[2008.04.12] Nie ma zgody
Dodane przez Administrator dnia 12/04/2008 17:11:24
Z pewnym zaskoczeniem, ale i satysfakcją przeczytałem w „Głosie. Tygodniku Nowohuckim”, że pan Maciej Twaróg zrezygnował z tytułu „Nowohucianina 2005 roku” z powodu mojego felietonu sprzed paru tygodni. Nie sądziłem, że skromne opinie mogą okazać się tak pożyteczne. Pan Twaróg nie rozumie, a raczej udaje, że nie rozumie o czym piszę. W liście do Redakcji twierdzi, że w moim tekście doszukał się „drwiny z ludzi, którzy ciężko pracowali na rzecz wybudowania wielkiego miasta i kombinatu”. Otóż niczego takiego tam nie było. Nigdy nie drwiłem z ludzkiej pracy, także wtedy, gdy była to praca budowniczych bloków Nowej Huty, Azorów czy Bieżanowa. Za to zawsze pisałem źle o ludziach, którzy kazali budować te bloki od Zakopanego po Gdynię, szpecąc nasz kraj i niszcząc estetyczną wrażliwość jego mieszkańców.
Można współczuć junakom, którzy marnowali życie i zdrowie w pracy nad ludzkie siły i za wynagrodzenie starczające jedynie na skromną wegetację. Jeżeli pan Twaróg zachwyca się dziś ich dziełem, to niech pamięta przede wszystkim o kosztach, jakie musieli ponieść. A warto też dodać, że sowieckie osiedla nie bez powodu budowano pod Krakowem i tylko śmierć Stalina uratowała nas przed nowohuckim Pałacem Kultury przy Placu Centralnym. Gdyby Stalin pożył jeszcze pięć lat, dziś pan Twaróg walczyłby o uznanie go za pomnik naszej kultury. Gdy widzę samochody dla turystów z wymalowaną czerwoną gwiazdą na karoserii, to myślę z niepokojem, że któregoś dnia przeczytam o pomyśle ponownego postawienia Lenina w Alei Róż.
Czerwone gwiazdy, jeżdżące po Nowej Hucie… Jakoś nikogo to nie oburza. Dla ludzi, których skutecznie pozbawiono poczucia dumy z dziedzictwa własnej kultury, pozostaje sentyment do sowieckich czołgów, czapek-uszatek, kufajek i samogonu. A swoją drogą już słyszę ten krzyk, jaki podnieśliby nasi miłośnicy dokonań Bieruta i Gomułki, gdyby ktoś w np. Monachium (albo w Gerze, która bardziej przypomina Nową Hutę) urządził trasę turystyczną śladami budowniczych III Rzeszy, obsługiwaną przez samochody z wymalowaną swastyką.
Osiedla, które budowano od Drezna po Władywostok i Ułan Bator, nie należą do naszej kultury. Otrzymaliśmy je w spadku po sowieckim komunizmie i musimy zastanowić się jak te miejsca uratować przed dalszą degradacją oraz jak przywrócić je naszej cywilizacji. Odwoływanie się do stalinowskich sentymentów ma tyle wspólnego z „pobudzaniem i aktywizacją Nowej Huty”, co zaloty SLD do weteranów PZPR i UB. Czyli z cynicznym przekonaniem, że gdy jest polityczny interes do ubicia, to nie liczą się żadne skrupuły.
Nowa Huta czeka na twórców, którzy pomogą jej uwolnić się od brzydoty i zaniedbania. Jest to zresztą problem nas wszystkich, bez względu na to czy mieszkamy w Śródmieściu, Podgórzu czy na Mistrzejowicach. Jeżeli ktoś zgodził się na wybudowanie takiego paskudztwa, jakie stanęło na Placu Wszystkich Świętych albo położył metalowy czerep pod Ratuszem, to jakże się dziwić, że ktoś inny stanie w obronie bloków na Kalinowym. Szczególnie, gdy sobie wykombinuje, że zdobędzie głosy ich mieszkańców.
Ryszard Terlecki