[2008.09.25] I tylko Krakowa żal…
Dodane przez Administrator dnia 25/09/2008 13:25:46
Zbliża się półmetek kadencji obecnych władz miasta, będzie więc okazja do podsumowania ich dwuletnich dokonań i zaniedbań. Niestety, bilans nie wypada pomyślnie. Ruszyły wprawdzie remonty niektórych ulic, a nawet zbliża się do końca przebudowa kluczowego dla miasta rejonu między Rondem Mogilskim, a Grzegórzeckim, jednak poprawa ruchu w mieście wymaga działań na znacznie większą skalę. Nadal w sferze marzeń pozostaje zamknięcie obwodnicy wokół Krakowa, nadal nierozwiązany jest problem miejskiej komunikacji, grzęznącej w korkach. Wciąż słyszymy powtarzane od lat obietnice budowy centrum kongresowego, nadal Balice nie są w stanie przyjmować dużych samolotów, nie mówiąc już o problemach z dojazdem do lotniska. Maleje ruch turystyczny, a władze nie są w stanie poszerzyć oferty przyciągającej przybyszów z Polski i za świata.
W dziedzinie kultury Kraków stał się prowincjonalnym grajdołem, w którym nie ma ani jednego nowoczesnego muzeum, a to co jest naprawdę ciekawe, znajduje się poza miastem (np. kopalnia soli w Wieliczce). Brakuje ważnych koncertów, liczących się premier teatralnych, głośnych i wartościowych wystaw. W architekturze karierę robi coroczny konkurs na najbrzydszą budowlę, trwa oszpecanie miasta skandalicznymi brzydactwami, takim jak budynek koło magistratu w samym środku starego Krakowa, czy potworkami w rodzaju fontanny przed filharmonią czy wodospadu (?) na Małym Rynku. Kompletny chaos w planowaniu rozbudowy miasta będzie się mścił przez następne dziesięciolecia. Nowa Huta pozostaje skansenem po minionej epoce i nawet zbliżający się jubileusz tej dzielnicy nie zmusił miejskich władz do jakiegokolwiek koncepcyjnego wysiłku.
Mówi się o Krakowie, że ma być miastem nauki, tymczasem kampus uniwersytecki pozostaje bez komunikacji z centrum, za to – zupełnie przypadkowo – buduje się tramwaj pod inną, prywatną szkołę wyższą, o której plotkowano – oczywiście całkowicie bezpodstawnie i oszczerczo – że ma jakiś związek z prezydentem Majchrowskim. Kraków mógłby wygrać konkurs na najbrudniejsze miasto w naszym regionie Europy, naturalnie o ile komuś chciałoby się go porównywać z innymi metropoliami. Bajeczki o planach zagospodarowania całkowicie martwych brzegów Wisły już dawno porosły kurzem w magistrackim archiwum, podobnie jak obietnice rozwiązania problemu parkingów. Wprawdzie w odpowiedzi na te zarzuty zaraz usłyszymy, że planuje się wysypać trochę piasku i urządzić nad Wisłą niby-plażę, a także, że już za pięćdziesiąt lat nie będzie trudności z parkowaniem, jednak jak dotychczas fakty pozostają bezlitosne.
Dramatyczny los miejskiej zieleni, brak poważnych inwestorów, objawy karygodnej bezmyślności – takie jak budowa dworca autobusowego bez parkingu dla samochodów osobowych, postępująca degradacja Kazimierza, a przede wszystkim brak planów dalszego rozwoju Krakowa, to tylko niektóre z litanii zarzutów, które można mnożyć pod adresem ekipy obecnego prezydenta.
Czy rzeczywiście jesteśmy skazani na kolejne dwa zmarnowane lata? Drobne kroczki nie wystarczą, gdy świat biegnie naprzód. Do 2010 roku, gdy należy mieć nadzieję nareszcie nastąpi oczekiwana zmiana, dystans wobec dynamicznie rozwijających się miast może powiększyć się rozmiarów, które na długo wykluczą nas z wszelkiej konkurencji.
Ryszard Terlecki