorka wystawy.
Sto metrów kwadratowych bezpieczeństwa
Na świecie budowane są schrony o różnym przeznaczeniu - mające chronić ludzi nie tylko przed wojną, ale także np. przed trzęsieniami ziemi czy tornado Schron pod ZSM nr 3 nad Zalewem Nowohuckim oddano do użytku w roku 1959: równocześnie z otwarciem szkoły. Mógł pomieścić od 50 do 250 osób. Posiadał standardowe pomieszczenia, jak: komory schronowe, w których mieli przebywać chroniący się ludzie, komorę filtrowentylacyjną, przedsionek przy wejściu, toalety, umywalnię.
Norma w komorach schronowych przewidywała na jedną osobę 0,7 m.kw. powierzchni. Ich wyposażenie było bardzo proste: ławki, ewentualnie nadbudowane nad ławkami prycze, zbiorniki na wodę. Przed laty, gdy budowano system schronów zakładano, iż w przypadku ogłoszenia stanu zagrożenia schron zostanie doprowadzony do gotowości w ciągu 3 dni (przede wszystkim miało zostać uzupełnione niezbędne wyposażenie Obiekt pod ZSM w os. Szkolnym, ma okna, co było dość wyjątkowe i wymagało specjalnej zgody Komendy Wojewódzkiej Terenowej Obrony Przeciwlotniczej. W razie zagrożenia, w ciągu 72 godzin okna należało zamurować i zabezpieczyć z zewnątrz ziemią oraz przygotować schron na przyjęcie ludzi, czyli doposażyć m.in. w ławki, w prycze, zapas wody pitnej…
Na kilka dni
W czasach zimnej wojny schrony powstawały po obu stronach żelaznej kurtyny. Te budowane w Polsce w latach 50. nie były przeciwatomowe, ale przeciwlotnicze i przed atakiem z powietrza miały chronić, choć nie do końca. - - Takie jak ten, kategorii III lub IV, chroniły jedynie przed zagruzowaniem i pośrednimi skutkami ataku. Miały żelbetowe stropy o grubości odpowiednio minimum 30 i 15 cm nie wytrzymałyby bezpośredniego uderzenia bombą lotniczą. Schrony lepszych kategorii miały żelbetonowe stropy sięgające do prawie 3 metrów grubości – mówi Agata Klimek-Zdeb.
Jak długo w tym obiekcie mogli przebywać ludzie? Przewidywane według przepisów zapasy wody wskazują, że od kilku dni do ok. tygodnia. Żywności nie zapewniano. Potem należało się stąd ewakuować.
Każdy schron miał być wyposażony w agregat filtrowentylacyjny napędzany silnikiem elektrycznym, który w przypadku braku zasilania miał być napędzany ręcznie, przy pomocy korby - z wykorzystaniem napędu ludzkich mięśni. Normy mówiły o 1,5-2 metrach sześciennych powietrza na godzinę na jedną osobę. Schrony miały instalację wodociągową ze zbiornikami wody zapasowej.
Każdy schron musiał mieć też wyjście ewakuacyjne. Budowano je poza obszarem ewentualnego zagruzowania, w odległości liczonej jako połowa wysokości budynku + 3 metry.
Nie tylko przeszłość
W roku 1958 w Polsce ograniczono liczbę miast, w których inwestowano w budowle ochronne, z 72 do 30.
W 1959 roku, gdy Stany Zjednoczone posiadały 12 298 głowic jądrowych, ZSRR – 1060, a Wielka Brytania – 35, wprowadzono nowe wymagania dotyczące schronów, związane z zagrożeniem atomowym. które miały pełnić funkcję ochrony przed skutkami wybuchu bomby atomowej. Schrony budowane od tego momentu miały zapewniać ochronę przed działaniem fali uderzeniowej, promieniowania świetlnego i przenikliwego. Największe zmiany zaszły w systemie wentylacji. Makietę takiego nowoczesnego na owe czasy schronu „przeciwatomowego” można zobaczyć na wystawie w os. Szkolnym. W wyniku przepisów z 1959 r. połączono funkcję ewakuacyjną wyjścia zapasowego z funkcją czerpni powietrza. Wymusiło to zmianę konstrukcji wyłazów - stalowa lub betonowa pokrywa została zastąpiona konstrukcją składającą się z betonu i siatki, co umożliwiało przepływ powietrza. Takie wyłazy można jeszcze dziś dostrzec w nowohuckich osiedlach.
Czy ówcześni Polacy budując schrony przeciwlotnicze wierzyli w realne zagrożenie? Zgromadzone przez obie strony arsenały broni przemawiały za tym, że było możliwe. Na to nakładał się brak informacji, których źródłem była głownie oficjalna propaganda.
Budowle ochronne wznoszono po obu stronach żelaznej kurtyny. Buduje się je zresztą do dziś. Potentatem w liczbie schronów przeciwlotniczych jest Szwajcaria. Szwajcarskie schrony mogą pomieścić o 1,5 mln więcej osób niż wynosi liczba ludności tego kraju.
Z kolei idea prywatnego schronu w Kansas w Stanach Zjednoczonych polega na sprzedaży miejsc parkingowych pod kampery, którymi będzie można przyjechać tu w razie zagrożenia.
Schron czy placebo?
- Ostatnia sala na wystawie w schronie w os. Szkolnym, zatytułowana „Uwaga! Alarm!”, zawiera pytania skłaniające do zastanowienia się nad tym, jak postąpilibyśmy i jakie emocje towarzyszyłyby nam podczas zagrożenia, podczas przebywania w schronie. W momencie otwarcia wystawy, 28 lutego 2019 r. chyba nikomu z nas nie przyszło do głowy, że najgorsze scenariusze staną się rzeczywistością. Mam na myśli oczywiście ogarniętą wojną Ukrainę – podkreśla kuratorka wystawy „Stan zagrożenia”.
- Podziemna Nowa Huta to projekt realizowany w duchu teorii interpretacji dziedzictwa. Ma nie tylko informować, ale także odwoływać się do doświadczeń, emocji, wyobraźni zwiedzających. By opowieść o czasach minionych była im bliższa, by odnaleźli aspekty historii, które mogą coś wnieść do naszego współczesnego życia – dodaje Agata Klimek-Zdeb.
Schrony z epoki zimnej wojny można potraktować jak placebo, gdyż nie były w stanie zapewnić ludziom bezpieczeństwa – napisał ktoś ze zwiedzających.
Ktoś inny odnosi funkcję schronu do niedawnej pandemii, którą postrzega również jako stan zagrożenia, gdy to dom stał się miejscem, gdzie szukaliśmy bezpieczeństwa. Widać wyraźną różnicę między wpisami sprzed ataku Rosji na Ukrainę, gdy wszyscy wyrażali nadzieję, że wojna nigdy już nie wróci i dziś – gdy zagrożenie wojenne nas dosięgło, a to, co miało być reliktem przeszłości może stać się naszą rzeczywistością.
Krystyna Lenczowska