[2008.08.03] Skok na TVP
Dodane przez Administrator dnia 17/08/2008 12:44:43
Ostatni tydzień przyniósł Platformie Obywatelskiej dotkliwą porażkę. Nie udał się skok na publiczną telewizję i publiczne radio, które nie stały się partyjnymi mediami liberałów Tuska. Zabrakło poparcia postkomunistów, którzy poczuli się urażeni lekceważeniem ze strony Platformy, a tym samym zabrakło głosów do odrzucenia prezydenckiego weta. Niesiołowski, poseł PO, największy krzykacz Sejmu tej kadencji, wręcz nieprzytomny z oburzenia, oskarżał liderów lewicy o kłamstwo i zdradę. Gdy jednak wściekłość minie, Platforma rozpocznie ponowne konszachty z SLD, aby za wszelką cenę położyć ciężką łapę na telewizji. Tym bardziej, że TVN, zawiedziona niespełnionymi obietnicami osłabienia konkurencji, może zniechęcić się do nieudolności liberałów i zrezygnować z roli dworskiej telewizji Tuska.
Platformie nie wiedzie się także w innych sprawach. Rozpanoszona w rządowych instytucjach, opłacająca propagandę sukcesu z publicznych pieniędzy, wniosła projekt ustawy, likwidującej finansowanie partii z budżetu państwa. Platforma dopóki jest przy władzy może sobie pozwolić na taki luksus, jest to jednak myślenie krótkowzroczne, bo co będzie, gdy za trzy lata sama znajdzie się w opozycji? Liberałowie wolą jednak prywatne, a nie państwowe dotacje, ponieważ dają one większe pole manewru dla rozmaitych korupcyjnych transakcji. Pomysł PO nie spodobał się nawet jej koalicjantom z PSL, którzy zagłosowali przeciwko zgłoszonej ustawie.
Ludowcom nie podoba się także planowana prywatyzacja szpitali, która – wiadomo – boleśnie dotknie uboższą część społeczeństwa, zwłaszcza emerytów i mieszkańców wsi. Tu jednak PSL nie ma odwagi otwarcie wystąpić przeciwko liberałom, ponieważ obawia się trudności w tych wszystkich instytucjach i urzędach, które zostały oddane w prywatne ręce ludowców i ich rodzin. Dopóki Pawlak ma wpływ na gospodarkę (a raczej na gospodarowanie gospodarką), ludowcy będą posłusznie znosić szaleństwa Platformy, nawet kosztem utraty swoich wyborców. Opuszczenie rządu przez PSL oznaczałoby kolejne przyspieszone wybory, a tego PSL może już nie przeżyć.
Sejm burzliwym tygodniem zakończył polityczny sezon i rozpoczął wakacje. Niestety, od dłuższego czasu na wakacjach jest także rząd i właściwie trudno się zorientować, jakim cudem państwo nie popadło dotąd w kompletny chaos. Ministrowie obiecują swoją aktywność na jesień, ale już wiadomo, że w jesieni będą zapowiadać reformy na wiosnę. Najsłabsze resorty, czyli finanse, edukacja, zdrowie czy infrastruktura, były przewidziane do wymiany kierownictwa, jednak ataki PiS sprawiły, że rząd okopał się nawet na najbardziej straconych pozycjach i ma nadzieję doczekać do połowy przyszłego roku. Gdyby czerwcowe wybory do Parlamentu Europejskiego, wypadły po myśli PO, mogłaby ona ogłosić swój kolejny sukces i nic nie robić przez następne miesiące.
W sondażach rząd coraz szybciej traci poparcie, maleje także różnica pomiędzy PO i PiS. W tej sytuacji rozstrzygająca batalia o prezydenturę dla Tuska w 2010 roku, może wypaść niepomyślnie, a to przyniesie koniec rządów PO w następnym roku. Liberałowie nie wytrzymają tego wstrząsu i rozpadną się na mniejsze partie, a polityczną scenę znów zdominuje walka pomiędzy prawicą i lewicowymi postkomunistami.
Ryszard Terlecki