[2024.09.27] Tusk na pontonie
Dodane przez Administrator dnia 29/09/2024 12:32:25
Powódź, która tym razem na szczęście nie dotknęła Małopolski, przyniosła nam obraz niewyobrażalnych zniszczeń, strat i cierpień. Gdy fala powodziowa spłynęła pozostał tragiczny obraz miast i wsi, których mieszkańcy stracili wszystko co posiadali. Po powodzi zostały zniszczone drogi, zerwane mosty, zalane magazyny, zrujnowane szkoły i szpitale, zatopione sklepy, restauracje, apteki, warsztaty pracy. Ile czasu potrzeba, aby teren dwóch województw przywrócić do stanu sprzed powodzi? Ile czasu, żeby ludzie, którzy wszystko stracili, mogli normalnie żyć?
Oglądaliśmy codziennie zebrania tzw. sztabu kryzysowego, na których premier Tusk wygłaszał banalne uwagi o tym, że trzeba ratować i że państwo nie zostawi powodzian samych sobie. Premier, wicepremier, ministrowie, dowódcy wojska i służb spotykali się każdego ranka przed kamerami telewizji, żeby pokazać jak władza troszczy się o zalany wodą kraj. Po co Tusk tam siedział? Czy to jest zadanie premiera, rządu i dowództwa wojska, żeby opowiadać jak bardzo są przejęci losem obywateli? Kto w tym czasie rządził państwem, kto w sytuacji wojny, toczącej się za naszą granicą, zajmował się naszym bezpieczeństwem? Okazało się, że najważniejsze są telewizyjne obrazki: premier w zabłoconych butach wraz z ekipami telewizji plącze się po zalanych domach. Jeden z internautów napisał: „Tusk przyjechał, porobili sobie zdjęcia i jak Tusk pojechał, to i służby pojechały".
Niestety powódź obnażyła niekompetencję i nieudolność rządu. Poczynając od pierwszych dni, pomimo ostrzeżeń systemów meteorologicznych z Europy, nie podjęto wystarczających działań, żeby uchronić ludzi i ich mienie. Tusk jeszcze w przeddzień początku katastrofy twierdził publicznie, że prognozy nie są alarmujące. Dopiero w sytuacji klęski żywiołowej zaczęto ściągać strażaków i wojsko z innych województw, zwozić sprzęt, organizować pomoc. Teraz zaczną się jednak kolejne kłopoty. Zniszczone miasta i wsie trzeba przecież odbudować.
Dziś rząd obiecuje pomoc, chociaż z pewnością skala tego wsparcia jest znikoma w stosunku do potrzeb. Inna rzecz, czy obietnice zostaną spełnione, bo ta ekipa jest znana z tego, że o obietnicach szybko zapomina. Kwoty, które mają otrzymać mieszkańcy zniszczonych domów czy mieszkań, są oczywiście zbyt małe wobec obecnych cen i potrzeb. PiS zgłosił projekt pokrycia kosztów odbudowy, ale Hołownia nawet nie raczył zwołać nadzwyczajnego posiedzenia Sejmu w tej sprawie. Obietnice składane rolnikom odkupienia zniszczonych plonów też z pewnością pozostaną na papierze.
Największa komedia odbyła się z przyjazdem Ursuli von der Leyen, przewodniczącej Komisji Europejskiej, która wpadła na trzy godziny do Polski, wycałowała się z Tuskiem i obiecała Polsce pomoc w postaci funduszy… które już znacznie wcześniej zostały Polsce przyznane. Podobno mają być teraz łatwiejsze procedury ich rozliczania. Ciekawe ile z tych pięciu miliardów euro rozpłynie się po drodze i trafi to rozmaitych prywatnych kieszeni.
Tragedia, która dotknęła Polskę, zdarzyła się w fatalnym czasie, gdy rządzi Platforma z jej przybudówkami. Już wcześniej widać było z jednej strony nieudolność rządu, gdy znów na wszystko brakowało pieniędzy, z drugiej służalczość tej ekipy wobec Niemiec, widoczną w szybkim wyhamowaniu rozwoju Polski. Obraz tych szkodników dopełniał ordynarny atak na religię, na Kościół, na polską szkołę. Powódź nie pozostawia wątpliwości: rząd Tuska musi zostać odsunięty od władzy.
Ryszard Terlecki