[2009.01.16] Wojna gazowa
Dodane przez Administrator dnia 16/01/2009 16:01:03
Przeciągający się konflikt w sprawie przesyłu rosyjskiego gazu do Europy wystarczająco pokazał, że sprawa dywersyfikacji dostaw tego surowca, to dla naszego kraju sprawa kluczowa. Co prawda, na razie gazu nam jeszcze nie zabrało, i na szczęście większość polskich elektrowni opalana jest węglem, co daje Polsce jakie takie bezpieczeństwo energetyczne. Ale już dzisiaj mogliśmy być o wiele bardziej bezpieczni, gdyby nie rządy lewicy. Warto przypomnieć, że w 2001 roku rząd Jerzego Buzka wynegocjował umowę i doprowadził do wstępnego kontraktu pomiędzy PGNiG oraz firmami gazowymi z Danii i Norwegii. Gaz, który miał docierać do Polskie z Norwegii, byłby w podobnej cenie co gaz rosyjski. A nawet, gdyby był nieco od niego droższy, to i tak warto byłoby zapłacić nieco więcej za bezpieczeństwo i pewność dostaw. Tymczasem SLD już w trakcie kampanii wyborczej zapowiadał zerwanie tego kontraktu, i gdy wybory wygrał, Leszek Miller umowę zerwał. Warto też pamiętać o innym „sukcesie” rządów SLD-PSL, którego ojcem był minister infrastruktury w rządzie Leszka Millera – Marek Pol. Polityk ten zasłynął tym, iż w lutym 2003 roku podpisał dodatkowy protokół do polsko-rosyjskiej umowy gazowej z 1993 roku. W protokole tym zgodziliśmy się – jako Polska – na postępującą obniżkę opłat, jakie Gazprom płaci za tranzyt gazu przez nasz kraj- z 2,7 USD do 1 dolara w latach 2014-2019 za przesył 1000 metrów sześciennych na odległość 100 km.
W roku ubiegłym rząd Donalda Tuska nie zrobił praktycznie nic, by poprawić bezpieczeństwo energetyczne Polski. Być może tegoroczna, styczniowa wojna gazowa sprawi, że rząd wreszcie się przebudzi. I to byłby jedyny, pozytywny dla nas, skutek przeżywanego przez sporą część Europy gazowego kryzysu.
Jan L. FRANCZYK