[2009.03.26] Z prawem na bakier
Dodane przez Administrator dnia 26/03/2009 14:23:33
Dziennik „Rzeczpospolita” ujawnił wyniki sondażu, z którego wynika, że Polacy bardzo źle oceniają działalność wymiaru sprawiedliwości. Na przykład 70 procent ankietowanych uważa, że wyroki wydawane w Polsce są niesprawiedliwe, a 42 procent deklaruje, że nie ma zaufania do prokuratury. Aż 56 procent Polaków twierdzi, że prokuratorzy są skorumpowani (czyli biorą łapówki od przestępców), 54 procent mówi to samo o adwokatach, 50 procent o sędziach, a 49 procent o komornikach. Skąd się biorą oceny tak kompromitujące dla środowisk prawniczych?
Przyczyn oczywiście jest wiele. Wielokrotnie prasa pisała o sędziach, popełniających przestępstwa, chronionych przez sędziowski immunitet i w gruncie rzeczy bezkarnych. Podobnie rady adwokackie chronią nieuczciwych adwokatów. Prawdopodobnie 81 prokuratorów będzie składać zeznania w sprawie porwania i zamordowania Krzysztofa Olewnika. Zaniedbania, jakie popełniono przy tej okazji wydają się wskazywać na celowe lekceważenie świadków i dowodów oraz utrudnianie śledztwa. Jak więc wierzyć wymiarowi sprawiedliwości? Tym bardziej, że co kilka tygodni opinię publiczną bulwersuje wiadomość o kolejnym przestępcy, wypuszczonym z aresztu lub zwolnionym przedterminowo z więzienia, który następnie dopuścił się nowej zbrodni.
A sprawy sądowe ciągnące się miesiącami i latami? Proces austriackiego zboczeńca trwał cztery dni. W Polsce trwałby dwa lata, trzy razy zmieniałyby się zespoły sędziowskie i od nowa zapoznawały z aktami, adwokaci nie stawialiby się na rozprawie, a dziesiątki osób, nie mających nic istotnego do powiedzenia, odpowiadałoby godzinami na pytania prokuratorów oraz wysokiego sądu.
Oczywiście, wielu sędziów, prokuratorów i adwokatów znakomicie wykonuje swój zawód. Ale opinię o środowisku kształtują czarne owce, których środowisko nie chce lub nie umie się pozbyć. A sprawa braku zaufania do wymiaru sprawiedliwości wlecze się od upadku dyktatury, czyli od 1989 roku. Jeżeli w zawodzie pozostały osoby wcześniej posłuszne poleceniom bezpieki, jeżeli na eksponowanych stanowiskach znaleźli się byli działacze komunistycznej partii (PZPR), jeżeli sądy kpiły sobie z lustracji, uniewinniając ewidentnych agentów Służby Bezpieczeństwa, jeżeli najwyższe gremia prawnicze wydawały polityczne orzeczenia, to jak można było spodziewać się, że prawo będzie przestrzegane przez samych stróżów prawa. Brak weryfikacji sędziów i prokuratorów, przynajmniej takiej, jaka miała miejsce w Niemczech, fatalnie odbił się opinii o całym środowisku.
Dziś toczy się zażarta walka o to, aby ograniczyć dopływ młodych ludzi do zawodów prawniczych. Korporacje używają argumentu, że w interesie obywateli jest ochrona fachowców przed konkurencją ze strony młodych i niedoświadczonych prawników. Tylko że ci młodzi często więcej wiedzą od rzekomych fachowców, nie mówiąc o tym, że nie tkwią w starych układach, wywodzących się jeszcze z PRL-u. Usługi prawnicze są w Polsce skandalicznie drogie, a przepisy i procedury nadmiernie skomplikowane. Ani ich uproszczenie, ani obniżka cen porad i innych czynności prawnych, nie jest w interesie środowiska, które broni swojego monopolu i wszelkimi sposobami stara się uniemożliwić zwiększenie liczby prawników, a tym samym utrudnić dostęp do prawniczych usług i zablokować obniżenie ich ceny.
Ryszard Terlecki