[2024.05.03] Co płoszy ryby?
Dodane przez Administrator dnia 05/05/2024 19:02:45

---

Zarówno stare wędkarskie wygi, jak i ci, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z wędkowaniem, wiedzą że nad wodą należy zachowywać się cicho. Bo łatwo spłoszyć ryby, a wtedy z wędkowania nici. Ale co tak naprawdę płoszy ryby? Nasz widok? Cień jaki rzucamy na wodę? A może trzask łamiącej się gałęzi pod naszymi nogami? A może sam widok stojącego nad wodą wędkarza?
Ichtiolodzy są raczej zgodni, co do tego, że ryba nie zdaje sobie sprawy z tego, co to jest człowiek, czyli nasz stojący nad wodą wędkarz. Ryba nie potrafi odróżnić go od na przykład krowy, która także czasami pojawia się nad wodą. I oczywiście, ryba nie traktuje człowieka w kategoriach swojego wroga, którego należy się wystrzegać. Wszystko wskazuje na to, że ryba bardziej boi się hałasu niż widoku człowieka lub krowy. Ryba boi się człowieka, bo on hałasuje, porusza rękami (na przykład w trakcie zarzucania wędki), tupie nogami chodząc po brzegu. A z drugiej strony wielu z nas było zapewne świadkami takiej oto sytuacji, że nawet ostrożna ryba, jak kleń chociażby, potrafi podejść zupełnie blisko, jeżeli przez dłuższy czas siedzimy cicho albo stoimy nieruchomo.
Inna sytuacja, która też wiąże się z płoszeniem ryb, to odholowywanie zaciętej ryby z łowiska, w którym przebywa większe stado. Rzecz w tym, abyśmy jak najszybciej odciągnęli zaciętą rybę poza obszar takiego łowiska. W przeciwnym razie jej szarpanie się, walka, będą skutecznie płoszyć krążące wokół inne ryby. W efekcie zacięta ryba może okazać się jedyną, jaką wyciągniemy z wody w tym miejscu. Bo pozostaje, spłoszone, zdążą ulotnić się z łowiska.
Trochę inaczej zachowują się niewielkie okonki. Małe okonie to ryby wyjątkowe „ciekawskie” - jeżeli można użyć takiego określenia. Sam obserwowałem nieraz, jak zaciętemu i holowanemu do brzegu niewielkiemu okonkowi towarzyszyły dwa, a czasami trzy inne okonki podobnych rozmiarów, które wydawały się bacznie obserwować dlaczego ich kuzyn tak dziwnie się zachowuje i zmierza prosto w kierunku brzegu.
Oczywiście są to tylko ogólne uwagi dotyczące związku pomiędzy zachowaniem wędkarza nad wodą, a tym, że ryby nie biorą. I niby generalnie wszyscy wiedzą, że nad wodą należy zachować ciszę i umiar w zakresie gwałtownych i płoszących ryby ruchów. Ale co jakiś czas spotkać też można nad wodą podchmielonych wędkarzy, którzy stojąc na chwiejących się z lekka nogach, gromkim głosem wykrzykują do odległego o parę metrów kolegi: „A u ciebie biorą? Bo u mnie nic”.

Jakub Kleń