[2008.02.15] Pomysł na radio i telewizję
Dodane przez Administrator dnia 15/02/2008 14:22:16
Gdyby za rządów Jarosława Kaczyńskiego z takim pomysłem wystąpili politycy Prawa i Sprawiedliwości we wszystkich prawie gazetach, stacjach radiowych i telewizyjnych, z Gazetą Wyborczą, Polityką, Polsatem i Radiem Zet na czele, zostałby zorganizowany obywatelski front obrony publicznych mediów przed nadciągającym faszyzmem i dyktaturą zarazem. Ale gdy z pomysłem tym wystąpili politycy Platformy Obywatelskiej, w mediach pojawiły się jedynie słowa delikatnej krytyki.
Ktoś zapyta: - Panie, ale o chodzi? Już wyjaśniam. Otóż w sejmie pojawił się „poselski projekt ustawy o zmianie ustawy o radiofonii i telewizji i innych ustaw”. Poza drobiazgami, jego istotę stanowi pomysł przeniesienia niektórych zadań Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji w ręce prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej, który byłby jednocześnie przewodniczącym KRRiTV, a także kolejny pomysł, by członków rad nadzorczych oraz zarządów mediów publicznych mógł odwoływać w każdej chwili Minister Skarbu. To zaś oznacza, że zarówno telewizja publiczna jak i publiczne rozgłośnie radiowe, chcąc nie chcąc, stałyby się tubami rządu (w przeciwnym wypadku ich prezesi z dnia na dzień straciliby pracę, odwołani przez Ministra Skarbu). Oznacza to także, że każdy rząd wyłoniony po kolejnych wyborach, do pełni władzy otrzymywałby na dokładkę, jako specjalny bonus, wszystkie publiczne media. Wtedy mielibyśmy sytuację taką jak z wojewodami, którzy po wyborach są regularnie wymieniani przez nową ekipę. I pierwszą decyzją nowego Ministra Skarbu mogłaby być wymiana prezesów radia i telewizji oraz wszystkich dyrektorów rozgłośni regionalnych – oczywiście wymiana na ludzi swoich.
Aż wierzyć się nie chce, że taki pomysł wykluł się w głowach liberałów z Platformy.
Jan L. FRANCZYK