[2021.01.15] Porządki w mediach
Dodane przez Administrator dnia 16/01/2021 17:41:08
Paliwowy koncern Orlen, w części będący własnością skarbu państwa, przymierza się do zakupu niemieckiej firmy, wydającej w Polsce większość regionalnych dzienników. Poinformował o tym dyrektor Verlagsgruppe Passau, odpowiedzialny za działalność w Polsce. Tym samym nowym właścicielem udziałów w spółce Polska Press stanie się polska firma. Od lat była to sytuacja niezwykła i niespotykana w Europie, aby zagraniczny kapitał dominował na rynku medialnym w innym państwie. Polska Press posiada 20 dzienników regionalnych (w tym dwa w Krakowie: „Dziennik Polski” i „Gazetę Krakowską”), ponadto ponad 100 lokalnych tygodników i około 500 portali internetowych. Czy posiadanie 20 dzienników regionalnych, na 24 wydawane w Polsce, to nie jest niemal monopol? A przecież działają u nas także inne koncerny niemieckie, których medialny stan posiadania jest jeszcze bardziej imponujący. Bauer, wydawnictwo z Hamburga, posiada około 40 czasopism kolorowych, takich jak „Pani”, „Twój Styl”, „Kobieta i Życie”, „Tina”, „Życie na Gorąco”, „Bravo”, „Świat Wiedzy” czy „Tele Tydzień”, a ponadto stację radiową RMF i platformę internetową Interia. Z kolei niemiecko-szwajcarski Ringier Axel Springer jest właścicielem dzienników „Fakt” i „Przegląd Sportowy”, a także tygodnika „Newsweek Polska”. Do tej firmy należy również największy portal informacyjny Onet i wiele innych witryn internetowych. Jak obliczają fachowcy, do niemieckich właścicieli należy 76 procent rynku prasowego w Polsce. Nie trzeba dodawać, że większość mediów informacyjnych, których właścicielami są niemieckie firmy, regularnie wspiera opozycję i krytykuje obóz rządzący. Równocześnie angażuje się w promowanie rewolucji obyczajowej, kształtuje gusty zgodne z tendencjami narzucanymi przez lewicę, a często wyraża niechętny stosunek do Kościoła.
Opozycja oczywiście chciałaby utrzymania niemieckiej przewagi medialnej. Zakup niemieckiej firmy przez polski koncern nazywa zamachem na demokrację. Wszystko jest w porządku gdy gazety, portale czy stacje radiowe i telewizyjne atakują rząd, zachwalają aborcję, czy lansują zasadę „róbta co chceta”, gdyby jednak te same media pokazywały fałsz opozycji, broniły prawa do życia i opowiadały się po stronie normalnej rodziny, oznaczałoby to zagrożenie dla demokracji i wolności słowa. Ten sposób na mentalne skolonizowanie Polski znajduje poparcie całej europejskiej lewicy, a u nas jej podkomendnych, ukrytych pod różnymi partyjnymi szyldami i posłusznie wykonującymi jej polecenia. Platforma czy SLD nie mają innego programu, jak zwalczać to co narodowe, tradycyjne, normalne. Polscy „Europejczycy”, którzy często deklarują, że wstydzą się być Polakami, teraz staną w obronie niemieckich gazet i będą kłamać za granicą, że w Polsce jest dyktatura, ograniczanie praw obywateli, przemoc policji i cenzura.
Na szczęście opozycja jest za słaba i ma za małe poparcie, żeby powstrzymać zmiany, które w Polsce są niezbędne. Budka, Biedroń czy Hołownia nie mają szans na wyborcze zwycięstwo, mogą więc tylko narzekać i przeszkadzać wszędzie, gdzie tylko jest to możliwe. Za niecałe trzy lata znów przegrają wybory i nadal będą lamentować, że Polacy nie chcą wyrzec się swojej niepodległości, tradycji, wiary i przywiązania do wolności.
Ryszard Terlecki