[2008.04.18] Sport na zdrowie
Dodane przez Administrator dnia 18/04/2008 13:55:37
Bardzo smutny jest obraz polskiego sportu zawodowego. Być może nie jest to nasza specjalność, być może podobnie jest w innych krajach, ale nawet gdyby tak było, trudno pocieszać się z tego powodu. Najbardziej dramatycznie przedstawia się sytuacja w piłce nożnej, gdzie zarzuty płacenia albo przyjmowania wysokich łapówek postawiono już ponad stu osobom: trenerom, działaczom, sędziom, zawodnikom. Władze Polskiego Związku Piłki Nożnej, odpowiedzialne za dopuszczenie do kompromitacji polskiego sportu, sprawiają wrażenie, jakby nic się nie stało i grają w ciuciubabkę z opinią publiczną, obiecując własną dymisję – ale jeszcze nie teraz, najlepiej jesienią, bo do tego czasu może wybuchnie jakaś inna wielka afera i media znajdą sobie bardziej aktualny temat.
Wydaje się, że od pewnego czasu uwagę pozostających na wolności działaczy sportowych najbardziej zaprząta problem amnestii dla klubów, które dzięki korupcji zajęły takie czy inne miejsce w klubowej tabeli, a teraz nie zamierzają go stracić. Jak to zrobić, żeby za nic nie odpowiadać – to pytanie zadawali sobie uczestnicy niedzielnego spotkania w jednym z najbardziej luksusowych warszawskich hoteli. A tymczasem policja zatrzymywała kolejnych działaczy… Polskiej piłki nie uratuje już ani udział w Euro 2008, ani perspektywa zorganizowania piłkarskiej imprezy za cztery lata. Nie uratuje jej nawet minister sportu, który jeszcze niedawno stanowczo domagał się natychmiastowej dymisji władz PZPN, po czym niespodziewanie uznał, że taka dymisja tylko jest na razie niepotrzebna, ale nawet byłaby wręcz szkodliwa.
Piłki nic nie uratuje, tymczasem rozchodzą się pogłoski, że nie jest to jedyna dyscyplina sportu, zarażona wirusem korupcji. W każdym razie, chwilowo to piłka stwarza najwięcej kłopotów, o czym świadczy niedawne zdemolowanie dworca w Tarnowie przez piłkarskich kibiców. Skoro od lat nie umiemy poradzić sobie z garstką rodzimych rozrabiaczy, to jak uporamy się z najazdem dziesiątków tysięcy kibiców z całej Europy w 2012 roku? Oczywiście, o ile mistrzostwa w ogóle odbędą się w Polsce i o ile przynajmniej jeden mecz rozegrany zostanie w Krakowie. Jak na razie i jedno, i drugie wydaje się być mocno niepewne.
Jak słychać, Włosi już zacierają ręce, mając nadzieję, że po upływie kolejnych kilkunastu miesięcy podobnej jak obecnie bezradności polskich władz, organizacja mistrzostw sama wpadnie im w ręce. Władze Krakowa, które od początku lekceważyły starania o zakwalifikowanie się do grona organizatorów Euro 2012, odetchną z ulgą, gdy się okaże, że także konkurencja nie poradziła sobie z tempem przygotowań. Najgorsze jest jednak to, że wraz z rosnącymi trudnościami w przygotowaniu mistrzostw, oddala się perspektywa przyspieszenia budowy autostrady A-4, dziś już łączącej Kraków z Niemcami, ale nie doprowadzonej do granicy z Ukrainą. A od ukończenia tej autostrady w znacznej mierze zależy turystyczna przyszłość Krakowa.
Sport to zdrowie – mówi znane przysłowie. Należałoby dodać, że w Polsce trzeba mieć zdrowie do sportu, w każdym razie zdrowe nerwy. Poza prezesem Listkiewiczem, odpornym na wszelkie przeciwności losu, o zdrowe nerwy coraz trudniej, tak jak coraz trudniej o optymizm w sprawie Euro 2012.
Ryszard Terlecki