[2008.08.29] Trudna historia
Dodane przez Administrator dnia 29/08/2008 14:06:34
W tym tygodniu obchodzimy dwudziestą rocznicę strajków 1988 roku, które doprowadziły do kryzysu komunistycznego reżimu, a w konsekwencji do okrągłego stołu i zwycięstwa „Solidarności” w tzw. kontraktowych wyborach. Okrągłą rocznicę tych wyborów, a także powołania rządu Mazowieckiego, będziemy obchodzić w przyszłym roku. Dwadzieścia lat, to taki okres czasu, jakim cieszyło się z niepodległości Polski pokolenie, które żyło w II Rzeczypospolitej. Jesteśmy w szczęśliwszej sytuacji, ponieważ naszej wolności nie zagrażają dwie sprzymierzone przeciwko nam potęgi: sowieckiej Rosji i hitlerowskich Niemiec. A jednak o obchodach przyszłorocznej rocznicy myślimy z coraz większym niepokojem.
Czy zwycięstwo odniesione w 1989 roku zostało należycie wykorzystane? Czy wykorzystaliśmy szansę przezwyciężenia prawie półwiekowej sowietyzacji? Czy zrobiliśmy wszystko co było możliwe, aby uchronić kolejne pokolenie przed infekcją zdrady, cynizmu, pogardy dla prawa, moralnego nihilizmu? Na te pytania nie ma jednoznacznej odpowiedzi i dziś dzieląca nas polityczna przepaść wcale nie jest mniejsza niż dwadzieścia lat temu.
Chociaż osiągnęliśmy tak wiele, nie umieliśmy poradzić sobie z własną przeszłością. Wielu namawiało, aby spróbować o niej zapomnieć. Inni przeciwnie – nawoływali do rozliczeń i oddania sprawiedliwości ofiarom PRL-u. Komunistyczni zbrodniarze w większości pozostali nieukarani. Nawet więcej – wielu z nich cieszy się dzisiaj znacznymi przywilejami, podczas gdy liczne ich ofiary umierają w biedzie i poniżeniu. Trudno na takim fundamencie odbudować wolną Ojczyznę, ale przecież nie ustajemy w wysiłkach, aby przyszłość uczynić szczęśliwszą.
Przedmiotów sporu jest wiele: lustracja czyli ujawnienie tajnych donosicieli, reprywatyzacja czyli zwrot zagrabionej własności, osądzenie aferzystów czyli odebranie ukradzionych społeczeństwu majątków, dekomunizacja czyli rzetelna ocena historii drugiej połowy XX wieku. Tak się stało, że w ostatnich miesiącach symbolem tego sporu stała się biografia Lecha Wałęsy.
I nie jest tu ważny epizod jego współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa na początku lat 70-tych. Ważne jest raczej to, że kandydując na pierwszego prezydenta odrodzonej Polski, nie umiał się do tego epizodu przyznać, a następnie wykorzystywał swój urząd do usuwania kompromitujących go dokumentów. Wałęsa był bohaterem wydarzeń sprzed dwudziestu lat i nikt tego nie kwestionuje. Ale dla sprawiedliwości trzeba przecież pamiętać, że później obiecywał „puścić w skarpetkach” komunistycznych złodziei, a zamiast tego wzmocnił „lewą nogę” i otoczył się podejrzanymi indywiduami. Trzeba pamiętać, że przyczynił się do obalenia rządu Olszewskiego i oddania władzy zwolennikom „pojednania” z komunistami. Społeczeństwo oceniło to w 2000 roku, gdy w wyborach prezydenckich Wałęsa uzyskał 1 procent głosów. Ci sami, którzy dzisiaj posługują się nim jak marionetką, wówczas uważali, że kompromituje Polskę.
Mamy rok czasu, aby jeszcze raz zmierzyć się z niedawną przeszłością i wyważyć zarówno zasługi, jak i błędy naszych bohaterów. Jeżeli tego nie zrobimy, za rok pogrążymy się w politycznej awanturze, która pozbawi nas zasłużonego poczucia dumy z odzyskanej wolności.
Ryszard Terlecki