[2022.06.24] Trudne lato
Dodane przez Administrator dnia 25/06/2022 10:38:02
Lato w polityce oznacza zwykle martwy sezon. Dziennikarze mają problem czym wypełnić codzienne serwisy, bo ważnych wiadomości jest zdecydowanie mniej. Ale są takie lata, gdy dzieje się dużo i nikt, ani politycy, ani dziennikarze nie mają urlopów. Starsi spośród nas pamiętają gorące, strajkowe lato 1980 roku, gdy decydowały się losy największego w historii Polski protestu pracowników i gdy komuniści zostali zmuszeni do podpisania Porozumień Gdańskich oraz zgody na powstanie „Solidarności”. Nieco młodsi, ale też starsi pamiętają lato 1989 roku, po kontraktowych wyborach, gdy Jaruzelski miał objąć funkcję prezydenta, a Mazowiecki premiera, podczas gdy równocześnie pękała żelazna kurtyna, bo Węgrzy otworzyli granicę z Austrią.
Pamiętamy też lato 1993 roku, gdy Wałęsa rozwiązał Parlament, a komuniści wykorzystali rozczarowanie złodziejskimi reformami i poszli do zwycięskich wyborów. A lato 2010 roku, po katastrofie smoleńskiej? Wybory prezydenckie, które przegrał obóz patriotyczny, a liberalna lewica triumfowała jeszcze przez pół dekady. Tegoroczne lato też przejdzie do historii, zwłaszcza w naszym regionie Europy. Wojna na Ukrainie zaczęła się jeszcze zimą, trwała przez całą wiosnę i zapewne nie skończy się w lecie. Rosyjski potwór nie zamierza ustąpić, a Ukraińcy bronią się z zaciętością i odwagą, której wszyscy im zazdroszczą. Broni, która dostarczana jest na Ukrainę z Europy i Ameryki, jest wciąż za mało i nie wiadomo, czy będzie w stanie przeważyć szalę zwycięstwa.
Dla nas największym problemem jest szalejąca inflacja, a co za tym idzie drożyzna, która nie tylko opróżnia nasze portfele, ale także hamuje rozwój gospodarczy. Drożeje, żywność, energia, materiały budowlane, właściwie drożeje wszystko. Co gorsze, podobne zjawisko nasila się w całej Europie, podobnie w Stanach Zjednoczonych poziom inflacji jest zastraszająco wysoki i wciąż rośnie. Eksperci ekonomiczni zapowiadają ogólnoświatowe tąpnięcie gospodarki, a pesymiści prognozują jeszcze przez rok poważne kłopoty. Polski rząd i Narodowy Bank Polski robią co mogą, żeby inflację powstrzymać, ale może się okazać, że dopiero jesień przyniesie odczuwalną poprawę.
W tej sytuacji targi z Unią Europejską, a właściwie z rządzącą w niej biurokrację, pod znakiem zapytania stawiają nasz stosunek do coraz częstszego łamania unijnego prawa, czyli obowiązujących traktatów. Dla Brukseli celem numer jeden jest obalenie rządów, które nie chcą podporządkować się lewicowej głupocie. Na celowniku szczególnie znalazła się Warszawa, bo Polska jest państwem, z którym Unia, chcąc nie chcąc musi się liczyć. Tymczasem my nie chcemy ani wspólnego europejskiego państwa, zarządzanego z Berlina, ani cenzury na własne poglądy, ani obyczajowej rewolucji z promocją zmieniania płci, aborcją na życzenie i powszechną eutanazją, ani zakazu używania samochodów na benzynę czy olej, ani rezygnacji z produkcji mięsa, ani innych rozmaitych ideologicznych wariactw, wprowadzanych dziś na Zachodzie. Dlatego Unia, która bardzo ostrożnie zgadza się na sankcje przeciw Rosji, od miesięcy stosuje sankcje wobec nas i odmawia nam należnych – zgodnie z przepisami, które Unia sama przyjęła – funduszy. Jeżeli będziemy musieli pogodzić się z faktem, że unijni macherzy nam te fundusze ostatecznie zablokują, to niech Unia ma świadomość, że nasza cierpliwość w znoszeniu unijnej bezczelności i arogancji też się wyczerpie.
Ryszard Terlecki