[2020.06.05] Przeciw wyborom, przeciw demokracji
Dodane przez Administrator dnia 05/06/2020 20:16:50
Czy opozycji uda się odwlekać termin wyborów tak długo, aż zmienią się sondaże i kandydat opozycji wyprzedzi prezydenta Andrzeja Dudę? Taki plan miał Budka, zabawny ale przebiegły szef Platformy, który dogadał się z szefami partii opozycyjnych i dzięki nielojalności Gowina doprowadził do odroczenia majowego terminu wyborów. Opozycja wykorzystała Gowina, a potem go wykiwała, dzięki czemu odszczepieńcy ze spuszczonymi głowami wrócili do koalicji Zjednoczonej Prawicy i ponownie podporządkowali się przywództwu Prawa i Sprawiedliwości. Pozostaje pytanie: na jak długo? W każdym razie realne stało się ustalenie terminu wyborów prezydenckich na koniec czerwca i można mieć nadzieję, że tego terminu nikomu już nie uda się unieważnić.
Opozycja za nic ma reguły demokracji wtedy, gdy spodziewa się porażki, więc przy tej okazji wyraźnie widać jakim oszustwem było pajacowanie na rozmaitych demonstracjach pod hasłem „konstytucja”. Kiedy Budce udało się wymienić Kidawę-Błońską na Trzaskowskiego, w Platformie pojawiła się różnica zdań, czy zgodzić się na termin czerwcowy czy nadal stosować wszelkie możliwe metody opóźniania wyborów, tak długo, aby dotrwać do pogłębienia się kryzysu i pojawienia się nowej fali pandemii. Co jednak zrobić, gdy rząd radzi sobie z kryzysem lepiej, niż bogate państwa Europy, a drugiej fali korona wirusa może wcale nie być? Lewica i PSL, których kandydaci są bez szans nawet na trzecie czy czwarte miejsce w pierwszej turze, opowiadają się za skróceniem drogiej i wyczerpującej kampanii, a więc za wyborami w czerwcu. Z kolei w Platformie są politycy, którzy nadal stawiają na destrukcję. Należy do nich marszałek Senatu, który ubzdurał sobie, że po 6 sierpnia, a więc po zakończeniu kadencji Andrzeja Dudy, to właśnie on, a nie marszałek Sejmu, będzie aż do wyborów tymczasowo zastępować prezydenta.
Za czym opowiedzą się środowiska wielkich, niekoniecznie uczciwych interesów i na kogo postawią w tych wyborach? Co dalej z Hołownią, czyli nowym Petru czy Palikotem, w którego kampanię zainwestowano już duże pieniądze? Co z wysiłkami „Wyborczej” i TVN, którym wydawało się, że skutecznie wzmocnią popieranego przez siebie kandydata? Co z obrażoną Kidawą-Błońską, którą skazano na drwiny, ale za którą nadal opowiada się część posłów PO? Co wobec kolejnej porażki swojej dawnej formacji zrobi Tusk, który naśladuje Wałęsę i systematycznie pogrąża się w śmieszności? Dziś niełatwo odpowiedzieć na te pytania, gdy opozycja usiłuje przegrupować swoje siły i przygotować do kolejnej bitwy o powrót „tego co było”. Budka grozi, że w razie przegranych wyborów Platforma zniknie ze sceny politycznej, ale przecież to on doprowadził do katastrofy partii, która chciała być liderem opozycji.
Wybory prezydenckie wciąż przed nami. Tylko zwycięstwo Andrzeja Dudy pozwoli ustabilizować sytuację polityczną, poskromić pandemię i wrócić na drogę rozwoju Polski.
Ryszard Terlecki