[2019.07.05] Opozycja nie nadąża
Dodane przez Administrator dnia 05/07/2019 19:23:27
Czy kampania wyborcza już ruszyła? Jak dotąd tylko Prawo i Sprawiedliwość intensywnie szykuje się do wyborów: sztab wyborczy działa od paru tygodni, trwają spotkania w terenie, w najbliższy weekend zaczyna się wielka konwencja programowa PiS w Katowicach, na której ponad 400 ekspertów przedyskutuje rozmaite projekty i plany na następną kadencję. Zaraz potem zbierze się zespół redakcyjny, który podsumuje wyniki konwencji i zredaguje ostateczną wersję programu wyborczego. W międzyczasie ustalone zostaną listy wyborcze, a posłowie, senatorowie i europosłowie PiS otrzymają harmonogram działań w powiatach. Prawo i Sprawiedliwość wciąż ma bardzo dobre wyniki w sondażach, ale poważnie przygotowuje się do wyborczej konfrontacji.
Tymczasem opozycja nadal nie może pozbierać się po majowej klęsce w wyborach do europarlamentu. Nie tylko, że rozpadła się Koalicja Europejska, to tworzące ją partie nie są w stanie ustalić, czy jesienią pójdą do wyborów pod własnymi szyldami, czy zdecydują się na samodzielny start. Platforma przejęła posłów Nowoczesnej (ciekawe, czy także długi tej partyjki) i teraz udaje, że ma koalicjanta, ale dla wszystkich jest jasne, że ten koalicjant już nie istnieje. SLD chciałoby znów na plecach Platformy ulokować w Sejmie paru posłów, ale równocześnie część działaczy Sojuszu wolałaby tworzyć własne porozumienie lewicy z różnymi radykalnymi grupkami. Czy Platformie opłaca się przygarnięcie resztek elektoratu postkomuny to raczej wątpliwe, ale dla Schetyny szeroki sojusz anty-PiS to jedyne polityczne osiągnięcie, więc trzyma się go kurczowo. Tym bardziej, gdy okazało się, że gwiazda Tuska już przygasła, a jego krajowe występy zakończyły się smutnym blamażem. Schetyna gotów jest oddać nawet trzecią część mandatów SLD, byle tylko utrzymać koalicję, ale posłowie i działacze Platformy nie widzą w tym żadnego interesu. Słabością Platformy jest brak pozytywnego programu na przyszłość, a przygarnięcie SLD spowoduje, że jedyną propozycją Platformy staną się żądania postkomuny, np. o przywróceniu przywilejów emerytalnych ubekom.
Nie jest też jasne co zrobi Kosiniak-Kamysz wobec narastającego zniechęcenia dawnych wyborców PSL. Jego występy na wiecach KOD-u, oklaskiwanie frustratów, atakujących Kościół, udział w „tęczowych” sojuszach, obiecywanie „koalicji” z pojedynczymi wyrzutkami z PO – to wszystko zraziło dawnych zwolenników i nie wróży wyborczego powodzenia. Pozostały mu więc rozmowy z Kukizem, a raczej z tymi posłami, którzy jeszcze nie zadeklarowali ochoty przejścia do PiS. Kto dzisiaj uwierzy, że porozumienie dwóch partii, które nie mają dużych szans na przekroczenie progu wyborczego, poprawi ich sytuację? PSL systematycznie traci wyborców, ale kierownictwo partii udaje, że „nic się nie stało” i nadal drepcze w miejscu, podczas gdy czas nieuchronnie ucieka.
Zbieranina politycznych nieudaczników, która usiłowała utworzyć jakiś twór na prawo od PiS, już się rozpadła, a ci wszyscy, którzy nadal odnoszą się do tradycji Stronnictwa Narodowego czy myśli politycznej Romana Dmowskiego, patrzą z przerażeniem, jak skutecznie kompromitują ich obecni „przywódcy” tego środowiska. Jedynym celem Konfederacji czy podobnych pomysłów jest osłabienie PiS i odebranie mu choćby jednego procenta głosów. Kto jest tym zainteresowany, to dobrze wiadomo. Polska powoli staje się krajem rywalizacji dwóch partii i kto tego nie rozumie, ten w polityce nie odegra już poważniejszej roli.
Ryszard Terlecki