[2008.02.29] Czas ucieka
Dodane przez Administrator dnia 29/02/2008 17:36:44
Sto dni minęło jak jeden dzień – chciałoby się przy tej okazji przypomnieć popularną niegdyś piosenkę. Sto dni w pracy rządu – nieco ponad trzy miesiące – to zbyt mało, by można dokonać rzeczy wielkich czy ważnych. Mieliśmy jednak prawo oczekiwać, że w tym czasie rząd przynajmniej zacznie wcielać w życie swój program. Tym bardziej, że większość istotnych projektów przeprowadza się zwykle na początku kadencji, gdy kredyt zaufania społecznego jest największy.
Bilans pierwszych miesięcy rządu Donalda Tuska trudno uznać za zadowalający. Nawet prywatne stacje telewizyjne, wciąż mające nadzieję, że rząd w poważnym stopniu osłabi telewizję publiczną, a tym samym przysporzy im reklam, zachowały zaskakującą wstrzemięźliwość w chwaleniu nowej ekipy. Wprawdzie po powrocie z urlopu w Alpach premier Tusk złapał się za głowę i nakazał swoim ministrom bardziej przykładać się do pracy, jednak na efekty przyjdzie nam jeszcze poczekać.
Przy okazji podsumowania stu dni Platforma przypomniała projekty, hałaśliwie zapowiadane w czasie kampanii wyborczej, ale pokazany przy tej okazji kalendarz wprowadzania ich w życie, świadczy raczej o ostatecznej rezygnacji z wcześniejszych planów, niż o zamiarze dotrzymania obietnic. Tak jest na przykład z podatkiem liniowym, który – okazuje się – będzie realny w 2011 roku, czyli już po kolejnych wyborach. Obiecywanie, że owszem, coś się zrobi, ale w następnej kadencji, jest typową obietnicą „na świętego Nigdy”.
Z innych planów też niewiele zostało. Ministerstwo Edukacji jakoś milczy o tzw. bonie edukacyjnym, który w kampanii był sztandarowym hasłem Platformy. Zamiast tego pani minister Hall co chwilę wymyśla jakieś nowe głupstwa, których na szczęście nikt rozsądny nie traktuje poważnie. A to pojawia się pomysł ograniczenia nauki w liceach ogólnokształcących do jednego roku (dwa pozostałe lata służyłyby przygotowaniu ucznia do wybranego kierunku studiów i zamieniły liceum w coś w rodzaju wstępnego kursu), a to ogłasza się pomysł zredukowania wakacji letnich do jednego miesiąca. Równocześnie zbywa się nauczycieli, domagających się wyższych wynagrodzeń, podobnie zresztą jak zbywa się pielęgniarki, celników, kolejarzy, policjantów. W czasie, gdy prasa niemal codziennie donosi o zwolnieniu z aresztów kolejnych przestępców, minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski przez parę tygodni zajmuje się problemem rzekomo uszkodzonego laptopa, a Julia Pitera, minister odpowiedzialna za walkę z korupcją, występuje na konferencji prasowej wspólnie z prezydentem Szczecina, któremu CBA zarzuca się uzyskanie luksusowego mieszkania za symboliczne pieniądze, a w dodatku jeszcze naciągnięcie miasta na remont tego mieszkania. Oczywiście Pitera pojechała do Szczecina tylko po to, aby zapewnić opinię publiczną, że wszystko jest w porządku, a prezydentowi z Platformy tanie mieszkanie się należy.
Szkody, jakie wyrządzano polskiej polityce zagranicznej, wymagają osobnego tekstu, podobnie trudno coś pozytywnego powiedzieć o pracy resortu zdrowia. W sondażach jako najsłabsi oceniani są ministrowie skarbu państwa oraz finansów, co również nie zapowiada pomyślnej przyszłości. Rząd oczywiście nie zamierza przyznać się do porażki i robi przysłowiową dobrą minę do złej gry, pozostaje więc mieć nadzieję, że skoro z 48 miesięcy czteroletniej kadencji upłynęły już trzy, to kolejne 45 miesięcy przynajmniej nie zakończy się podobnym blamażem.
Ryszard Terlecki