[2008.12.20] Raporty Kuklińskiego
Dodane przez Administrator dnia 20/12/2008 15:12:48
W kolejną rocznicę wprowadzenia w Polsce stanu wojennego, rząd USA odtajnił część zawartości archiwum z 1981 roku, w tym fragmenty raportów pułkownika Ryszarda Kuklińskiego oraz przekazanych przez niego ściśle tajnych dokumentów PRL-owskiej i sowieckiej armii. Ujawnione po raz pierwszy materiały nie zmieniają naszej wiedzy ani o okolicznościach podjęcia tej tragicznej dla Polski decyzji, ani o osobie głównego aktora ponurej sceny z 13 grudnia, czyli gen. Jaruzelskiego.
Płk. Kukliński, który w latach 70-tych zrozumiał, że – chociaż w polskim mundurze – służy sowieckim interesom, zdecydował się przejść na stronę przeciwników komunizmu i przez wiele lat, jako oficer sztabu Paktu Warszawskiego, przekazywał na Zachód najtajniejsze dokumenty wojskowe. Dziś fragmenty tych dokumentów potwierdzają dwie ważne tezy. Po pierwsze polscy komuniści wprowadzili stan wojenny na polecenie Sowietów, ale wyłącznie w obronie swojej władzy, dobrze wiedząc, że rosyjskie wojska do Polski nie wkroczą. Po drugie Jaruzelski, który zawsze był raczej aparatczykiem niż żołnierzem i który z pewnością nie należał do ludzi odważnych, do ostatniej chwili zabiegał na Kremlu o obietnicę wkroczenia do Polski sowieckich czołgów na wypadek, gdyby operacja wprowadzania stanu wojennego napotkała na stanowczy opór.
Ekipa Jaruzelskiego dobrze wiedziała, że odwlekanie ataku na „Solidarność” doprowadzi do rozpadu komunistycznej partii oraz do demoralizacji milicji i bezpieki. Gdy 5 grudnia na posiedzeniu Biura Politycznego KC PZPR zapadała decyzja o terminie wprowadzenia stanu wojennego, przekonywano się nawzajem, że „teraz albo nigdy”. Jaruzelski obawiał się, że za kilka tygodni nie będzie można już liczyć na wsparcie armii – w połowie grudnia miał skończyć służbę rocznik poborowych, wcielonych do wojska jeszcze przed Sierpniem 1980 roku i skutecznie izolowanych od społecznych nastrojów.
Paradoksalnie najważniejszym sojusznikiem reżimu okazała się katastrofa gospodarcza, spychająca kraj na dno nędzy. Polacy byli zmęczeni wielogodzinnym wystawaniem w kolejkach, kartkami na większość niezbędnych do życia produktów, brakiem benzyny i widokiem pustych półek w sklepach. Oficjalna propaganda umiała to wykorzystać: jesienią 1981 roku w telewizji i gazetach straszono nadchodzącą zimą, brakiem węgla, wyłączeniami prądu, reglamentacją chleba. Groza codziennego życia przesłaniała radość z odzyskiwanej wolności. W końcu zmęczenie było tak wielkie, że coraz liczniejsi Polacy powtarzali: niech będzie co ma być.
13 grudnia 1981 roku władza wypowiedziała wojnę zbuntowanemu społeczeństwu. Do sukcesu komunistów przyczynili się przywódcy „Solidarności”, którzy zlekceważyli ostrzeżenia i nie przygotowali jasnej koncepcji oporu na wypadek użycia siły przez milicję i wojsko. W krytycznej chwili niektórzy z nich nie zachowali nawet elementarnej ostrożności i wielu potencjalnych organizatorów protestów zostało aresztowanych już w pierwszych godzinach wojskowej operacji. W rezultacie nie wybuchł strajk powszechny, a poszczególne ogniska oporu zlikwidowano jedno po drugim. Na szczęście wielu niezłomnych i odważnych ludzi kontynuowało dzieło „Solidarności” i dzięki nim, po ośmiu latach, Polska odzyskała niepodległość.
Ryszard Terlecki