[2008.02.15] Czarny humor rządu
Dodane przez Administrator dnia 15/02/2008 14:20:59
Sejmowa monotonia – ponieważ rząd nie zgłasza projektów ustaw, Sejm nie ma nad czym debatować – została przerwana komicznym epizodem. Platforma Obywatelska już od paru tygodni zapowiadała ujawnienie zatrważających faktów z okresu rządów PiS, gdy służby specjalne i policja, łamały prawo i nadużywały władzy, stosując nielegalne podsłuchy, tajne rewizje, podstępne prowokacje czy nieuzasadnione aresztowania. Przedstawienie tych przestępstw opinii publicznej odkładano jednak z tygodnia na tydzień, gromadząc – jak twierdzono – nowe informacje i nowe dowody. W końcu zebrało się ich już tak wiele i były takiego kalibru, że posłowie Platformy zgłosili wniosek o utajnienie obrad Sejmu, obawiając się szoku, jaki przeżyje społeczeństwo, dowiadując się poniewczasie, że przez dwa lata znosiło rządy tyranów, dyktaturę prokuratorów, despotyzm bezprawia. Decyzję o przeprowadzeniu tajnych obrad przegłosowała koalicja PO i PSL.
Salę obrad otoczyła Straż Marszałkowska. Zamknięto wszystkie drzwi, zablokowano korytarze. Kamery zostały usunięte z sali Sejmu i sejmowych kuluarów, a te, które są przytwierdzone na stałe, zasłonięto czarnymi zasłonami. Posłom odebrano telefony komórkowe. Wobec powagi zbliżających się wydarzeń marszałek Komorowski poczerwieniał jeszcze bardziej niż zwykle. Cała sala zamarła w oczekiwaniu na wystąpienie ministra Ćwiąkalskiego.
Oczywiście nie mogę napisać, co było dalej bo posłów wiąże tajemnica państwowa. Nie zdradzę więc czytelnikom, ani które przepisy i z jakiego kodeksu odczytywał minister, ani co wołali posłowie, zirytowani przedłużającym się mówieniem nie na temat. Nie napiszę także, jak zareagowała sala, gdy minister – w chwili, gdy oczekiwano, ze przejdzie do rzeczy – skończył, powiedział dziękuję i zszedł z mównicy. Myślę jednak, że przynajmniej jedno mogę napisać bez ryzyka narażenia się na zarzut ujawnienia najściślejszych tajemnic rządu Tuska: posłowie Platformy po prostu osłupieli ze zdumienia. Okazało się, że nawet oni nie wiedzieli, czy ich minister ma cokolwiek do powiedzenia. Nikomu nawet do głowy nie przyszło, aby przygotować się na taką kompromitację.
Pierwszą reakcją opozycji były salwy śmiechu. Później nastrój ogólnego rozbawienia przeniósł się do kuluarów i trwał nawet po zakończeniu obrad. Posłowie PO przemykali pod ścianami, kryjąc się przed dziennikarzami. Ale i posłowie opozycji nie bardzo wiedzieli co mówić – przecież obrady były tajne. Minister Ćwiąkalski spokojnie tłumaczył, że niepotrzebnie spodziewano się jakichś rewelacji, bo przecież niczego nie obiecywał. Tylko po co przez wiele dni Platforma zapowiadała sensacyjne odkrycia i po co utajniła obrady? Żeby bezczelnie oszukiwać opinię publiczną?
Właściwie należało się tego spodziewać. Kilka tygodni wcześniej posłanka Pitera przygotowała raport na temat Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Raport miał zawierać wstrząsające informacje o przestępstwach popełnionych przez CBA. Premier Tusk raport otrzymał, ale go nie ujawnił. Gdy dziennikarze przycisnęli go do muru wyjaśnił, że w ogóle nie było raportu, tylko prywatny list Pitery, w którym zarzuty wobec CBA nie zostały potwierdzone. Wówczas ośmieszono jedną posłankę, teraz cały Sejm. W tej zabawie najsmutniejszy jest fakt, że do żartów z prawa wybrano ministra sprawiedliwości. Bardzo źle wróży to na przyszłość.
Ryszard Terlecki