[2008.05.16] Pożegnanie szpitali?
Dodane przez Administrator dnia 16/05/2008 13:37:24
„Gdzieś koło maja, czerwca, można się spodziewać, że machina ruszy” – mówiła Beata Sawicka, posłanka Platformy Obywatelskiej w czasie nagrywanej rozmowy z funkcjonariuszem Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Ta machina – to oczywiście prywatyzacja szpitali, która – według byłej posłanki – miała przedsiębiorczym działaczom Platformy zapewnić źródło łatwych dochodów. Sławne „kręcenie lodów”, które dzięki temu nagraniu stało się symbolem łapówkarskich apetytów, oznaczało właśnie interesy związane ze sprzedażą sprywatyzowanych wcześniej szpitali.
W kampanii wyborczej w 2007 roku Prawo i Sprawiedliwość ostrzegało przed pomysłami Platformy, aby większą część służby zdrowia przekazać w prywatne ręce i tym samym pozbyć się kłopotów. Platforma jednak zaprzeczała, twierdząc, że szpitali prywatyzować nie zamierza. Dzisiaj szef klubu parlamentarnego Platformy wyjaśnia, że kampania ma swoje prawa. Chociaż wówczas wypierano się tej koncepcji, to teraz – po pół roku – uznano, że czas do niej wrócić. Dokładnie tak, jak przewidziała cytowana posłanka, z której uczyniono rzekomą ofiarę PiS-owskiej nagonki.
Plan jest prosty: rząd pomoże szpitalom wydobyć się z długów, a samorządy – w większości województw pozostające obecnie w rękach polityków Platformy – będą mogły szpitale sprzedać. Prywatny właściciel może oczywiście nadal utrzymywać dotychczasowe zasady funkcjonowania swojej własności i na przykład kontraktować usługi medyczne dla emerytów, może jednak – i to jest znacznie bardziej prawdopodobne – przekształcić placówkę w luksusową klinikę, pobierającą wysokie opłaty od zamożnych pacjentów. Wtedy dotychczasowi klienci szpitala, będą musieli ograniczyć leczenie do kontaktu z lekarzem w przychodni. Na nic więcej nie będzie ich stać.
Jest jednak możliwy jeszcze gorszy scenariusz. Na usługach medycznych można zarobić, ale jeszcze lepiej opłacają się usługi hotelarskie lub budowa mieszkań pod wynajem. Po co trudzić się prowadząc szpital, zatrudniając lekarzy i pielęgniarki, kupując sprzęt medyczny i lekarstwa, spierając się ze związkowcami? Przecież więcej i łatwiej można zarobić zamieniając szpital na hotel albo wyburzając budynki szpitalne, aby w ich miejsce zbudować osiedle apartamentowców. Gdy samorząd sprzeda szpital biznesmenowi, on zamiast zawracać sobie głowę leczeniem, zainwestuje w jego przebudowę. Pesymiści już mogą wyobrazić sobie szpital im. Rydygiera, zamieniony na pięciogwiazdkowy hotel z basenem, albo supermarket wzniesiony na terenie szpitala Żeromskiego.
Mają rację ci politycy, którzy zapowiadają, że grozi nam przekręt, największy od 1989 roku. Wówczas tak prywatyzowano fabryki: sprzedawano maszyny, zwalniano pracowników, a budynki przeznaczano na całkiem inny cel, zapewniający większe zyski. Jeżeli powtórzy się sytuacja sprzed lat, to będziemy całkowicie bezradni, nawet gdyby w kolejnych wyborach Platforma utraciła władzę: szpitale będą już sprzedanie i nie będzie prawnej możliwości, aby je odzyskać dla pacjentów.
Ryszard Terlecki