[2008.12.11] Jubilat Wałęsa
Dodane przez Administrator dnia 11/12/2008 19:35:26
Tegoroczne obchody rocznicy Grudnia 1970 roku oraz stanu wojennego 1981 roku odbywają się w cieniu uroczystości, przypominających o przyznaniu Lechowi Wałęsie pokojowej nagrody Nobla. Stało się to 25 lat temu, w październiku 1993 roku, a efektem decyzji noblowskiego komitetu była międzynarodowa popularność, zarówno samego Wałęsy, jak i reprezentowanej przez niego „Solidarności”. Komuniści przeżywali trudne chwile: nie dość, że PRL dotknęły amerykańskie sankcje, nie dość, że przez cały świat przetoczyła się fala krytyki, wywołana wprowadzeniem stanu wojennego, to jeszcze Wałęsa, przywódca zdelegalizowanej „Solidarności”, został uhonorowany tak ważną nagrodą.
Dla Polski było to również niezwykłe wydarzenie. Wprawdzie reżim Jaruzelskiego odniósł chwilowy sukces, a mordując górników z kopalni „Wujek” zdołał zastraszyć większość zwolenników „Solidarności”, jednak opór nie wygasł, a część związkowych działaczy kontynuowała działalność w konspiracji. Komuniści mieli nadzieję, że z czasem Polacy ponownie pogodzą się z narzuconą władzą i tak jak w latach 70-tych zadowolą namiastką gospodarczego wzrostu. Nobel dla Wałęsy przekreślał te plany, a miliony byłych członków „Solidarności” przekonały się, że jeszcze nie wszystko jest stracone i że Wałęsa – mimo wysiłków oficjalnej propagandy – nadal pozostaje przywódcą ruchu na rzecz wolności i demokracji.
Od tego czasu minęło ćwierć wieku i można by sądzić, że 65-letni jubilat, otoczony zostanie powszechnym szacunkiem i uznaniem. Dlaczego tak nie jest? Wydaje się, że z dwóch powodów. Po pierwsze Wałęsa nadal był przywódcą „Solidarności” w 1989 roku, gdy część jej liderów zawarła z komunistami porozumienie o podziale władzy. Ponieważ Wałęsa zorientował się szybko, że komunizm przestał być groźny, postanowił kandydować na urząd prezydenta Rzeczypospolitej, nawołując do rozliczenia upadającego reżimu. Obiecał przyspieszenie reform i usunięcie z życia publicznego zarówno komunistów, jak i ich nowych sojuszników. Gdy został prezydentem, odwrócił się od swoich dotychczasowych zwolenników, wyparł programu koniecznych zmian i otoczył podejrzanymi figurami. Wkrótce stracił społeczne poparcie, w 1995 roku kolejne wybory przegrał z Kwaśniewskim, a w następnych w 2001 roku otrzymał zaledwie 1 procent głosów.
Po drugie Wałęsa nie potrafił wyjaśnić ciemnych epizodów ze swojej przeszłości, m.in. współpracy z bezpieką po Grudniu 1970 roku oraz usuwania dotyczących tego faktu dokumentów już w czasie swojej prezydentury. Z tego powodu przez lata zwalczał swoich dawnych kolegów z opozycji oraz popierał partie niechętne lustracji. Obecnie przedstawia się jako jedyny twórca „Solidarności” i pogromca komunizmu, całkowicie zapominając o ludziach, którzy niegdyś wynieśli go do najwyższych godności w państwie.
Wałęsa z pewnością zasłużył sobie na poczesne miejsce w najnowszej historii Polski jako długoletni przywódca „Solidarności”. Szkoda, że swój wizerunek zepsuł nieudaną prezydenturą oraz brakiem cywilnej odwagi. Odkurzony przez swoich dotychczasowych wrogów, dziś daje się używać w politycznej walce jako sztandar przeciwników lustracji i maskotka liberalnego rządu.
Ryszard Terlecki