[2009.01.30] Czuma na ratunek
Dodane przez Administrator dnia 30/01/2009 18:03:38
Z nowym rokiem mnożą się kłopoty rządu. Przede wszystkim mści się lekceważenie światowego kryzysu finansowego, którego długo nie chcieli zauważyć ministrowie Tuska. W rezultacie tego zaniedbania, program ochronny został przygotowany z kilkumiesięcznym opóźnieniem, co bardzo niekorzystnie odbije się na sytuacji gospodarczej Polski.
Nie jest to jednak jedyny problem rządzącej Platformy Obywatelskiej. Nie powiodła się obiecywana reforma służby zdrowia, a minister zdrowia Kopacz jest osobą najgorzej ocenianą w ekipie Tuska. Wśród coraz liczniejszych protestów brnie w swoje absurdalne i niebezpieczne pomysły minister edukacji Hallowa, powszechnie krytykowana przed nauczycieli i dyrektorów szkół. Równie źle wypada minister nauki Kudrycka, nieustannie narażająca się środowisku akademickiemu. Niestety, kobiety są najwyraźniej słabą stroną tego rządu. Ale nie tylko one, bo coraz częściej mówi się też o konieczności odwołania ministra obrony Klicha, który nie radzi sobie ze swoim resortem i szanse ratunku upatruje w kandydowaniu do Parlamentu Europejskiego.
Listę zaniedbań i niepowodzeń można niestety wydłużać w nieskończoność. A ochrona środowiska? A infrastruktura, czyli m.in. autostrady? A niewykorzystane fundusze europejskie? Ostatnio jednak słabość i niekompetencja obecnej ekipy dały o sobie znać w okolicznościach szczególnie dramatycznych. Samobójstwo trzeciego już skazanego w procesie porywaczy i morderców Olewnika, wstrząsnęło opinią publiczną. Wszyscy trzej domniemani samobójcy mogli stać się ważnymi świadkami w procesie kogoś, kto zlecił popełnienie tej zbrodni. Tymczasem sąd bez powodu nakazał przewieść świadka do więzienia, gdzie popełnił samobójstwo poprzedni ze skazanych, a władze więzienia nie zrobiły niczego, aby zapobiec kolejnej śmierci. Przypominają się samobójstwa kilka lat temu popełniane w więzieniach przez skazanych gangsterów, którzy również mogli okazać się świadkami w wykazaniu powiązań pomiędzy światem przestępczym i politykami.
W tej sytuacji pewny siebie i do końca beztroski minister Ćwiąkalski był nie do uratowania. Chociaż sam zapewniał, że nie ma sobie nic do zarzucenia, musiał pożegnać się z urzędem. Po jego upadku już nikt z prawniczego towarzystwa nie kwapił się zająć jego miejsce. Ostatecznie więc Tusk powierzył ministerstwo posłowi Czumie, zasłużonemu działaczowi antykomunistycznej opozycji w latach PRL. Na razie nie jest jasne, czy ten wybór ma prowadzić do – przynajmniej lekkiego – ograniczenia prawniczych wpływów, czy też dla Czumy przewidziana jest rola marionetki w rękach dotychczasowych sterników polskiego wymiaru sprawiedliwości. W każdym razie po nowym ministrze można się spodziewać, że będzie opierał się wykorzystaniu swojego nazwiska do dalszego tuszowania problemów wielu prokuratorów i sędziów.
Po odwołaniu Ćwiąkalskiego mnożą się spekulacje, kto będzie następny. O tzw. rekonstrukcji rządu, czyli odwołaniu najsłabszych ministrów, mówiło się od dawna. Tusk jednak niechętnie myśli o zmianach, które dla niego oznaczają przyznanie się do błędów. Raczej wciąż się łudzi, że nawet najgorsi ministrowie przetrwają jakoś do czasu, gdy on zrzeknie się premierowania i zajmie kampanią prezydencką. A słabymi ministrami będzie martwić się jego następca.
Ryszard Terlecki