[2017.06.15] Prawo do modlitwy
Dodane przez Administrator dnia 15/06/2017 11:29:40
W minioną sobotę na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie grupy politycznych awanturników usiłowały zakłócić przebieg pokojowej i legalnej manifestacji, która jak co miesiąc upamiętnia śmierć 96 osób, w tym Prezydenta RP, w katastrofie smoleńskiej. Po mszy w katedrze św. Jana na Starym Mieście pochód, prowadzony przez księdza, wyrusza co miesiąc pod Pałac Prezydencki, gdzie pod krzyżem odbywa się krótka modlitwa, a Jarosław Kaczyński wygłasza kilka słów do zebranych. Potem wszyscy, kilka tysięcy osób, rozchodzą się w spokoju. Komu to przeszkadza?
Przeszkadza garstce chuliganów, najczęściej w wieku 50+, którzy od kilku miesięcy zakłócają spotkanie swoimi wrzaskami i wyzwiskami. Szczególnie denerwuje ich modlitwa, ryczą wtedy jak opętani. Tym razem przyszło ich trochę więcej, pościąganych z różnych miast. Skandowali: „wyp… do kościoła” i rzucali się na policjantów, ochraniających legalny – bo zgłoszony wcześniej – pochód. A nawet siadali na ulicy, żeby zablokować możliwość przejścia religijnej manifestacji. Policja obchodziła się z nimi bardzo łagodnie, a siadających na ziemi wynosiła na chodnik. W Ameryce, w Niemczech, czy we Francji zostaliby spałowani i odstawieni do komisariatów. W Polsce przesadzamy z demokracją, skoro grupa narwańców może żądać zakazu modlitwy spokojnych ludzi, w tym rodzin poległych. Pamiętamy dobrze, jak komuna zakazywała modlitw na ulicy, choćby w Nowej Hucie w miejscu, gdzie zginął Bogdan Włosik. Na szczęście kilkadziesiąt osób zostało spisanych i policja wystąpi do sądu o ukaranie ich solidną grzywną.
Tym razem awanturników oficjalnie wspierała opozycja, jedna z posłanek nawoływała do stawiania oporu policji, a Frasyniuk, były działacz „Solidarności” z Wrocławia, atakował interweniujących policjantów. Furię opozycji wywołują wyniki ekshumacji ofiar katastrofy, ponieważ przy okazji wychodzi na jaw nie tylko zbezczeszczenie zwłok przez Rosjan, ale także przyzwolenie na to ówczesnych władz państwowych, z liderami Platformy, czyli Tuskiem i Kopaczową na czele. Wszyscy pamiętamy kłamstwa tej ostatniej, wygłaszane w Sejmie i przed telewizyjnymi kamerami.
Opozycja, pokłócona i podzielona, rozpaczliwie walczy o przetrwanie, a w związku z tym przyłącza się do awantur, licząc na wywołanie społecznych niepokojów. Kabaretowa okupacja Sejmu raczej ośmieszyła przeciwników rządu, niż zjednała im zwolenników, teraz Platforma i Nowoczesna sięgają do bardziej radykalnych środków, usiłując doprowadzić do takiej sytuacji, aby polała się krew. Czy wtedy wrośnie poparcie dla ulicznych i sejmowych krzykaczy? Czy wspieranie byłych ubeków i ich emerytur po 10 tys. złotych, a także obrona aferzystów i złodziei, którym grożą ciężkie wyroki, przysporzy zwolenników „totalnej” opozycji? Raczej wątpię. Wielu z nich walczy jednak o zachowanie wolności i złodziejskich majątków, bo po aresztowaniu i podczas sądowych rozpraw będą twierdzić, że zostali oskarżeni z powodów politycznych, a wyroki są zemstą za ich udział w antyrządowych i antykościelnych demonstracjach.
Nie damy się zastraszyć wojującym ateistom i wrogom Polski. Niech sobie żebrzą o zagraniczną pomoc, niech dalej kradną datki, wrzucane przez naiwnych do ich puszek. Polacy nie zapomną o Smoleńsku i doczekają ujawnienia całej prawdy o przyczynach katastrofy.